Zapomnij o pożyczce „na dowód”
Banki przykręcają śrubę z kredytami gotówkowymi. Boją się ryzykownych klientów na granicy zdolności kredytowej, a z zadłużonymi, którzy nie spłacali w terminie rat, ogóle nie chcą rozmawiać. Efekt? Pozabankowe firmy kredytowe, spychane w ostatnich 3 latach na margines rynku, znów mają się świetnie.
22.12.2009 10:07
Poza bankiem znaczy drogo
Banki przykręcają śrubę z kredytami gotówkowymi. Boją się ryzykownych klientów na granicy zdolności kredytowej, a z zadłużonymi, którzy nie spłacali w terminie rat, ogóle nie chcą rozmawiać. Efekt? Pozabankowe firmy kredytowe, spychane w ostatnich 3 latach na margines rynku, znów mają się świetnie.
Kuszą ogłoszeniami, że nadal wystarczy im do udzielenia pożyczki wyłącznie dowód, a na dane z Biura Informacji Kredytowej nawet nie spojrzą. Brak formalności i łatwość, z jaką można dostać pożyczkę, to często puste deklaracje bez pokrycia. Niezależna firma doradztwa finansowego Gold Finance obala mity o firmach pożyczkowych. Klient takich firm może być pewny tylko jednego - za pieniądze trzeba bardzo słono zapłacić.
Nie ma ucieczki od formalności
Parabankowe firmy żądają od klienta podpisania weksla, wykupienia ubezpieczenia, przyprowadzenia żyranta, zabezpieczenia na hipotece, udzielenia pełnomocnictwa do wymeldowania domowników. W grę wchodzi też zgoda na oglądanie gospodarstwa domowego klienta z większą częstotliwością, niż zdarza się to rodzinie czy najbliższym znajomym. Podczas cotygodniowych, dodatkowo płatnych wizyt, pracownicy takich firm na bieżąco oceniają kondycję finansową spłacającego i przypominają o konieczności oddania pożyczki. Wachlarz oczekiwań firm pożyczkowych jest ogromny i nie ma mowy, że ktoś da pieniądze na słowo i nie obwaruje tego złożonymi umowami.
Najlepszym przykładem na to jest oferta jednej z firm, która reklamuje, że świadczy błyskawiczne usługi finansowe i daje gotówkę pod zastaw hipoteki. Do ekspresowego pożyczenia pieniędzy potrzebne są: aktualny odpis z księgi wieczystej lub aktualne zaświadczenie ze Spółdzielni Mieszkaniowej, tytuł nabycia nieruchomości lub prawa do lokalu, wypis i wyrys z rejestru gruntów, wypis z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego lub zaświadczenie o jego braku, zaświadczenie o braku zameldowanych osób w domu/lokalu na pobyt stały, dokumenty Spółki (KRS, NIP, Regon) lub prowadzonej działalności gospodarczej (zaświadczenie z ewidencji, NIP, Regon). Gdy uda się już zgromadzić dokumenty, przedstawiciel firmy odwiedza klienta, dochodzi do wyceny nieruchomości, podpisania aktu notarialnego oraz umowy pożyczki.
A co za tym idzie przewłaszczenia na zabezpieczenie lub oświadczenia o ustanowieniu hipoteki. Wówczas konieczne jest złożenie oświadczenia o poddaniu się egzekucji, wydaniu nieruchomości w posiadanie, a także oświadczenia o poddaniu się egzekucji zwrotu pożyczki, przyznania pełnomocnictwa wymeldowania wszystkich osób z domu/lokalu lub wymeldowanie z pobytu stałego (zameldowanie na czas określony). Co w końcu zostaje zwieńczone wypłatą pieniędzy. Jeśli ktoś nie jest w stanie spłacić długu w terminie, może przedłużyć czas pożyczki i ocalić rodzinę przed utratą dachu nad głową. Warunek to wysupłanie na prowizję 20 proc. sumy pozostającej do oddania.
Coraz trudniej uciec też od bazy BIK
Uwaga! Część firm, choć nie korzysta z Biura Informacji Kredytowej, to sięga do danych InfoMonitora Biura Informacji Gospodarczej, która w swoich zasobach ma dane o złych dłużnikach, również bankowych. BIG współpracuje ze Związkiem Banków Polskich oraz BIK i wykazuje osoby mające co najmniej 60 dniowe opóźnienie w spłacie min. 200 zł. Nikt, nawet parabankowe firmy, nie chcą finansować osób nie regulujących zadłużenia. A przekonanie, że tylko banki są niechętne osobom, które mają problemy ze spłatą kredytów to nieporozumienie. W niebankowej firmie pożyczkowej nieoddanie pieniędzy zazwyczaj również oznacza kredytową śmierć w przyszłości. Kredytowa banicja spotyka klientów już za niezwrócenie kilkuset złotych.
Mitem z pewnością nie są koszty
Jak niektóre z firm pożyczkowych uczciwie informują, w grę wchodzi rzeczywista stopa procentowa idąca w tysiące procent, i to bliżej tu 10 tys. niż jednego. Jak to możliwe? Np. pożyczający 200 zł przez SMS musi oddać po 15 dniach 240 zł, z czego zgodnie z prawem 10 zł to 5-proc. prowizja, a 1,5 zł to odsetki przy oprocentowaniu na 20 proc. w skali roku. Wszystko zgodnie z ustawą antylichwiarską, ale trzeba jeszcze zapłacić dodatkowo 28,5 zł za ubezpieczenie na życie. Efekt - rzeczywista stopa procentowa rzędu ponad 8 tys. proc. Gdy zainteresowany chce pożyczyć 200 zł na pół roku, dodatkowe koszty skorzystania z tych pieniędzy przez 6 miesięcy wyniosą już 248 zł.
