Co to jest podatek katastralny?
Posłowie opozycji straszą Polaków widmem wprowadzenia w Polsce podatku katastralnego, liczonego od wartości nieruchomości. Donald Tusk, rząd i Ministerstwo Finansów stanowczo zaprzeczają. Włodarze miast przyklaskują pomysłowi, bo liczą na większe wpływy. Polacy łapią się za kieszeń, a my sprawdzamy, czy taki diabeł straszny, jak go malują.
Obowiązujący dzisiaj w Polsce podatek od nieruchomości uzależniony jest od jej wielkości. Im większa działka, tym wyższy podatek. Politycy Prawa i Sprawiedliwości ostrzegają, że Platforma Obywatelska już cichaczem przygotowuje projekt rezygnacji z tego podatku na rzecz katastru. Powołują się przy tym na projekt dokumentu „Założenia krajowej polityki miejskiej do roku 2020” sporządzony przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. W jego założeniach mówi się o wspieraniu zrównoważonego rozwoju ośrodków miejskich. Miałoby to zostać, jak czytamy w rozporządzeniu, zrealizowane poprzez:
„Zreformowanie systemu podatku od nieruchomości (np. poprzez wprowadzenie podatku od wartości nieruchomości ad valorem lub podatku zależnego pośrednio od wartości nieruchomości poprzez wprowadzenie strefowania maksymalnych stawek podatku, np. w zależności od PKB podregionu, wielkości i funkcji miejscowości)”.
- Zapis ten uwzględnia większość postulatów składanych od 17 lat przez samorządy gminne, podając co najmniej kilka możliwych rozwiązań, pośród których nie ma propozycji budowy w Polsce katastru. Zapis ten daje szansę przeprowadzenia debaty na ten temat – ocenia Andrzej Porawski, Sekretarz Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Premier Donald Tusk zdementował te rewelacje. Zapewnił jednocześnie, że rząd nie przewiduje wprowadzenia podatku katastralnego, a zapisy sporządzone w MRR są tylko jednym z wariantów. Potwierdza to również MRR, które zapewnia, że przez ewentualnym wprowadzeniem podatku katastralnego przeprowadzone zostaną szerokie konsultacje społeczne.
Do dyskusji włączyło się także Ministerstwo Finansów.
„W Ministerstwie Finansów nie są prowadzone prace nad zmianą zasad opodatkowania nieruchomości, a w szczególności nad wprowadzeniem podatku, w którym podstawę opodatkowania dla wszystkich rodzajów nieruchomości i części stanowiłaby wartość nieruchomości (tzw. podatek katastralny) – napisano w komunikacie opublikowanym przez Ministerstwo Finansów.
Uderzy w kieszenie Polaków
Echa tej informacji jednak nie cichną, internauci zadają nam dziesiątki pytań o nowy podatek i skarżą się, że nie będzie ich stać na wyższe opłaty.
Jerzy Szmit, poseł PiS, ostrzega, że wprowadzenie podatku katastralnego zrujnuje finanse Polaków. Z jego wyliczeń wynika, że gdyby przyjęto 1 proc. stawkę podatku katastralnego, to podatki płacone od nieruchomości wzrosną kilkukrotnie. W przypadku mieszkania o wartości 300 tys. zł, roczna opłata wyniosłaby do 3 tys. zł. Warto zaznaczyć, że dzisiaj wynosi ona niecałe 200 zł. Natomiast w przypadku rodzin mieszkających we własnym domu, którego wartość sięgnie np. 800 tys. zł, sam podatek będzie wynosił 8 tys. zł w skali roku.
- Podatek katastralny jest niemoralny, grabieżczy poprzez swoją wysokość i sposób obliczania. Niemoralny, dlatego, że na skutek, czasem wielopokoleniowych wyrzeczeń i ciężkiej pracy ludzi zapewniając sobie przyzwoite warunki mieszkaniowe, zostają za te wysiłki dodatkowo ukarani - ocenia internauta WP.pl.
- Społeczne skutki wprowadzenia podatku katastralnego są trudne do oceny. Nie wiemy jeszcze, w jakiej formule miałby obowiązywać. Niemniej będzie to zwiększenie obciążenia podatkowego obywateli, mimo że w Polsce już i tak jest ono duże – mówi Krzysztof Rybiński, ekonomista, rektor uczelni Vistula.
Jego zdaniem o wprowadzeniu nowego podatku mogłaby być mowa tylko wtedy, gdy byłby on neutralny dla podatników. Oznacza to, że wraz obowiązywaniem podatku katastralnego, rząd obniża inne podatki.
