Życie bez etatu – szkodzi!

Bez żadnych zobowiązań, ale czy bez wzajemnych pretensji?

Życie bez etatu – szkodzi!
Źródło zdjęć: © stock

13.08.2012 | aktual.: 14.08.2012 15:35

Etaty wyszły z mody. Przedsiębiorcy nie chcą już zawierać pisemnych umów, które obowiązywałyby – „na dobre i na złe” – przez długie miesiące i lata. Wychwalają za to elastyczne formy zatrudnienia, bo dzięki nim – mówią – są w stanie szybko dostosować się do zmiennych warunków i wykonywać zadania, na które w danym momencie jest zapotrzebowanie. Ale istnieją też koszty – emocjonalne, moralne, społeczne. Ponoszą je jednak głównie pracownicy, dla których freelancing z reguły jest koniecznością, a nie wyborem drogi życiowej.

Pracownicy bez stałej umowy – zauważa polski socjolog Zygmunt Bauman – podobnie jak kochankowie w nieformalnym związku żyją w permanentnym stanie zawieszenia. Muszą bez przerwy udowadniać, że „zapracowali” i „zasłużyli sobie” na sympatię, szacunek i lojalność szefa. Warunkiem ich przetrwania na rynku pracy jest nieustanne potwierdzanie własnej użyteczności, sprawności i efektywności. Nawet na chwile nie mogą wypaść z formy, zwolnić tempa, spocząć na laurach. Ten wysiłek nigdy się nie kończy. Wymaga mobilizacji wszystkich sił i środków.

„Zaprawdę ekscytujące to, ale i wyczerpujące życie! Ekscytujące dla osób żądnych przygód, wyczerpujące dla ludzi słabego ducha” – stwierdza Bauman.

W przypadku „bezetatowców” wczorajsze sukcesy nie mają znaczenia. Na rozmowach kwalifikacyjnych traktowani są tak samo jak absolwenci, którzy po raz pierwszy starają się o pracę. A nawet gorzej, bo bogate doświadczenie zawodowe nie ma dzisiaj dobrej prasy. Kojarzy się z rutyną, stagnacją i brakiem otwartości na nowe prądy.

Romans biurkowy, czyli 99 dni z życia korporacji
Problem jest coraz poważniejszy, bo – jak pokazuje analiza Freelancer Raport 2009 – na świecie i w Polsce w zastraszającym tempie przybywa wolnych strzelców. Najczęściej można ich spotkać w IT (aż 61 proc. wszystkich freelancerów działa w tej branży), w dziennikarstwie i public relations (14 proc.), w nowoczesnych multimediach (8 proc.) oraz w doradztwie finansowych (5 proc.). Na ogół mają oni umowy-zlecenia (60 proc.), ale są wśród nich także właściciele jednoosobowych firm (15 proc.), konsultanci (13 proc.) i pracownicy kontraktowi (11 proc.).

Wolni strzelcy nigdy nie są pewni, czy jutro będą mieli kolejny kontrakt. Doskwiera im jednak nie tylko lęk o jutro i brak stabilizacji. Boleśnie przeżywają to, że są traktowani gorzej od swoich kolegów na etacie. Z badań wynika, że freelancerzy tylko czasami uznawani są za specjalistów. Zaledwie 5 proc. respondentów uznaje ich kwalifikacje jako eksperckie.

Mirosław Sikorski/Nap

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)