PKP: wyciągniemy wnioski z awarii i opóźnień po ataku zimy

Prawie 2700 opóźnionych pociągów, 500 awarii na 900 kilometrach linii kolejowych, średnie opóźnienie o 92 minuty - to bilans ataku zimy na polskiej kolei. Członek zarządu PKP SA Jacek Prześluga powiedział, że kolejarze wyciągną wnioski, by nie dopuścić ponownie do takiej sytuacji.

15.01.2010 | aktual.: 15.01.2010 17:18

W piątek normalny ruch na prawie wszystkich trasach jest już przywrócony. Przedstawiciele kolejowych spółek - PKP SA, PKP Energetyka, PKP Intercity i PKP Polskie Linie Kolejowe - podsumowali na konferencji prasowej akcję udrażniania w tym tygodniu szlaków kolejowych.

Przez cały tydzień kolejarze walczyli na południu Polski - szczególnie w okolicach Krakowa, Częstochowy i Kielc - ze skutkami ataku zimy. Największe problemy spowodowały opady marznącego deszczu, który spowodował oblodzenie sieci trakcyjnej. Kolejarze musieli podczepiać pozbawione zasilania pociągi do lokomotyw spalinowych i przeciągać je przez najtrudniejsze odcinki.
- Spędziłem 42 lata na kolei, a czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Mam nadzieję, że już nie zobaczę - powiedział członek zarządu PKP Intercity, Krzysztof Kołodziejski.

Lód skuł przewody trakcyjne na ok. 200 kilometrach linii kolejowych. Do tej pory kolejarzom nie udało się go zupełnie usunąć. Według informacji PKP Energetyka, do udrożnienia zostało jeszcze kilkanaście kilometrów sieci w okolicy Częstochowy - tam ruch odbywa się wahadłowo.

Jak powiedziała w piątek rzeczniczka Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Katowicach Teresa Ćwięk, od soboty zakład przywróci kursowanie wszystkich pociągów, zawieszonych w ostatnich dniach z powodu ataku zimy oraz próby kradzieży trakcji.

Opóźnienia, wynikające z obsługi pociągów elektrycznych lokomotywami spalinowymi, występowały m.in. na odcinkach: Herby Nowe-Panki, Koniecpol-Częstochowa, Częstochowa-Lubliniec, Częstochowa-Chorzew-Siemkowice oraz Zawiercie-Częstochowa.

Pociągi w całym kraju były opóźnione średnio o półtorej godziny, ale ok. 20 z nich jechało o kilka, a nawet kilkanaście godzin dłużej niż by to wynikało z rozkładu. Działo się tak dlatego, że kolejarze musieli skuwać oblodzenie ręcznie.
- Mamy dwie możliwości; możemy zrobić spięcie i puścić przez linie prąd o bardzo wysokim napięciu, żeby rozsadził lód - ale wtedy je zniszczymy, albo skuwać lód ręcznie - powiedział Prześluga. - Proszę mi wierzyć, gdyby była jakaś szybsza możliwość, to byśmy z niej skorzystali, bo jest to w naszym interesie ekonomicznym, nie mówiąc o wizerunkowym - dodał.

Kłopoty z zasilaniem spowodowały, że zarówno Przewozy Regionalne, jak i PKP Intercity odwołały część pociągów.
- Od 16 do 19 stycznia będziemy przywracać do rozkładu zawieszone połączenia - powiedział rzecznik Przewozów Regionalnych Piotr Olszewski.

Wznowienie normalnego kursowania pociągów na tych trasach było możliwe po zakończeniu prac przez pracowników PKP Polskie Linie Kolejowe i PKP Energetyka. Odcinek Zawiercie-Częstochowa został udrożniony w czwartek, pozostałe odcinki w piątek.

Prześluga wyjaśnił, że wciąż trwa szacowanie strat, jakie spółki kolejowe i przewoźnicy ponieśli przez kilka ostatnich dni. Według niego będzie je można liczyć w milionach złotych. "Powinniśmy zdobyć się na odwagę i w takich sytuacjach odwoływać połączenia, tak jak to robią na przykład linie lotnicze. Są bardzo trudne warunki; wiemy, że możemy mieć problem z przewiezieniem pasażerów, to mówimy: nie jedziemy" - mówił Prześluga.

Dodał, że kolejarze analizują indywidualne przypadki, gdy na przykład pociąg stał z pasażerami kilka godzin, bo nie było maszynisty i będą wyciągać konsekwencje wobec winnych. "Są sytuacje, jak pogoda, na które nie mamy wpływu. Ale są też przypadki, w których zawiniliśmy i bardzo przepraszamy pasażerów" - powiedział Prześluga.

Źródło artykułu:PAP
opóźnienia pociągówśniegpogoda
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)