Również Ireneusz Jabłoński jest przeciwny wprowadzeniu nowej formy opodatkowania.
- Podatek katastralny zakłada, że będziemy płacili jakiś procent od wartości nieruchomości, co w mojej ocenie nie jest rozwiązaniem właściwym, ponieważ gmina świadczy serwis nie w zależności od wartości nieruchomości, tylko jej wielkości. Także dzisiejsza formuła podatku od nieruchomości bazująca na jej wielkości jest formułą bardziej właściwą i sprawiedliwą – ocenia Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha.
Ekonomista uważa, że nie może być zróżnicowania w opodatkowaniu nieruchomości tylko dlatego, że ktoś więcej w nią zainwestował. Właściciel domu z mahoniowymi drzwiami nie może płacić wyższego podatku na rzecz gminy niż ten, w którego domu drzwi są z tańszej płyty pilśniowej. To wszystko wpływa bowiem na wartość nieruchomości.
- Gmina planuje, zaopatruje w media, monitoruje obszar i to jest funkcja właściwa dla wielkości nieruchomości. Im większa nieruchomość, tym większa uwaga i absorpcja serwisu gminy – uważa Ireneusz Jabłoński.
Odmiennego zdania jest prof. Leonard Etel, rektor Uniwersytetu w Białymstoku, który zauważa, że „w chwili obecnej daje się powszechnie zauważyć odchodzenie od systemów opartych o powierzchnię nieruchomości na rzecz opodatkowania wartości nieruchomości, wynikającej z katastru”.
- Podatki od nieruchomości zdecydowanie lepiej niż podatki od powierzchni realizują zadania stawiane przed systemem opodatkowania nieruchomości – zauważa prof. Leonard Etel.
Eksperci przeciwni katastrowi są zdania, że mógłby mieć zastosowanie tylko wobec nieruchomości wartych np. powyżej 5 milionów złotych. Spełniałby wtedy funkcję podatkowego dociążenia najbogatszych, którzy w zestawieniu z dochodami najbiedniejszych płacą stosunkowo niskie podatki. Ekonomista Centrum im. Adama Smitha wskazuje przypadek kasjerki w hipermarkecie i prawnika w kancelarii. Od nieporównywalnych dochodów płacą oni taki sam PIT, ZUS i VAT w produktach i usługach. Różnica polega natomiast na nieskonsumowanych środkach wobec ich dochodów. Gorzej zarabiającym jest trudniej odłożyć nawet na drobne wydatki, nie mówiąc już o katastrze liczonym od wartości nieruchomości, która często jest w ich posiadaniu od pokoleń.
- Gdyby wprowadzić podatek katastralny w najczystszej postaci, to wiele mniej zamożnych osób nie byłoby w stanie obsłużyć tego podatku. Nie zapominajmy, że niektórzy weszli w posiadanie majątku np. poprzez zwrot nieruchomości lub z tytułu spadku. Dla sporej grupy mogłoby to mieć charakter podatku konfiskacyjnego i równać się z przymusem sprzedaży majątku – przestrzega Ireneusz Jabłoński. Z opinią tą zgadza się Krzysztof Rybiński, który jest zdania, że podatek katastralny wprowadzony bez żadnych ulg dla takich osób będzie równoznaczny z przymusem sprzedaży majątku. Nie uważa tego jednak za problem. Jego zdaniem dzisiaj wszystko funkcjonuje w oparciu o pieniądze, więc należy się dostosować. Ewentualne ulgi skutkowałby natomiast skomplikowaniem systemu podatkowego, który słabo realizowałby swoje społeczne funkcje.
- Tak jest na całym świecie i Polska nie powinna być wyjątkiem. Jeżeli ktoś otrzymał działkę w spadku w atrakcyjnym miejscu w Warszawie i uprze się, że przez 30 lat ziemia będzie leżała odłogiem, powinien ponosić tego koszty. Być może ktoś inny chętnie by tę ziemię zakupił i coś tam wybudował. W ten sposób gospodarka by się kręciła – Rybiński.
W tym miejscu warto wspomnieć, że dzisiejsze ulgi podatkowe w Polsce sięgają 60 miliardów złotych rocznie. Minister Finansów Jacek Rostowski twierdzi, że przyznane ulgi nie realizują żadnych ważnych celów społecznych i są tylko reliktem poprzedniego systemu.
