Aukcja nieruchomości: wiele hałasu o nic, ale okazje były

W niedzielę odbyła się, pierwsza komercyjna, aukcja mieszkań. W warszawskim hotelu Sheraton nowych właścicieli znalazło tylko 8 z 27 nieruchomości.

Aukcja nieruchomości: wiele hałasu o nic, ale okazje były
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

23.11.2009 | aktual.: 24.11.2009 11:12

Organizatorzy - firma Colliers International oraz domy aukcyjne Rick Levin & Associates i DESA Unicum - zapowiadali wielki hit na rynku nieruchomości. Poszukujący nowego lokum mieli mieć niepowtarzalną okazję tanio kupić mieszkanie, dla deweloperów miała to być dodatkowa forma dotarcia do potencjalnych nabywców.

Sala aukcyjna wypełniona była po brzegi. Jednak kupujących naprawdę zainteresowanych kupnem nieruchomości było niewielu. W aukcjach wzięło udział dosłownie kilkanaście osób. A większość sali zajmowali dziennikarze i widzowie.
Według Pawła Hardeja część obecnych na sali, gdzie było ponad 250 osób, to potencjalni kupujący, którzy najpierw chcieli na własne oczy zobaczyć, jak wygląda ten sposób zakupu własnego M.

- Jeden z partnerów projektu Rick Levin, który w Stanach Zjednoczonych przeprowadza aukcje nieruchomości już od ponad 20 lat, na swojej pierwszej aukcji nie sprzedał żadnej nieruchomości - mówi Paweł Hardej, dyrektor departamentu aukcji nieruchomości w Colliers International.
Choć Paweł Hardej zapewnia, że sprzedanie na pierwszej tego typu aukcji 8 nieruchomości to bardzo dobry wynik, trudno oprzeć się wrażeniu, że oczekiwania były jednak większe.

Dlaczego nie zadziałało

Jednym z powodów, dla których aukcje licytowało tylko kilkanaście osób, może być wprowadzony przez organizatora wymóg wpłacenia wadium. Choć zazwyczaj stanowiło ono niewiele ponad 1 procent wartości mieszkania i było zwracane, założenie kilku tysięcy złotych depozytu mogło wielu odstraszyć od wzięcia udziału w aukcji.

Jesteś zainteresowany kredytem hipotecznym?
Już teraz możesz u nas porównać ofertę 25 banków. Określasz wartość mieszkania, kwotę kredytu, walutę oraz okres kredytowania a w kilka sekund otrzymujesz czytelną i dokładną analizę, z informacją o najtańszej ofercie! Finansomat.wp.pl - sprawdź! »

Kolejnym problemem była mała liczba deweloperów, którzy wystawili swoje nieruchomości. W aukcji wzięło udział 6 deweloperów.
- Zainteresowanie ze strony deweloperów było duże, jednak część z nich najpierw chciała "na żywo" zobaczyć, jak wygląda przebieg aukcji i jakie jest potencjalne zainteresowanie rynku taką właśnie formą sprzedaży - twierdzi Paweł Hardej.

Deweloperzy nie byli przekonani do znacznych obniżek. Cena wywoławcza mieszkań w kompleksie WilanówOne były raptem o 15 proc. niższe niż ceny rynkowe. Siedmioma mieszkaniami w tej inwestycji, a także na apartamenty firmy Delpha (również w Wilanowie) nie znalazł się żaden chętny.

Inaczej aukcje potraktowała firma Dantex, która wystawiła na aukcję dwa mieszkania i jeden lokal użytkowy na warszawskiej Woli. Deweloper potraktował aukcję jako chwyt marketingowy. Cena wywoławcza mieszkań była blisko 40 proc. niższa od podanej wartości rynkowej. Taki zabieg przyniósł pożądany efekt. W czasie dni otwartych inwestycję odwiedziło ok. 150 osób. Część z nich pewnie kupi mieszkanie już poza aukcją po wyższej cenie.

Jednak największym problemem był brak atrakcyjnych nieruchomości. Paweł Hardej twierdzi, że mieszkania wystawione na aukcjach stanowiły swego rodzaju przekrój oferty na warszawskim rynku nieruchomości i w zasadzie każdy zainteresowany zakupem nieruchomości mógł w naszej ofercie znaleźć coś dla siebie.

