Zza krat marsz na etat
Brak chętnych do pracy i rosnące wymagania płacowe na rynku powodują, że prywatne firmy coraz częściej decydują się na podpisywanie umów z aresztami i zatrudnianie skazanych za różnego rodzaju przestępstwa. Kilkudziesięciu chce w najbliższych dniach zatrudnić firma FM Logistic, zarządzająca kilkoma magazynami pod Piotrkowem.
20.11.2007 09:19
Dla pracodawców skazańcy to tania siła robocza, dla służby więziennej ich praca stanowi formę resocjalizacji, a dla samych skazanych możliwość wyrwania się z przeludnionych cel, szansa na zarobek i zbieranie argumentów dla sądu za warunkowym przedterminowym zwolnieniem.
W całym regionie pracuje już co trzeci skazany. Według danych na koniec października, była to grupa 2061 więźniów, o prawie pół tysiąca liczniejsza niż na koniec ubiegłego roku. Zdecydowana większość więźniów otrzymuje za swoją pracę zapłatę (połowę najniższego wynagrodzenia). Spośród więźniów Aresztu Śledczego w Piotrkowie pracę znalazło 286 skazanych.
Zatrudnianie skazańców wciąż budzi jednak spore kontrowersje wśród pozostałych pracowników, a pracodawcy nie chcą się chwalić tego rodzaju współpracą. Chociaż firma FM Logistic jest dopiero w przededniu podpisania umowy z dyrekcją więzienia na zatrudnienie kilkudziesięciu skazanych, to wśród personelu i na forach internetowych już krąży na ten temat dowcip: "Gdzie pracujesz? - W FM-ie. To za co siedzisz?"
_ Ten projekt jest na razie wstrzymany, więc nie ma o czym pisać _ - niechętnie wypowiada się o planach współpracy z aresztem Agnieszka Walawender, kierownik marketingu i PR w FM Logistic.
Obawy i ewentualne uprzedzenia pracodawców dotyczące zatrudniania skazańców przegrywają jednak w zderzeniu z realiami rynku pracy, a firmy zewnętrzne coraz częściej pukają do gabinetów dyrektorów aresztów, zabiegając o możliwość współpracy.
_ Ofert mamy coraz więcej i to z jednej strony efekt problemów firm z rekrutacją, z drugiej zaś pracownicy mają coraz wyższe wymagania płacowe, a w przypadku więźniów koszty zatrudnienia są niewielkie _ - zauważa major Grzegorz Królikowski, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Łodzi.
Skazani na bieżąco wydać mogą tylko połowę zarobionych pieniędzy. Połowa jest odkładana i stanowi, jak mówi się w środowisku więziennym, "żelazną kasę" wypłacaną po opuszczeniu więzienia.
_ Praca wciąż jest jednak traktowana jak nieformalna nagroda, bo dla skazanych plusem jest nie tylko czas spędzony poza przepełnioną celą, ale jednocześnie istotny argument dla sądu za warunkowym przedterminowym zwolnieniem _ - dodaje major Królikowski.
Więźniowie znajdują zatrudnienie przy pracach fizycznych i prostych czynnościach pomocniczych. Z aresztami współpracują najczęściej firmy budowlane i logistyczne, a także urzędy miast i gmin, szpitale czy choćby Polski Związek Łowiecki, któremu skazani sprzątali strzelnicę myśliwską.
Pracodawcy najczęściej chwalą pracowitość i zdyscyplinowanie więźniów i choć do poważniejszych incydentów do tej pory nie doszło, to nie obyło się bez ucieczek. W sierpniu ubiegłego roku dwaj skazańcy odsiadujący wyroki w piotrkowskim areszcie wykorzystali brak nadzoru podczas pracy w zakładzie produkcyjnym firmy Atlas. Zniknęli przez nikogo niezauważeni.
Grzegorz Królikowski przyznaje, że praca więźniów zawsze obarczona jest pewnym ryzykiem i ucieczki się zdarzają, ale uciekinierzy zwykle działają pod wpływem impulsu i w większości sami później wracają.
Marek Obszarny