Warszawska giełda bez emerytalnego wspomagania
Emerytalna reforma zaczyna działać. Od maja do funduszy emerytalnych trafiać będzie znacznie mniej pieniędzy. Zmniejszy się popyt na akcje z ich strony. W tych warunkach trudniej będzie o dobrą koniunkturę na giełdzie.
09.05.2011 | aktual.: 09.05.2011 11:38
Od początku roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych przekazał Otwartym Funduszom Emerytalnym 8,4 mld zł z tytułu składek i odsetek. Średnio w miesiącu trafiało do nich 2,1 mld zł. To o 200 mln zł więcej niż przeciętnie w 2010 roku i o 400 mln zł więcej niż średnia z ostatnich pięciu lat. Od maja ten strumień zmniejszy się do zaledwie 600-700 mln zł miesięcznie. Choć trudno wykazać bezpośredni związek między wielkością przekazywanych funduszom składek a wysokością obrotów na giełdzie czy koniunkturą na rynku, to ich ograniczenie z 7,3 do 2,3 proc., czyli o dwie trzecie, z pewnością nie pozostanie bez wpływu na sytuację na warszawskim parkiecie.
Z pewnością też nie będzie to wpływ pozytywny. Udział akcji w aktywach OFE w kwietniu można szacować na prawie 37 proc. Gdyby fundusze chciały zachować tę proporcję, co miesiąc na zakup akcji mogłyby przeznaczać około 220-260 mln zł. Według przygotowanego przez Ministerstwo Finansów projektu rozporządzenia limit udziału akcji w aktywach funduszy emerytalnych ma zostać zwiększony w tym roku z 40 do 42,5 proc., w następnych dwóch latach rosnąć ma po dwa i pół punktu procentowego, a w kolejnych po dwa punkty, osiągając docelowo w 2033 roku 88 proc. wartości aktywów.
Trudno jednak liczyć, że fundusze będą zwiększać zakupy akcji tylko po to, by limity te wykorzystać. Dotychczasowy limit 40 proc. był wykorzystywane niezwykle rzadko jedynie przez nieliczne fundusze. Nie należy się spodziewać, że fundusze emerytalne zaczną w najbliższym czasie stosować bardziej agresywne strategie inwestowania. Pamiętać także trzeba, że fundusze emerytalne są dość aktywnym uczestnikiem rynku pierwotnego. W tym roku interesujących ofert sprzedaży akcji nie powinno zabraknąć. Może więc zdarzyć się tak, że obejmowanie papierów prywatyzowanych spółek ograniczy popytową aktywność OFE na rynku wtórnym.
Zmniejszenie dopływu gotówki do funduszy nie powinno natomiast doprowadzić do znaczącego spadku ich zaangażowania na giełdowym parkiecie. Wartość akcji znajdujących się w ich portfelach sięga niemal 87 mld zł. Zakładając, że będą one zarządzać tym pakietem z dotychczasową aktywnością, można spodziewać się jedynie niewielkiego spadku ich udziału w obrotach na giełdzie. W ciągu ostatnich pięciu lat udział ten sięgał średnio dziennie 5 proc., co w przeliczeniu daje około 90-115 mln zł obrotów akcjami dziennie.
Od grudnia 2010 roku obserwujemy wyraźne zmniejszenie wolumenu obrotów na warszawskiej giełdzie. W ubiegłym roku na każdej sesji właściciela zmieniało średnio 1,84 mld akcji spółek wchodzących w skład WIG, zaś od grudnia 2010 do kwietnia 2011 roku już tylko 1,6 mld papierów, czyli o 13 proc. mniej. Nawet niewielki spadek aktywności funduszy w najbliższych miesiącach może być na rynku odczuwalny. Tym bardziej, że nie widać też zwiększonego napływu środków do akcyjnych funduszy inwestycyjnych. W tej sytuacji koniunktura na warszawskiej giełdzie będzie coraz mocniej zależeć od nastrojów inwestorów zagranicznych. Ich udział w obrotach, sięgający w 2010 roku rekordowo wysokiego poziomu 47 proc. prawdopodobnie jeszcze się zwiększy.
Roman Przasnyski,
Open Finance