Trwa ładowanie...
gpw
26-10-2009 17:49

Warszawa kontra Wall Street

Piątkowe rekordy warszawska giełda ustanawiała na przekór kiepskim notowaniom na Wall Street. Dziś płaciła za to „karę”, choć jej wymiar nie był zbyt wysoki.

Warszawa kontra Wall StreetŹródło: Gold Finance
d1ykmgp
d1ykmgp

Piątkowe rekordy warszawska giełda ustanawiała na przekór kiepskim notowaniom na Wall Street. Dziś płaciła za to „karę”, choć jej wymiar nie był zbyt wysoki.

Nie pomagało nam bardzo optymistyczne rozpoczęcie sesji za oceanem. Okazało się, że nasi inwestorzy znów wykazali się niezłym wyczuciem, bo nastroje ich amerykańskich kolegów szybko się pogorszyły.

Polska GPW

Korekta piątkowych rekordów dziś rano przybrała dość skromne rozmiary. Indeks największych spółek zaczął od spadku o niecałe 0,6 proc., a WIG tracił 0,36 proc. Wskaźniki małych i średnich spółek niemal nie zmieniły wartości w porównaniu do stanu z końca poprzedniego tygodnia. Po krótkim okresie wahań i niezdecydowania, skala spadku zaczęła się powiększać, dochodząc w przypadku WIG20 do 1 proc. Poza akcjami Telekomunikacji Polskiej, które zyskiwały na wartości około 0,5 proc., nie było chętnych do obrony wskaźników. Słabo radziły sobie papiery banków i spółek surowcowych. Po dość nudnej i monotonnej sesji WIG20 stracił ostatecznie 1,29 proc., a WIG zniżkował o 0,95 proc. Znacznie lepiej radziły sobie wskaźniki małych i średnich spółek. mWIG40 zniżkował o zaledwie 0,28 proc., a sWIG80 o 0,1 proc. Obroty wyniosły zaledwie nieco ponad 1 mld zł.

Giełdy zagraniczne

Szansa na odgadnięcie tego, jak będzie jutro na amerykańskim rynku giełdowym, podobna jest bardziej do gry w trzy karty, niż do rzucania monetą. Piątkowa sesja była tego przykładem. Gdy wydawało się, że wszystko przemawia za wzrostami i kontynuacją trendu, indeksy zupełnie „bez powodu” bardzo mocno - jak na obecne czasy - straciły na wartości. Był to spadek najsilniejszy od 1 października. Trend jednak się chwieje i „zapach” korekty staje się coraz bardziej intensywny. Czegóż więcej potrzeba było w piątek bykom, skoro pozytywnie zaskoczyły wynikami i Amazon i Microsoft, a sprzedaż domów wzrosła znacznie mocniej, niż się spodziewano? Tłumaczenie tak poważnej zniżki na Wall Street spadkiem cen ropy, które i tak pozostają na poziomie najwyższym od ponad dwunastu miesięcy, to raczej kiepski argument.

d1ykmgp

Azjatyccy inwestorzy nie przejęli się zbytnio tym, co działo się za oceanem i zajęli się swoimi problemami. Zbyt wiele nie mieli ich dziś Japończycy i tamtejszy indeks zwiększył swoją wartość o prawie 0,8 proc. O ponad 1 proc. zwyżkował indeks giełdy koreańskiej. Dość ciekawie zachowywała się dziś giełda chińska. Indeks Shanghai B-Share, czyli akcji dostępnych dla inwestorów zagranicznych, zniżkował o 0,8 proc. Jednocześnie Shanghai Composite zdołał wydostać się nad kreskę o 0,06 proc. W ciągu dnia jednak tracił znacznie więcej. Jak widać i tam zdarzają się „fixingi cudów”.

Na głównych giełdach europejskich tydzień zaczął się od umiarkowanego optymizmu, ale i wahań nastrojów. We Frankfurcie indeks zaczął od zwyżki o około 0,7 proc., ale trudno mu było na tym poziomie się utrzymać. Nie dał się zepchnąć „do zera” i pomogło mu dopiero niezłe otwarcie na Wall Street, po którym zyskiwał 0,8 proc. Podobnie zachowywał się paryski CAC40, choć w jego przypadku skala zwyżki była nieco skromniejsza. Londyński FTSE po niezłym początku błyskawicznie zszedł pod kreskę i został tam już do końca dnia. Po rozpoczęciu notowań za oceanem zdołał przez moment dojść do poziomu z piątku. Gdy tylko na Wall Street nastroje się pogorszyły, wszystkie wskaźniki zanurkowały. Tuż przed ostatnią godziną handlu w Europie CAC40 tracił ponad 1 proc., a FTSE zniżkował o 0,3 proc. Jedynie DAX zdołał utrzymać zwyżkę o 0,3 proc.

Na parkietach naszego regionu sytuacja była dość zróżnicowana. Węgierski BUX zyskiwał 1,7 proc., a moskiewski RTS 0,6 proc. W Bukareszcie spadek sięgał 1 proc., w Pradze 0,5 proc., sofijski indeks spadał o 1,4 proc.

Waluty

Po obserwacji tego, co działo się w piątek wieczorem, można zaryzykować tezę, że amerykańska waluta zaczyna żyć własnym życiem i lekko uniezależnia się od wydarzeń na Wall Street. Oczywiście po spadku indeksów giełdowych dolar się umocnił, ale ruch ten był niezbyt dynamiczny i przekonujący, więc został szybko skorygowany. Bariera 1,5 dolara za euro pękła więc tylko na chwilę i zaraz po tym „wydarzeniu” dolar ponownie osłabł. Dziś przed południem znów mieliśmy próby przedarcia się „zielonego” przez barierę 1,5 dolara za euro. Kończyły się niepowodzeniem aż do godziny 16.00, gdy indeksy na Wall Street zaczęły zniżkować. Wówczas błyskawicznie amerykańska waluta umocniła się do 1,4959 dolara za euro.

d1ykmgp

Na naszym rynku przez większą część dnia panował wyjątkowy spokój. Notowania złotego wobec głównych walut niemal nie zmieniły się w porównaniu do poziomu z piątku. Gdy jednak dolar po południu zaczął się umacniać, złoty gwałtownie zanurkował. Za dolara trzeba było płacić 2,79 zł, o prawie 2 grosze drożej niż w piątek. Euro podrożało o 1 grosz, do 4,18 zł, a za franka trzeba było płacić 2,76 zł, o grosz drożej niż w końcu poprzedniego tygodnia.

Podsumowanie

Nastroje inwestorów są wciąż dość chwiejne. Dotyczy to i Warszawy, i Wall Street, i reszty świata. Bliskość szczytów na indeksach, zamiast budzić euforię, zdaje się onieśmielać zarówno byki, jak i niedźwiedzie. W tej sytuacji na rozstrzygnięcie trzeba będzie poczekać. Czekamy już dość długo, ale widać tak już musi być.

Roman Przasnyski,
Główny Analityk Gold Finance

| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |

d1ykmgp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1ykmgp