Wall Street w górę, GPW w dół

Mimo, iż publikowane w tym tygodniu dane makroekonomiczne w USA nie były jednoznaczne nastroje na głównych rynkach akcji pozostają niezmiennie dobre, a indeksy notują coraz wyższe poziomy.

Wall Street w górę, GPW w dół
Źródło zdjęć: © X-Trade Brokers

18.02.2011 09:00

Mimo, iż publikowane w tym tygodniu dane makroekonomiczne w USA nie były jednoznaczne nastroje na głównych rynkach akcji pozostają niezmiennie dobre, a indeksy notują coraz wyższe poziomy.

To jednak w coraz mniejszym stopniu cieszy inwestorów w Warszawie, którzy łamią głowę na słabością lokalnych indeksów. Publikowane wczoraj dane okazały się niewystarczające aby doprowadzić do umocnienia dolara – w rezultacie sytuacja na parze EURUSD coraz bardziej się komplikuje.

Rynki akcji – wzrosty po świetnym Philly Fed…

Amerykańskie rynki akcji kontynuowały wczoraj wzrosty pomimo słabszych danych z rynku pracy i większego od oczekiwań wzrostu inflacji. Jednym z powodów był skokowy wzrost indeksu aktywności w rejonie Filadelfii (do 35,9 pkt. – najwyżej od stycznia 2004 roku). Skok indeksu Philadelphia Fed może być powodem do optymizmu. Przypomnijmy, iż już w styczniu indeksy ISM pokazały wyraźne przyspieszenie aktywności w USA – tak w przemyśle, jak i w usługach. Silny wzrost Philly Fed w lutym potwierdza, iż amerykańska gospodarka ewidentnie odbiła po okresie słabości z zeszłego roku i rok bieżący może przynieść pokaźny wzrost PKB. Inna sprawa, iż ta dobra perspektywa może być już w cenach amerykańskich akcji, jednak póki co odczyt indeksu stał się pretekstem do przedłużenia wzrostów.

…i słabość warszawskiego parkietu

Nastroje na globalnych rynkach nie miały specjalnego przełożenia na warszawski parkiet, gdzie dominowali sprzedający, prowadząc do przełamania istotnego wsparcia (AT kontraktów na WIG20 codziennie po sesji w pulsie rynku http://www.xtb.pl/strona.php?pulsrynku=19493). Wyjątkowa słabość indeksu w dniu wczorajszym może być po części przypisana spadkom cen miedzi, ale to nie wyjaśnia zachowania WIG20 na przestrzeni kilku ostatnich tygodni.

Brak pozytywnego wpływu nie tylko rynku amerykańskiego, ale także choćby niemieckiego (pomimo oczywistych w tym przypadku zależności makro) może dziwić i z pewnością nie można przypisać tego zjawiska jedynie zmianom w systemie emerytalnym. Sytuację częściowo może wyjaśnić rzut oka na indeksy innych rynków wschodzących. Okazuje się bowiem, że na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy indeksy w Chinach, Indiach czy Brazylii (pomijając ostatnie odbicie tego rynku za sprawą silnie drożejącej ropy) zachowują się jeszcze gorzej. Wspólny element w tym przypadku to zagrożenie inflacją (bezpośrednie, a nie potencjalne jak w przypadku USA) i podwyżki stóp procentowych. Ten obraz pasuje wyśmienicie do polskiego rynku. Co prawda wyższe stopy w Polsce będą miały relatywnie niewielki niekorzystny wpływ na sytuację spółek, jednak i tak mogą oddziaływać niekorzystnie w dwojaki sposób na ceny akcji. Po pierwsze, rośnie stopa dyskonta stosowana do wyceny walorów, po drugie, inwestorzy globalni mają tendencję do „etykietowania”
rynków i słabość opisanych wcześniej większych rynków wschodzących może oznaczać problemy dla innych rynków doświadczających szybkiego wzrostu inflacji.

Nie należy jednak zakładać, iż zależność z głównymi rynkami została zerwana, czy też odwrócona. W tej sytuacji wykupienie na Wall Street (jak i w Tokio i Frankfurcie) oznacza ryzyko korekty, która prawdopodobnie pogłębi spadki w Warszawie. To, że w takim scenariuszu walory polskich spółek staną się już mocno niedowartościowane jest już inną historią.

EURUSD – rynek liczył na więcej

Notowania EURUSD nie zdołały jednoznacznie przełamać linii oporu poprowadzonej po wcześniejszych lokalnych szczytach (1,3862 i 1,3742), jednak przeciągający się „flirt” z ową linią oznacza brak siły strony sprzedającej. Dolarowi nie pomogły wczorajsze dane – wzrost indeksu Philly Fed ma mniejsze przełożenie na rynek walut niż dane z rynku pracy i inflacja, a te były mieszane. Inflacja co prawda była nieco wyższa – zwłaszcza bazowa na poziomie 0,2% m/m (a nie kolejny raz 0,1% jak oczekiwał rynek), ale słabsze dane z rynku pracy (wzrost liczby zarejestrowań bezrobotnych do 410 tys.) zniwelowały pozytywny wpływ na dolara. W efekcie trudno było oczekiwać dalszego wzrostu rynkowych stóp w USA, a to on napędzał ostatnio umocnienie dolara.

Jeżeli na parze nie nastąpi w najbliższych godzinach wyraźny zwrot w dół, sytuacja techniczna skomplikuje się i być może do jej wyjaśnienia będziemy musieli poczekać aż do kolejnego raportu z rynku pracy. Na moment obecny bowiem brak siły dolara nie oznacza jednocześnie perspektyw na znaczące umocnienie euro.

*W kalendarzu – produkcja w Polsce, sprzedaż na Wyspach, wystąpienie Bernanke * Kluczowe dane w tym tygodniu są już za nami. Na piątek zostały jedynie dane o sprzedaży w Wielkiej Brytanii (10.30, konsensus +0,5% m/m) oraz inflacja w Kanadzie (13.00, konsensus +0,3% m/m). Pewną niewiadomą są wystąpienia szefów Fed i Banku Anglii w panelu zorganizowanym przez Bank Francji – rozpoczną się one po godzinie 14.00. Kolejne dane makro zostaną o 14.00 opublikowane w Polsce – tym razem będzie to PPI (nasza prognoza to 6,1%) oraz produkcja (9%). Tym razem jednak nie powinno być tak dużych niespodzianek jak w przypadku danych i inflacji i z rynku pracy.
dr Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.

gpwnotowaniagiełda
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)