Skończyło się na tym, że deweloperzy wystawiali nieruchomości najtrudniej zbywalne, końcówki inwestycji, których chcieli się pozbyć by zamknąć sprzedaż. Najwięcej było dużych apartamentów, na które, w obecnej sytuacji kredytowej, Polaków po prostu nie stać.

Trudno się więc dziwić, że kupca nie znalazł wilanowski 126-metrowy penthouse z ceną wywoławczą ponad 11 tys. zł za mkw. Kupca nie znalazł również duży apartament na warszawskim Żoliborzu (osiedle Wiślane Ogrody). Identyczny, ale zlokalizowany na innym piętrze został sprzedany za cenę wywoławczą, czyli 4,9 tys. zł za mkw. Również pozostałe mniejsze mieszkania tego dewelopera zostały sprzedane za ok. 5 tys. za mkw. (inwestor wycenił je na 7,3 tys. zł za mkw.).

Były to jedne z ostatnich dostępnych mieszkań. Większość została już dawno sprzedana po cenie rynkowej. Podana cena może wydawać się atrakcyjna. Modna dzielnica, blisko metra, zielona okolica… Niestety licytowane mieszkania miały swoje wady. Np. blisko 70-metrowe, 3-pokojowe mieszkania miały sypialnie wychodzące na jedną z najbardziej ruchliwych ulic Warszawy - trasę AK.

Największym zainteresowaniem samych kupujących cieszyło się, wspomniane wcześniej, dwupokojowe mieszkanie na Woli (osiedle Dobrolin), do licytacji przystąpiło siedmiu licytujących, a cena wywoławcza została podbita o 100.000 złotych.
- Kolejne większe mieszkanie z tej inwestycji po dość zaciętej walce 3 licytujących sprzedało się za 535.000 zł. Postąpienia w zależności od licytacji wynosiły 1000, 2000 i 5000 złotych - mówi Paweł Hardej. Czy to ma przyszłość?

Aukcja zupełnie nie sprawdziła się w przypadku sprzedaży domów. Domy w podwarszawskim Radzyminie, oferowane w atrakcyjnej cenie, spotkały się z zerowym zainteresowaniem.

Jeśli w przyszłości takie aukcje mają mieć sens, oferty muszą być naprawdę atrakcyjne. Sprawdziło się to w przypadku inwestycji na Woli. Na licytację wystawione było małe mieszkanie z ceną wywoławczą znacznie niższą niż wartość rynkowa. To wystarczyło, by w czasie licytacji cena skoczyła z 4,8 do 6,7 tys. za mkw.

Trudno jednak oczekiwać, by deweloperzy nagle zaczęli chętnie pozbywać się mieszkań po znacznie niższych cenach. Równie dobrze mogliby je obniżyć w swojej ofercie. Takie aukcje pozostaną zatem alternatywą na pozbycie się najmniej atrakcyjnych lub najtrudniej zbywalnych mieszkań.

Prawdopodobne jest też, że deweloperzy potraktują ją jako promocję inwestycji. Z góry zakładając, że dwa, trzy mieszkania sprzeda poniżej kosztów, by zainteresować potencjalnych klientów całą dostępną ofertą. Taką scenariusz potwierdza zakończona aukcja.
- Bardzo zaskoczył nas fakt, że kilkaset osób odwiedziło oferowane nieruchomości podczas trwania dni otwartych. Udało nam się więc wzbudzić bardzo duże zainteresowanie inwestycjami naszych deweloperów - twierdzi Paweł Hardej.

Z aukcji zadowoleni są jej twórcy i już zapowiadają kolejne edycje.
- Naszym zdaniem ta forma sprzedaży przyjmie się również na polskim rynku nieruchomości, a wyniki pierwszej zorganizowanej przez nas aukcji potwierdzają istniejące zainteresowanie, dlatego zdecydowaliśmy, iż kolejne aukcje, nie tylko w Warszawie, odbędą się w pierwszym kwartale przyszłego roku. Cieszy nas również fakt, że przez 3 tygodnie trwania kampanii informacyjnej naszą stronę internetową odwiedziło w sumie ponad 17 000 osób, które dzięki naszemu przedsięwzięciu dowiedziało się o tej nowej formie sprzedaży oraz wystawionych nieruchomościach - mówi Paweł Hardej.

Dobrze, że nowa forma sprzedaży pojawiła się na rynku nieruchomości. Nie ma co jednak liczyć na rewolucję cenową. Można za to próbować upolować okazję.

JK, wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)