Więcej prądu z gazu

Budowa elektrowni gazowych to nie moda, to konieczność. Bez "gazówek" nie będzie można zarówno inwestować w energetykę odnawialną, jak i zużyć całości zakontraktowanego przez nasz kraj gazu.

Więcej prądu z gazu
Źródło zdjęć: © Scotland.pl

30.04.2010 11:25

Elektrownie gazowe to wciąż w Polsce margines sił wytwórczych. W styczniu tego roku wyprodukowały one 526 GWh prądu (wzrost o 13,58 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku). Oznacza to jednak zaledwie 3,6 proc. krajowej produkcji energii. Dla porównania, udział w produkcji energii elektrowni opalanych węglem kamiennym wyniósł 58,6 proc, a elektrowni opalanych węglem brunatnym niespełna 30 proc.

Metoda uzupełniająca

"Gazówki" to konieczność? Jest o tym przekonany prof. Krzysztof Żmijewski z Politechniki Warszawskiej, sekretarz generalny Rady do spraw Narodowego Programu Redukcji Emisji. - Jeżeli chcemy posiadać dużo elektrowni wiatrowych oraz elektrownie jądrowe, to musimy je bilansować elektrowniami gazowymi -twierdzi. Dlaczego?

- Ponieważ wiatr nie wieje cały czas i elektrownie wiatrowe przez dużą część roku nie pracują. Potrzebna jest wobec tego moc szczytowa o wysokiej zdolności regulacyjnej, a takie są właśnie elektrownie gazowe - dodaje Żmijewski.

W jego ocenie, także elektrownie jądrowe trzeba uzupełniać elektrowniami gazowymi, ponieważ obiekty atomowe pracują w tzw. podstawie, a w szczycie musi być zapewniona dodatkowa produkcja energii.

- W tym przypadku znacznie dokładniej wiemy, kiedy jest nam potrzebna moc szczytowa, czyli elastyczność jest mniej ważna, ale praca w szczycie oznacza automatycznie mniejszą liczbę godzin pracy w roku. Niska intensywność pracy kapitału w elektrowniach szczytowych preferuje inwestycje niekapitałochłonne i niskoemisyjne, a to znowu oznacza energetykę gazową. Myślę, że minister gospodarki te uwarunkowania rozumie i dlatego stara się zapewnić Polsce odpowiednie dostawy gazu - dodaje Krzysztof Żmijewski.

O potrzebie budowy siłowni gazowych przekonało się już kilka państw. W Niemczech czasem są one wymagane jako warunek uzyskania pozwolenia budowy np. elektrowni wiatrowych. Także Czesi myślą o rozwiązaniach prawnych mających pomóc w rozwoju OZE. Elektrownie wiatrowe nie produkują prądu stale, musi być rezerwa, która zastąpi zależne od aury wiatraki. W Czechach powstaje koncepcja, by stanowiły ją niewielkie siłownie gazowe.

Kusząca podaż

Niedawno zostało wynegocjowane porozumienie rządów Polski i Rosji w sprawie zwiększenia dostaw gazu do Polski do 10,3 mld m sześc. rocznie i wydłużenia ich do 2037r. Do tego dochodzi krajowe wydobycie na poziomie ponad 4 mld m sześc. Dodatkowe ilości gazu - nawet 2,5 mld m sześc. rocznie - popłyną już za cztery lata z terminalu LNG w Świnoujściu. W efekcie na rynku polskim wraz z drobniejszymi kontraktami może się znaleźć rocznie ponad 17 mld m sześc. gazu.

Tymczasem sprzedaż gazu ziemnego w całym 2009 roku zmniejszyła się do 13 mld m sześc. Co ważne, było to mniej o około 600 mln m sześc. w porównaniu z 2008 r. Dostawców gazu może niepokoić to, że spadek to głównie "zasługa" klientów przemysłowych. Odebrali oni w minionym roku o ponad 700 mln m sześc. gazu mniej niż rok wcześniej. Największe zmniejszenie popytu na gaz miało miejsce w zakładach azotowych, które zakupiły o 17 proc. gazu ziemnego mniej niż w 2008 roku. I chociaż w znacznej mierze to efekt spowolnienia gospodarczego, to może martwić.