Kilka złotych na początek, kilkaset na koniec
Do tego trzeba dodać jeszcze 3,44 zł, bo wydatki zaczynają się jeszcze przed pożyczeniem. 1 zł wynosi opłata rejestracyjna, a 2,44 zł kosztuje przesłanie SMS–em wniosku o pożyczkę. Osoba, która chciałaby przedłużyć okres kredytowania pożyczonych 200 zł o 30 dni, musi zapłacić dodatkowo 60 zł.
Koszty mnożą się szybko, jeśli klient jest nieuważny i nie doczyta warunków umowy. Bo jeśli zmieni zdanie i chciałby zrezygnować z pożyczenia pieniędzy, to na pewno nie przez zignorowanie umowy pożyczki. Jeśli jej nie odeśle w 5 dni od otrzymania, musi zapłacić 100 zł kary. O pożyczce nie można zapomnieć nawet na łożu śmierci – zastrzega firma pożyczająca na telefon. Na wypadek śmierci klient ma za zadanie „upoważnić dowolnego/każdego lekarza do udostępnienia towarzystwu ubezpieczeniowemu (w którym wykupił polisę przy okazji zadłużania się) wszelkich informacji dotyczących swojej osoby”. Nie wolno nam też zapomnieć o spłacie pożyczki, w sytuacji gdyby nie dotarł rachunek od firmy pożyczkowej. Ta na 5 dni przed upływem terminu zwrotu pieniędzy wystawia rachunek do zapłaty i wysyła go pocztą lub na adres elektroniczny. Samo wysłanie uznawane jest za jednoznaczne z dostarczeniem.
Co szczególnie ważne – fakt, że kwota pożyczki nie jest wysoka, nie oznacza, że proporcjonalnie niskie są wszelkie kary, czy prowizje. W razie spóźnienia pierwsze wezwanie do zapłaty kosztuje dodatkowo 25 zł, a każde kolejne 50 zł.
A co jeśli klient chciałby wcześniej spłacić dług? Proszę bardzo, ale nie ma szans ani na zwrot odsetek za niewykorzystany okres, ani też na proporcjonalne obniżenie kosztu ubezpieczenia.
10 zł za wizytę domową
Z kolei w firmach, których agenci przychodzą do domu z pożyczką, a potem po raty, to nie odsetki, ani nawet ubezpieczenia stanowią o ostatecznej sumie do zwrotu, lecz właśnie koszty wizyt domowych. Gdy klient pożyczy 1000 zł na 55 tygodniowych rat zwracanych przelewem, oddaje co siedem dni 24,20 zł. Zazwyczaj usłyszy jednak jakieś przeciwwskazania do takiego trybu spłaty i będzie odwiedzał go agent. A to oznacza już cotygodniowy wydatek 34 zł. W efekcie klient oddaje przy tym scenariuszu 1870 zł w ciągu roku. To o ponad 500 zł więcej, niż gdyby oddawał przelewem. Taki koszt odpowiada oprocentowaniu przekraczającemu 130 proc. w skali roku, gdyby przyszło klientowi spłacać miesięczne raty od 1000 zł wziętego w banku. W firmie świadczącej obok pożyczek wizyty domowe nie ma też co liczyć na uzyskanie oszałamiającej kwoty. Pierwszy raz można pożyczyć od kilkuset do niewiele ponad 1000 zł. W firmie pożyczającej na telefon i o taką sumę trudno. Na ponad 900 zł może liczyć osoba, która wcześniej spłaciła niższą
pożyczkę.
Nie płać za pożyczkę z góry
Przewagą omówionych wcześniej przypadków są jednak przejrzyste zasady, których w wielu innych ofertach nie uświadczymy. Pożyczający zamiast odsetek w skali roku podają odsetki dzienne czy też miesięczne, a o rzeczywistej stopie procentowej, zawierającej wszystkie koszty kredytu w ogóle nie ma mowy. Podobnie jak i o podaniu od ręki informacji o całkowitym koszcie pożyczki. Z pewnością nie jest to adres pod którym należy szukać pieniędzy w potrzebie.
Ale jeszcze bardziej trzeba uważać na propozycje firm, które najpierw wymagają od zainteresowanego wpłaty. To zazwyczaj prosta droga do finansowania innych, zamiast pożyczenia pieniędzy. Bardzo często są to po prostu piramidy pożyczkowe, w których pożyczki jednego klienta finansowane są wpłatami innych, o ile po drodze nie przydadzą się organizatorom procederu. Osoby, które godziły się na takie wstępne wpłaty, po których nigdy nie ujrzały pożyczki, niejednokrotnie były już bohaterami telewizyjnych programów interwencyjnych.
Każdą umowę trzeba przeczytać
Jeśli już jednak ktoś jest skazany na pożyczenie pieniędzy poza bankiem, to najlepiej zdecydować się na firmę, którą może polecić ktoś znajomy. Należy też dokładnie przeczytać warunki umowy tak, aby dzień opóźnienia w spłacie lub niedopełnienie jakiś wyszukanych formalności nie naraziło na dalsze windowanie i tak wysokich kosztów. Czujnością trzeba się wykazać szczególnie wtedy, gdy oferta z pozoru jest bardzo atrakcyjna, bo pewne jest jak w banku, że podstępy zawiera drobny druczek umowy.
I najlepiej nie pożyczać
O ile jednak to możliwe, zadłużania poza bankami należałoby unikać. Jeśli mamy problem z uzbieraniem kilkuset złotych, to czy faktycznie będzie nas stać, aby oddać dwa razy więcej niż pożyczymy? Bo to nic innego jak właśnie koszty obsługi kredytów i pożyczek są przyczyną pętli zadłużenia z której nie można się później wydostać.
Halina Kochalska
analityk
Gold Finance