Sztuka dla początkujących

Dziś - jak nigdy wcześniej - popularnością cieszą się bezpieczne inwestycje. Hitem
przed rokiem było wino. W tym może nim być sztuka, zwłaszcza że
pojawiły się instrumenty pozwalające wejść na rynek także mniej zamożnym
inwestorom.

Sztuka dla początkujących
Źródło zdjęć: © Flickr | bertk

Gdy giełdy drżą, a indeks skacze raz w górę, raz w dół, nawet powszechnie uznane za bezpieczne złoto może nie dać gwarancji zwrotu z inwestycji. Odpowiedzią przestaje być również ziemia i nieruchomości. Ich ceny także zależą od koniunktury. Gdzie zatem szukać bezpiecznej lokaty, która da jednocześnie zarobić?

Alternatywne znaczy bezpieczniejsze

Aby zabezpieczyć nasze środki, musimy upewnić się, że w dającej się przewidzieć przyszłości nie będziemy na całym przedsięwzięciu stratni. Taką rolę mogą pełnić rzeczy, które z zasady nabierają wartości z upływem czasu. Ostatnio popularną inwestycją tego typu jest wino. Specjalnie dobrane rodzaje i roczniki tego trunku mogą zagwarantować zarobek, choć czasem trzeba będzie poczekać kilka ładnych lat. Dwie najdroższe dziś butelki zawierają francuskie wina, oba z lat czterdziestych XX wieku. Obecny rekord należy do Cheval Blanc, rocznik 1947. Anonimowy inwestor sześciolitrową butelkę wylicytował za 304 tys. dolarów, a z każdym rokiem jej wartość idzie do góry.
Jednak nie tylko wino może zagwarantować nam zysk. Okazuje się, że także inwestowanie w dzieła sztuki może się stać opłacalną lokatą.

O ile przy klasycznym lokowaniu kapitału nasz zarobek zależy od wielu czynników, a także od szczęścia, to alternatywne inwestowanie może uchronić nas przed nieoczekiwanymi zmianami koniunktury.

Jak wynika z raportu Deloitte "Art and Finance Report 2011", realny zwrot z inwestycji w dzieła sztuki był wyższy od lokaty w 10-letnie obligacje amerykańskie, a podobny do zwrotu ze złota czy indeksu giełdy amerykańskiej S&P500. Jednocześnie wahania wyceny sztuki w stosunku do tych inwestycji są mniejsza. Większą stabilność zapewniają jedynie obligacje USA.
- Mimo kryzysu nie widzimy mniejszego zainteresowania naszą ofertą aukcyjną. Co więcej notujemy wzrost zainteresowania nowej grupy klientów. Coraz więcej młodych ludzi zaczyna kupować dzieła sztuki i budować swoje kolekcje - mówi Marcin Zieliński z Domu Aukcyjnego Agra-Art.

Aby mieć zagwarantowany zwrot, musimy wiedzieć, ile możemy za dane dzieło zapłacić. Najwięcej zysku będziemy mieć, gdy zakupimy np. obraz kogoś zupełnie nieznanego, lecz przypuszczamy, że artysta prędzej czy później wypłynie. Taką kalkulację możemy przeprowadzić sami, jeśli jesteśmy miłośnikami sztuki. Możemy też zaufać znawcom, jednak to rozwiązanie dla wytrawnych inwestorów z większym zasobem gotówki. Ostatnio pojawiły się rozwiązania także dla przeciętnego Kowalskiego, który odłożył nieco środków.

Sztuka dla początkujących

Handel dziełami sztuki opiera się przede wszystkim na wzroście wartości dzieł w czasie, pod warunkiem że dany przedmiot zostanie profesjonalnie wyceniony. Wówczas sprzedający zarabia na różnicy między ceną zakupu przed kilku laty a ceną obecną.

Stratę może przynieść błędna wycena pierwotna. Zatem nawet jeśli przykładowo galeria zarobi na prowizji, to zysk kupujący w perspektywie kilku lat ma w kieszeni. Warto o tym pomyśleć szczególnie w kontekście emerytury. W międzyczasie dodatkowo możemy delektować się wiszącym w naszym pokoju obrazem, który jest prawdziwą sztuką.

