Wzrost indeksów przy niskich obrotach
Dzisiejsza sesja była znacznie mniej ciekawa od dwóch poprzednich. Obroty stopniały do miliarda złotych (przed końcowym fixingiem), a dzienne wahania zamknęły się w 20 punktach.
06.01.2010 17:32
Po otwarciu rynek był słaby, choć nie można było powiedzieć, że przeważała podaż. Nie było po prostu chętnych do zawierania transakcji, a WIG20 osunął się pod własnym ciężarem do najniższych poziomów z wtorkowej sesji. Po powrocie z lanczu inwestorzy wzięli się do pracy i podciągnęli indeks o 20 punktów, dzięki czemu w skali całego dnia wyszedł on na niewielki plus. Ot i cała sesja. Dla porządku warto odnotować, że indeks blue chips warszawskiej giełdy zanotował dziś najwyższe (drugi raz z rzędu) zamknięcie od sierpnia 2008 roku, ale ponownie nie zdołał wybić się z łagodnie nachylonego kanału wzrostowego.
Dziś emocjonowano się kolejną porcją danych makro z USA. Według ADP liczba miejsc pracy w sektorze prywatnym w USA skurczyła się o 84 tys. etatów. Agencje prasowe podkreślają, że to najmniejszy spadek od marca 2008 roku, sceptycy zauważają, że analitycy oczekiwali spadku głębszego - do 75 tys. W piątek swoje dane o kondycji rynku pracy w Stanach przedstawi rząd USA. Ponadto podano dziś - po tygodniowej przerwie - informacje o dynamice liczby kredytów hipotecznych. W tygodniu międzyświątecznym ich liczba spadła o 22,8 proc., a w kolejnym wzrosła o 0,5 proc. Warto dodać, że obserwowany spadek dotyczy przede wszystkim kredytów refinansowych, co należy wiązać ze wzrostem rynkowych stóp procentowych w ostatnich tygodniach. Natomiast liczba wniosków o kredyty na zakup nieruchomości nadal rośnie, choć powoli.
Euro podrożało dziś o 0,1 proc., a rozpiętość wahań sięgała jednego centa. U nas złoty tracił na wartości, choć zmiany nie były znaczące. Za dolara płacono 2,848 PLN czyli o 0,2 proc. więcej niż we wtorek. Euro podrożało o 0,1 proc. do 4,095 PLN, a frank zyskał 0,4 proc. do 2,765 PLN. Można odnieść wrażenie, że czym bardziej radykalne poglądy na temat przyszłości notowań walutowych są prezentowane w mediach, tym mniejsze są rzeczywiste wahania kursów (dla przykładu większość z ostatnich pięciu miesięcy euro spędziło pomiędzy 4,10-4,20 PLN).
Cena ropy naftowej wzrosła dziś do 82,4 USD za baryłkę, to jest do najwyższego poziomu od października 2008 roku. Jednak na tym siły kupujących się wyczerpały i po południu kurs spadł o dolara. Złoto natomiast podrożało dziś o 1,4 proc. i kosztuje już 1135 dolarów za uncję, czyli najwięcej od połowy grudnia. Od grudniowego dołka notowania złota wzrosły już o 52 dolary. Miedź natomiast nie ma za sobą żadnego dołka. Jej notowania wzrosły dziś o kolejne 2,5 proc. i są najwyższe od sierpnia 2008 roku. Brakuje im 16 proc. do osiągnięcia najwyższej ceny w historii (dla porównania ropa, aby osiągnąć rekordowy poziom musiałaby niemal podwoić obecną wycenę).
Emil Szweda
Open Finance