Babcia zajęła jej mieszkanie. Walczyła o nie w sądzie przez lata
Dziadkowie pani Marii Goss użyczyli mieszkanie starszej kobiecie. Okazało się, że nowa lokatorka nie ma zamiaru się z niego wyprowadzać. Batalia w sądzie o odzyskanie nieruchomości trwała przez dekadę.
Dziadkowie bohaterki historii opisywanej przez "Gazetę Wyborczą" pozwolili mieszkać starszej kobiecie, pani Irenie, w swoim mieszkaniu w zamian za odprowadzanie opłat do spółdzielni.
Po śmierci swojej babci pani Maria Goss postanowiła odzyskać nieruchomość. Nie napotkała jednak na zrozumienie ze strony 80-letniej lokatorki. Z odmową spotkała się również sugestia, że do lokum mógłby się wprowadzić dziadek pani Marii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prowadzą second hand. Ściągają towar za milion złotych
"Trafiłam na mur i agresję z jej strony. Na końcówce tych rozmów wypychała mnie z mieszkania i krzyczała, że ona mi tego mieszkania nie odda, choćby miała, cytuję, >w pierdlu zgnić<" - opisuje reakcję kobiety bohaterka tekstu GW.
10 lat czekania
Sześć lat po wprowadzeniu się pani Irena dostała wypowiedzenie umowy użyczenia mieszkania. Sprawa trafiła do sądu, gdzie została rozstrzygnięta trzy lata później wyrokiem w II instancji, który stanął po stronie Marii Goss. Okazało się również, że kłopotliwa lokatorka ma własne mieszkanie, w której na co dzień żyje jej synowa.
"Komornik zdążył wysłać pani Irenie pismo, że jeżeli dobrowolnie nie opuści mojego mieszkania do końca lipca (2025 r. - przyp. red.), to zostanie wyznaczony termin eksmisji. Ale w lipcu pani Irena zmarła" - opisuje koniec batalii o odzyskanie nieruchomości jej właścicielka.
Po wejściu do mieszkania okazało się, że jest ono w zupełnie innym stanie technicznym, niż w momencie opuszczenia go przez dziadków pani Marii. Kobieta opisuje, że zastała połamany prysznic, zacieki na ścianie i okna pozaklejane taśmami.