Atak policji na... pudlarzy!
Policjanci z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą ostro rozprawili się z łódzkimi pudlarzami. Funkcjonariusze pojawili się w kilkunastu miejscach, gdzie kwitnie handel z tekturowych pudeł, w czwartek o tej samej porze (akcja była utrzymywana w tajemnicy).
19.09.2009 | aktual.: 13.10.2009 14:36
Zabronili handlującym korzystać z telefonów komórkowych (niektóre zabierali), skonfiskowali cały towar, utarg, prywatne pieniądze, samochody. Zatrzymali kilka osób. W piątek przeszukiwali ich mieszkania.
- Traktowali nas jak bandytów - oburzają się kupcy. - A my po prostu sprzedajemy tanie rzeczy osobom, których nie stać na zakupy w markowych sklepach. Chcemy robić to w legalnych miejscach, ale na żadnym targowisku nie ma wolnych miejsc
- Handlowałam przy ul. Niciarnianej, gdy po godz. 15 zatrzymali mnie policjanci - mówi Monika Kowalska. - Gdy im powiedziałam, że mam dziecko w przedszkolu, zadzwonili do dyrekcji i powiedzieli, że jestem zatrzymana. Przestraszoną córkę odebrał znajomy. Miałam przy sobie 187 zł. Zabrali mi 180 zł. Do domu wróciłam po kilku godzinach spędzonych na komisariacie.
Przed domem handlowym "Pionier" u zbiegu ulic Dąbrowskiego i Tatrzańskiej handlowała niepełnosprawna Jadwiga Niewiadomska.
- Siedziałam na wózku inwalidzkim przy chodniku - mówi ze łzami w oczach. - Podeszli do mnie i kazali oddać utarg. Powiedziałam, że mam tylko parę groszy i są to moje prywatne pieniądze. Wtedy policjantka zaczęła się ze mną szarpać i wyrwała mi z ręki reklamówkę. Jestem po 3 zawałach. Mam 600 zł renty. Czym sobie zasłużyłam na takie traktowanie?
- Mąż wciąż jeszcze siedzi i nie chcą udzielić mi żadnej informacji na jego temat - denerwuje się Monika Varga. - Zatrzymali go na ul. Spornej. A przecież mamy zarejestrowaną firmę, faktury na towar. Płacimy podatki. Miasto codziennie pobiera od nas placowe. Wczoraj przywieźli męża do domu i zrobili przeszukanie. Oczywiście nic nielegalnego nie znaleźli.
Chcieliśmy wczoraj dowiedzieć się w Komendzie Wojewódzkiej Policji, dlaczego i na czyje polecenie przeprowadzono akcję przeciw pudlarzom. Nie dowiedzieliśmy się.
- Były to planowane działania policjantów m.in. z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą, prowadzone pod nadzorem prokuratury okręgowej - mówi podinsp. Joanna Kącka z zespołu prasowego KWP Łódź. - Z uwagi na to, że czynności jeszcze trwają, żadnych innych informacji udzielić nie możemy.
To samo powiedziano w prokuraturze.
- Więcej informacji będziemy mogli podać po zakończeniu działań - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Kupcy są zrozpaczeni. Nie mają towaru, który na każdym stoisku wart był od 2,5 do 5 tys. zł. Boją się wystawić pudła, które im zostały.