Absurd! Za mycie samochodu trafił przed sąd
Nie chciał jeździć brudnym autem, to trafił przed sąd. Gdy emerytowany policjant Edward Stafa (66 l.) mył samochód na parkingu obok swojego garażu, podszedł do niego patrol straży miejskiej. Funkcjonariusze wylegitymowali go, po czym odeszli. Jednak kilka dni później Edward Stafa otrzymał wezwanie do zapłacenia grzywny za mycie samochodu w niedozwolonym miejscu
21.08.2013 | aktual.: 21.08.2013 08:38
.
- Chciałem wyjechać samochodem do miasta. Zauważyłem, że mam brudną szybę, a przecież wbrew przepisom jest jazda z brudną szybą. To może stwarzać zagrożenie w ruchu, więc ją umyłem! - oburza się Edward Stafa. Jak nam opowiada, gdy strażnicy go legitymowali, mówili tylko, że to "zwykła formalność". Niczego nieświadomy po wyczyszczeniu auta wsiadł i pojechał załatwiać swoje sprawy.
Jednak kilka dni później w jego skrzynce znalazło się wezwanie do zapłaty 100 zł grzywny za mycie samochodu w nieprzystosowanym do tego miejscu. Emerytowany policjant nie chciał zapłacić kary i poszedł z pismem do sądu. Podczas procesu pięciu zebranych przez Stafę świadków stwierdziło, że policjant tylko przemywał szybę wykorzystując do tego małe wiaderko.
Co na to strażnicy? Twierdzą, że nie zamierzali nakładać żadnego mandatu. - Nie było o tym w ogóle mowy. Strażnicy chcieli jedynie poinformować mieszkańca, że narusza obowiązujące przepisy. Niestety, pan zachowywał się w sposób skandaliczny, krzyczał na strażników. I stąd ta grzywna. Sama interwencja został przeprowadzona zgodnie z prawem, w sposób profesjonalny, nie budzący żadnych wątpliwości sądu - komentuje zajście rzecznik krakowskiej straży miejskiej, Marek Anioł. Skoro strażnicy nie chcieli nakładać mandatu, dlaczego Edward Stafa został wezwany do zapłacenia grzywny właśnie za mycie auta? Sąd opowiedział się jednak po stronie strażników.
Przeczytaj także: Tajemnica oskarżonej oszustki: Gdzie ukryła 7 milionów?