Wall Street górą, Warszawa w opałach
Na zachodzie bez zmian. Indeksy wciąż osiągają coraz wyższe poziomy. WIG20 broni się przed spadkiem poniżej 2700 punktów. Mimo wysiłków ta sztuka się dziś nie udała.
16.02.2011 17:57
Środową sesję na warszawskiej giełdzie byki zaczęły od odrabiania strat i zacierania złego wrażenia po słabym zachowaniu dzień wcześniej. Pomagał im optymizm płynący ze zwyżkujących kontraktów na amerykańskie indeksy i dobre nastroje na głównych parkietach europejskich. Sił nie starczyło jednak na zbyt długo. WIG20 zyskiwał na otwarciu prawie 0,4 proc., starając się oddalić na nieco większą odległość od poziomu 2700 punktów. Już po niecałych dwóch godzinach powrócił do niego, a to sprowokowało podaż do bardziej zdecydowanego ataku. Zepchnęła ona indeks największych spółek do minimum w okolicach 2687 punktów. Przez kilka następnych godzin byliśmy świadkami mozolnego zmniejszania skali przeceny.
W pierwszej fazie handlu po około 1 proc. zyskiwały spółki surowcowe. W okresie największego naporu niedźwiedzi papiery KGHM przez moment traciły 0,7 proc. Akcje Lotosu i PKN Orlen przez większą część dnia trzymały się na niewielkim plusie. Sytuację ratowały też zwyżkujące o 0,5-0,6 proc. walory Telekomunikacji Polskiej. Po 0,6-0,7 proc. w dół szły akcje Pekao, PZU i Tauronu.
Na głównych giełdach europejskich euforii nie było, jednak indeksy trzymały się nad kreską. Najgorzej radził sobie DAX, co oznaczało, że nie był w stanie utrzymać zdobytego przed południem kolejnego rekordu i zyskiwał zaledwie 0,4 proc. Nieznacznie większa była skala zwyżki w Londynie. Za to paryski CAC40 szedł w górę o 1,4 proc. i cieszył tamtejszych inwestorów nowym rekordem. Liderem wzrostów na naszym kontynencie był madrycki IBEX, zyskujący ponad 2 proc. Spadkowiczom przewodziły Bukareszt ze zniżką o ponad 1 proc. i Ateny, tracące po południu 0,3 proc.
Dane napływające zza oceanu wielkiego wrażenia na inwestorach nie robiły. Liczba pozwoleń na budowę domów była minimalnie wyższa niż się spodziewano, za to przyjemnie zaskoczyła liczba budów już rozpoczętych, sięgając prawie 600 tys., podczas gdy liczono na 540 tys. Zimny prysznic sprawiła za to styczniowa produkcja przemysłowa, spadając o 0,1 proc., zamiast pójść w górę o 0,5 proc., jak oczekiwali analitycy. Mimo to w pierwszych minutach handlu na Wall Street indeksy szły w górę po 0,3-0,4 proc. Do powstrzymania amerykańskich byków potrzeba znacznie mocniejszych argumentów. Tych na razie nie ma, choć wkrótce mogą się pojawić. Wszystko wskazuje na to, że Tunezja i Egipt zapoczątkowały szerszą falę protestów na Bliskim Wschodzie. Demonstracje odbywają się w Jemenie, Bahrajnie i Libii. Rynki się tym nie przejmują, ale trudno przypuszczać, by przeszło to całkiem bez echa. Podobnie jak niezbyt udana aukcja portugalskich bonów skarbowych, których rentowność wzrosła z 3,71 do 3,987 proc.
Przybierająca z czasem na sile zwyżka za oceanem dodawała animuszu europejskim bykom, jednak naszemu indeksowi największych spółek nie pomogła obronić poziomu 2700 punktów. Ostatecznie zniżkował on o 0,56 proc., WIG spadł o 0,33 proc. a mWIG40 o 0,18 proc. Jedynie sWIG80 zyskał 1,06 proc. Obroty wyniosły 965 mln zł.
Roman Przasnyski, Open Finance
| Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania. |
| --- |