Wada systemowa
Co najmniej 3 mld zł straciło kilkanaście milionów klientów OFE w Polsce. To konsekwencja błędnych rozwiązań przyjętych u zarania reformy emerytalnej. W ich następstwie system dopuszcza możliwość bezkarnej utraty pieniędzy klientów gromadzących środki na indywidualnych kontach w OFE.
15.04.2009 12:24
Wyniki funduszy emerytalnych budzą od pewnego czasu obawy co do wysokości przyszłych emerytur. Sprawą zainteresował się także Rzecznik Praw Obywatelskich, który postuluje, aby towarzystwa emerytalne partycypowały w ryzyku związanym z inwestowaniem składek uczestników II filara. O ile postulaty RPO są jak najbardziej zasadne, o tyle przeważająca diagnoza, że winne są towarzystwa emerytalne jest błędna. Tak naprawdę obecna sytuacja jest prostą konsekwencją rozwiązań systemowych przyjętych u zarania reformy emerytalnej. Jej autorzy wprowadzili mechanizm minimalnej stopy zwrotu. W przypadku jej nie osiągnięcia przez dany fundusz, zarządzające nim towarzystwo zobligowane jest do dopłacenia do ofe brakującej do osiągnięcia tej stopy zwrotu kwoty.
Błąd polega na powiązaniu minimalnej stopy zwrotu ze średnią stopa zwrotu wszystkich funduszy. W rezultacie, jeśli tak jak teraz, wszystkie fundusze notują stratę, to ujemne wyniki nie powodują konieczności dopłacenia przez towarzystwo emerytalne do OFE. Tym samym system dopuszcza możliwość bezkarnego tracenia pieniędzy klientów. To, że straty pojawiły się dopiero po potężnym kryzysie finansowym świadczy tylko o wysokich kompetencjach zarządzających. Jeśli miałby być utrzymany sam mechanizm dopłaty, to minimalna stopa zwrotu powinna być ustalona na poziomie inflacji, co zapewniłoby realnie dodatnie zyski ofe lub na poziomie zerowym, co przynajmniej zapewniłoby ochronę nominalnej wartości kapitału.
Przy założeniu, iż przyjęte byłoby drugie rozwiązanie, środki klientów w OFE wynosiłyby teraz według najostrożniejszych szacunków o ok. 3 mld zł więcej – przeciętna trzyletnie stopa zwrotu wyniosła ok. -2,9%, zaś średnie aktywa funduszy w tym okresie to ok. 100 mld zł. Z pewnością takie rozwiązanie czyniłoby zadość postulatom RPO. Wadą takiego rozwiązania byłoby zaś to, że nadal stopy zwrotu większości funduszy nie odbiegałyby zbytnio od poziomu odniesienia, czyli inflacji lub zera. Niezbędne byłoby więc równoległe zwiększenie uzależnienia opłat za zarządzanie od wyników inwestycyjnych. Obecnie tylko 10% opłaty za zarządzanie jest wyznaczane przez jego skuteczność. Uzupełnieniem powinno być także znaczne zliberalizowanie limitów inwestycyjnych. Jest to odrębny temat, wymagający rozwinięcia, wystarczy oczywiste stwierdzenie, że ostatnie miesiące wykazały ich nieefektywność.
Grzegorz Zatryb
Główny Analityk
Strefa Finansów