Niewielkim pocieszeniem jest natomiast wzrost zużycia - trzyprocentowy - gazu wśród odbiorców indywidualnych. Należy jednak podkreślić, że to efekt niższych temperatur w porównaniu z analogicznym okresem 2008 roku. Przyczyniły się one do zwiększonego zużycia gazu do celów grzewczych ze strony klientów indywidualnych, co chociaż w części pozwoliło na pokrycie zmniejszonego zapotrzebowania na surowiec ze strony zakładów przemysłowych.

Jednak budowa elektrowni gazowych jest także konieczna z tego powodu. Bez znacznego wzrostu zużycia gazu grozi nam jego nadpodaż. Spokojnie do ewentualnego problemu podchodzą jednak szefowie PGNiG.

Zdaniem prezesa PGNiG Michała Szubskiego, rozwój energetyki gazowej w Polsce jest tylko kwestią czasu i nakładów inwestycyjnych. - Uważam, że ten poziom zużycia, który my przewidujemy w 2015 roku, czyli 18 mld m sześc., jest całkowicie realny, choćby ze względu na nasze inwestycje z partnerami w zakresie nowych mocy wytwórczych energii elektrycznej - twierdzi.

- Trzy nasze projekty są już w fazie, którą można określić jako przedrealizacyjną, z czego jeden jest już na etapie wybierania wykonawców. Mówimy tu o Stalowej Woli, wspólnym projekcie z Energą i Lotosem oraz projekcie w Tarnowie. O kolejnych nie chciałbym jeszcze mówić, gdyż są one jeszcze w fazie wczesnych analiz - wylicza Michał Szubski. Pierwsze moce mają realną szansę być uruchomione w latach 2013-14.

Prezes PGNiG wyjaśnia także stosunkowo mały udział energetyki gazowej w produkcji energii. Różnica w wielkości wykorzystania gazu ziemnego w Polsce w stosunku do Europy Zachodniej jest pewną zaszłością cywilizacyjną, która będzie z czasem maleć. Mam oczywiście świadomość, że gaz ziemny nie uzyska w naszym kraju takiej pozycji jak w Wielkiej Brytanii czy choćby w Niemczech. - Mamy zbyt duże własne wydobycie węgla i nie ma sensu robić na tym rynku nadmiernej konkurencji - tłumaczy prezes Szubski. Dodatkowy gaz, zdaniem Szubskiego, będzie polskiemu przemysłowi potrzebny, przede wszystkim w energetyce, choćby do bilansowania tzw. energii zielonej.

Zadecydują także koszty

Do powstania większej liczby elektrowni gazowych w Polsce może się przyczynić polityka Unii Europejskiej, która prowadzi walkę z emisją szkodliwych dla środowiska naturalnego gazów. Ich największymi producentami w energetyce są elektrownie węglowe. Ponieważ w grę wchodzi nakładanie kwot emisyjnych, może to oznaczać, że "węglówki" będą produkowały energię drogo. W efekcie sporo koncernów energetycznych wstrzymuje się z budową tego typu zakładów, obawiając się niekorzystnych zmian w prawie. Ponieważ jednak zwiększenie mocy wytwórczych jest nieodzowne, koncerny szukają alternatywy w polityce inwestycyjnej, a taką stanowią elektrownie gazowe, które buduje się taniej i znacznie szybciej.

- Przeprowadziliśmy badania mające odpowiedzieć na pytanie, czy budowa bloku gazowego będzie opłacalna. Wnioski potwierdziły, że największym kłopotem dla tego projektu jest cena gazu i jego przesyłu. Jesteśmy jednak optymistami, wkrótce zostanie wybudowany gazociąg pomiędzy Czechami i Polską, który będzie wsparciem dla budowy mocy gazowych - mówi Lumir Jendryscik, menedżer projektu ds. nowych mocy CEZ Polska.

Brak zdolności przesyłu gazu może być poważnym problemem dla chcących inwestować w energetykę gazową. Do tego nie wiadomo, czy w przyszłości będą obowiązywały żółte i czerwone certyfikaty oraz czy nowe elektrownie otrzymają darmowe pozwolenia na emisję CO2 od roku 2013. Istnieje również niepewność związana z kształtowaniem się taryf za ciepło i kosztów przesyłu gazu. Ostatni, ale wcale nie najmniejszy problem to cena energii wytworzonej w elektrowniach gazowych. Wielu specjalistów uważa, że opłacalna jest tylko kogeneracja. To może oznaczać, że nowych siłowni gazowych nie będzie aż tak dużo. Dariusz Malinowski
Nowy Przemysł

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)