Zarządzamy, więc bierzemy
Gdy ujawniono informację, że MRR przygotowuje projekt zmian w podatkach od nieruchomości, to reprezentanci samorządów zaczęli zacierać ręce i liczyć zwiększone dochody w gminnych kasach. Ich przedstawiciele jeszcze w połowie lat 90. lobbowali na rzecz wprowadzenia podatku katastralnego. Temat stał się szczególnie głośny w 1997 roku, kiedy to pracowano nad wprowadzeniem zmian w opodatkowaniu nieruchomości. Ustawa z tego okresu zakładała „Powszechną taksację nieruchomości”, to byłoby początkiem przygotowań do wprowadzenia podatku liczonego od wartości nieruchomości. Niezbędne rozporządzenie w tej sprawie opublikowano jednak dużo później…
- Zostało ono wydane 29 czerwca 2005 roku, jednak powszechna wycena nieruchomości nie została dotąd nawet rozpoczęta, podobnie nie stworzono warunków technicznych do zbudowania w Polsce katastru nieruchomości – krytykuje Andrzej Porawski, sekretarz Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Jak się okazuje przeprowadzenie powszechnej taksacji nieruchomości nie jest łatwym i szybkim procesem. Dlatego gminy już wtedy postulowały o możliwość „strefowania” wysokości podatku w różnych częściach gminy, w odniesieniu do cen gruntów na ich terenach. Jakby tego mało oczekiwano wówczas powiązania wysokości podatku od gruntów z pieniędzmi, jakie są niezbędne do zapewnienia infrastruktury.
- Gminy powinny mieć możliwość budowania swojej bazy dochodów na podstawie tego, co się dzieje na ich terenie, czyli od standardu dostarczanych mediów. Tam gdzie jest lepsza infrastruktura, tam jest wyższa opłata i aktywność podmiotów na terenie gminy – uważa Ireneusz Jabłoński.
Ogólnopolska Konferencja Wójtów, Burmistrzów, Prezydentów, Starostów i Marszałków w 1997 roku domagała się "niezwłocznego podjęcia działań zmierzających do przekształcenia funkcjonującego obecnie w anachronicznej formie podatku od nieruchomości w podatek od wartości nieruchomości".
Warto wspomnieć, że w 2000 roku doszedł do tego postulat zniesienia wszelkich ulg i zwolnień ustawowych, aby zrekompensować koszty wprowadzenia i zarządzania katastrem w gminach.
Za zmianą systemu opodatkowania nieruchomości obstaje również Związek Miast Polskich. Od początku nalegał on na szybkie dokończenie prac nad pakietem ustaw z 1997 roku, który zakładał "wprowadzenie w miejsce podatku od nieruchomości podatek od wartości nieruchomości, który w całości pozostanie dochodem własnym gminy" - informuje przedstawicielka Związku Miast Polskich.
Zdaniem Związku inne powinny być stawki dla osób prywatnych niż dla podmiotów prawnych, które wykorzystują nieruchomość do celów gospodarczych.
Z tą opinią nie zgadza się ekonomista Ireneusz Jabłoński.
- Nieruchomość jest nieruchomością. Można rzeczywiście podzielić to na nieruchomość użytkową na cele gospodarcze czy mieszkaniowe, ale nie jestem do tego przekonany. Takie zróżnicowanie skomplikuje system podatkowy. Tylko podatek płacony od metra kwadratowego jest czytelny, a przy tym równy wobec wszystkich – uważa ekspert Centrum im. Adama Smitha.
Przykład ze świata
Choć w kwestii wprowadzenia w Polsce podatku katastralnego nie ma zgody wśród polityków, ekonomistów i samorządowców, to na pewno chcieliby go uniknąć sami właściciele nieruchomości. Wygląda jednak na to, że pewnego dnia nie będzie już odwrotu. W 2011 roku OECD sporządziło raport oceniający system opodatkowania nieruchomości w Polsce. Wydało przy tym zalecenia, które na pewno nie ucieszą przeciętnego Kowalskiego.
„Obecny lokalny system finansowania w Polsce musi zostać lepiej dopasowany do potrzeb obszarów miejskich w zakresie inwestycji w infrastrukturę. Potrzebna jest reforma podatku od nieruchomości w celu wypełnienia bieżących luk w infrastrukturze i zagwarantowania miastom wygodniejszych źródeł finansowania” – sugeruje OECD.