- My gwarantujemy autentyczność dzieła oraz pochodzenie od danego twórcy. Dodatkowo zapewniamy wystawianie uznanych twórców oraz dobrze rokujących na przyszłość młodych artystów - mówi Marcin Zieliński.

Portal wp.pl prezentuje z kolei dzieła, które znajdują się w ofercie galerii internetowej Agra-Art, lecz upraszcza dostęp do aukcji mniej obeznanym z tematem użytkownikom.

- Korzystamy z kolekcji Domu Aukcyjnego Agra Art. Wybieramy stamtąd propozycje najciekawsze, a jednocześnie cenowo przystępne dla naszych czytelników - mówi Maciej Polkowski, specjalista e-Finance wp.pl.

Jak się okazuje, poza przedmiotami, które zagwarantują nam zwrot w dłuższej perspektywie, są także prawdziwe okazje. W maju jedną z nich była praca Jana Lebensteina z 1965 r. wystawiona na licytację z ceną wywoławczą 1000 zł. Sprzedano ją za 3900 zł.

Moda na twórców zaczyna być podobna do showbiznesu. Trend na artystę może eksplodować w ciągu jednego sezonu. Z drugiej strony jest to branża na tyle konserwatywna, że w przeciwieństwie do celebrytów raz uznany twórca nie traci z reguły na wartości.

- Prowadzimy wprawdzie tradycyjne aukcje, które odbywają się w hotelu Bristol. Tam jednak ceny wywoławcze i osiągane bywają wysokie, ponieważ wystawiane na tradycyjnej aukcji obiekty to zwykle perły kolekcjonerskie. Tymczasem na aukcji internetowej mamy dostęp do przedmiotów o cenach dużo niższych - mówi Marcin Zieliński.

Najdroższym obiektem sprzedanym przez Dom Aukcyjny jest tryptyk "Portret rodziny Sternbachów" z 1904 r. autorstwa Stanisława Wyspiańskiego. Osiągnął on wartość 1 mln 850 tys zł. Na aukcjach on-line tymczasem cena wystawianych przedmiotów zaczyna się od 100 zł.

- Dziś niezwykle perspektywiczni są tacy artyści jak Jerzy Duda-Gracz, Edward Dwurnik, Zdzisław Beksiński, Jerzy Nowosielski, Wojciech Fangor czy Jan Tarasin.

Tymczasem ceny grafik i obrazów tych autorów na licytacjach zaczynają się od kilkuset złotych i notują kilkukrotne przebicie. Jednak także te proponowane za kilka tysięcy sprzedawane są często za o wiele wyższą sumę.

Polski rynek sztuki rośnie powoli, choć za niektóre obrazy uzyskuje się milionowe sumy. Na razie najdroższym sprzedanym płótnem jest dzieło Henryka Siemiradzkiego "Rozbitek". Zapłacono za nie 2 mln 130 tys. zł.

Mniej imponująco wygląda to w zestawieniu ze światowymi rekordami. Najdrożej sprzedanym obrazem są "Gracze w karty" Paula Cezanne'a. Za dzieło zapłacono - bagatela - 250 mln dolarów! Pobity zatem został wcześniejszy rekord - obraz "No5" Jacksona Pollocka osiągnął wartość 140 mln dolarów, czyli niemal pół miliarda zł.

Całość polskiego rynku jest szacowana przez miesięcznik "Art and Business" na ok. 200 - 300 mln zł. Jednocześnie eksperci kalkulują, że potencjał wzrostu jest bardzo duży. W ciągu najbliższej dekady może on sięgnąć nawet 6,075 mld zł, czyli wzrosnąć o 2025 proc. Przede wszystkim dlatego, że jedynie 5 proc. zawodowych inwestorów posiada w swoim portfelu dzieła sztuki, podczas gdy na Zachodzie jest to średnio jedna piąta. Poza tym od kilku lat niezmiennie rośnie zainteresowanie drobnych inwestorów dziełami o wartości do 10 tys. zł. To dobrze wróży tego typu inwestycjom i cenom, jakie będzie można uzyskać, także za sztukę z dolnego segmentu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)