Z raportu organizacji wynika, że podatek naliczany od powierzchni, nie zaś od wartości nieruchomości, ogranicza przychody do budżetu. Dane wskazują, że w Polsce przychody z tego tytułu stanowią zaledwie 1,3 proc. polskiego PKB, podczas, gdy w innych krajach UE jest to średnio 2,1 proc. Polskiemu rządowi sugeruje się, by Polska przyjęła rozwiązanie naliczania podatku od wartości nieruchomości, podobnie jak to jest w innych krajach OECD. Trzeba jednak wspomnieć, że raport wskazuje braki w ewidencji gruntów i budynków, które wymagają uzupełnienia, by nowy system mógł zacząć obowiązywać.
- Nawet, gdyby znaleźć przesłanki za wprowadzeniem w Polsce nowej formy podatku od nieruchomości, to technicznie nie jesteśmy na to gotowi. Nie mamy uporządkowanych stosunków własności zapisanych w księgach wieczystych, a nawet w podziałach geodezyjnych. Nie mając czytelnej struktury własności nie można wprowadzać podatku katastralnego w czystej postaci - uważa Jabłoński.
- W świecie, w którym jest google earth wprowadzenie podatku katastralnego jest dosyć proste, bo mamy zdjęcia wszystkich nieruchomości z góry. Nie ma więc problemów z dokonaniem wyceny i precyzyjnych pomiarów - uważa Krzysztof Rybiński.
Podatek katastralny obowiązuje m.in. w USA i większości europejskich krajów. W Stanach Zjednoczonych jego idea zrodziła się już w XIX wieku. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że założenia przyjęte przy wprowadzaniu tego podatku znacznie różnią się w każdym z krajów.
W Stanach Zjednoczonych podatek od nieruchomości różni się nawet w każdym stanie. Średnio wynosi ponad 1 proc. W Niemczech natomiast przy określaniu jego wysokości bierze się pod uwagę wartość nieruchomości i to gdzie jest położona. Ważny jest także rodzaj nieruchomości. Kataster waha się tam pomiędzy 2,6 promila aż do 1 proc.
Wielka Brytania zdecydowała się wprowadzić kataster w 1993 roku. Tam opodatkowaniu od wartości podlega nie ziemia, a nieruchomość mieszkalna. Rozróżnia się tam aż osiem grup, które klasyfikowane są według wartości obiektu. Dla nieruchomości wycenianych najtaniej podatek sięga ok. 0,5 proc. W przypadku budynków wykorzystywanych do prowadzenia działalności gospodarczej podatek wynosi od 40 do niemal 50 proc. od rocznej wartości czynszu z danej nieruchomości. Jest on uzależniony od regionu.
Zupełnie inne rozwiązanie opodatkowania nieruchomości wprowadzono we Francji. Tam danina wyliczana jest poprzez hipotetyczne zyski, jakie nieruchomość mogłaby przynieść np. z wynajmu, dzierżawy.
Na Łotwie podatek w skali roku wynosi 1,5 proc. wartości nieruchomości. Jeśli chodzi o podatek od budynków mieszkalnych, to progresywnie jest on uzależniony od wartości nieruchomości. Stawki wynoszą odpowiednio 0,2 proc. dla mieszkań wycenionych do 250 tys. zł, 0,4 proc. do 463 tys. zł. W przypadku droższych nieruchomości wynosi już 0,6 proc.
Czas brać przykład?
Jak widać moglibyśmy iść za europejskim przykładem, jednak może się okazać, że setki tysięcy osób nie będzie stać na coroczne odprowadzenie podatku. Niezależnie od przyjętej metody wyliczania katastru można się spodziewać, że danina dla gmin będzie znacznie wyższa niż ma to miejsce dzisiaj, gdy uzależniona jest od powierzchni nieruchomości. W końcu jest w tym sporo racji, że nie po to się ciężko pracuje, by za efekty tej pracy płacić dodatkowe i wyższe podatki. Poza tym trudno się spodziewać, by rządzący chcieli w jakikolwiek sposób ulżyć podatnikom, zwłaszcza, że jak mówią ekonomiści, widmo kryzysu finansów jest nadal przed nami.
- Co prawda wprowadzenie podatku katastralnego wcale nie musi być takie trudne, tylko dzisiaj, gdy budżet ma problemy, obawiam się, że kataster stałby się dodatkowym ruchem ministra finansów do kieszeni podatników. W przyszłym roku czeka nas recesja, dochody podatkowe będą niskie, a deficyt znów duży. A jak znam naszych polityków, to gdyby ten podatek wprowadzić, to od razu zostałby rozszerzony na biedniejszych, a z czasem byłoby to dodatkowe narzędzie do łupania podatnika – kwituje Krzysztof Rybiński.