Będą kolejne cięcia - Sejm przyjął do wiadomości informację premiera

Po pięciogodzinnej debacie Sejm przyjął do wiadomości informację prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska o stanie finansów państwa.

Będą kolejne cięcia - Sejm przyjął do wiadomości informację premiera
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

04.08.2010 | aktual.: 04.08.2010 15:36

Rząd przyjął we wtorek Wieloletni Plan Finansowy Państwa, zgodnie z którym stawki podatku VAT wyniosą: 5, 8 i 23 proc. Po posiedzeniu rządu premier przedstawiał założenia planu klubom parlamentarnym. Na spotkaniu nie było przedstawicieli PiS, którzy twierdzili, że rozmowa o finansach państwa nie powinna się odbywać za zamkniętymi drzwiami.

Lewica nie zgadza się na zaproponowaną przez rząd w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa podwyżkę podatku VAT i oczekuje od rządu opracowania planu naprawy finansów publicznych.

Zgodnie z planem stawki VAT będą na poziomie: 5, 8 i 23 proc. Oznacza to podwyższenie stawki podstawowej (dotychczas 22 proc.) o 1 pkt proc., podwyższenie stawki na żywność nieprzetworzoną z 3 proc. do 5 proc., obniżenie stawki na żywność przetworzoną z 7 proc. do 5 proc. oraz podwyższenie z 7 proc. do 8 proc. stawki np. na budownictwo, leki, niektóre media.

Rząd zakłada także zejście z deficytem finansów publicznych do poziomu 3 proc. PKB w 2013 r. Przyjęty przez Radę Ministrów czteroletni plan, w podziale na poszczególne lata budżetowe, określa m.in.: prognozowane kwoty dochodów i wydatków państwa, kwoty deficytu i potrzeb pożyczkowych budżetu państwa, źródła ich finansowania, czy kwotę państwowego długu publicznego.

Premier Donald Tusk przedstawiając w środę w Sejmie informację o sytuacji finansów państwa, powiedział, że polska gospodarka stała się synonimem powodzenia i sukcesu. Dodał, że ten wizerunek zbudowany został wysiłkiem milionów Polaków.

- To, że Polska jest tak wysoko oceniana w tych trudnych czasach buduje reputację, a ta reputacja z kolei ma bezpośredni wpływ na polskie pieniądze. Nie trzeba tłumaczyć, jak wielkim skarbem dla Polaków jest właśnie ta niespotykana do tej pory w naszej historii wysoka reputacja, jeśli chodzi o gospodarowanie własnymi pieniędzmi, czasem - powiedział.

Dodał, że ma nadzieję, iż "różne wydarzenia" nie będą rujnowały tego wizerunku. - Bo na ten wizerunek pracowaliśmy przez lata my wszyscy, wszyscy Polacy. I nie jest on efektem rządów jednej czy drugiej partii, czy triumfu tej czy innej doktryny. To była reputacja zbudowana wysiłkiem, dyscypliną i odpowiedzialność milionów ludzi - powiedział.

Chcemy realizować kroczące podwyżki dla nauczycieli - powiedział w środę w Sejmie premier Donald Tusk. Zapowiedział też, że emerytury i renty będą waloryzowane.

- Mimo że będziemy proponowali cięcia i zamrożenia w różnych dziedzinach życia, to z tego zobowiązania chcemy się wywiązać - zaznaczył Tusk, mówiąc o podwyżkach dla nauczycieli. - To jest nie tylko zobowiązanie wobec nauczycieli, ale także nasze gruntowne przekonanie, że przyszłość Polski w dużym stopniu zależy od tego zawodu - dodał.

- Zabieranie ludziom wtedy, kiedy nie trzeba, to nie jest synonim dobrej reformy. To jest ciasna doktryna ludzi, którzy lubią zrzucić na barki innych ludzi ciężary, których sami nie ponoszą. Rząd na to na pewno się nie zgodzi - powiedział premier. Premier Donald Tusk powiedział, że nie ma potrzeby obarczania polskiej rodziny nadmiernym ciężarem, aby bezpiecznie przejść końcowy etap kryzysu globalnego. Dodał, że droga, którą proponuje rząd jest bezpieczna i zdroworozsądkowa.

- W większości krajów UE podejmowane są decyzje, które oznaczają, że ich bolesny ciężar ponoszą miliony ludzi w nich żyjących - powiedział premier Donald Tusk. - My na szczęście nie musimy obarczać polskiej rodziny nadmiernym ciężarem, aby bezpiecznie przejść przez ten - mamy wszyscy nadzieję - końcowy etap kryzysu globalnego - dodał.

Tusk wyraził opinię, że bolesne decyzje innych państw dotyczące m.in. wstrzymania inwestycji, cięcia wynagrodzeń, rent i emerytur oraz podwyżek podatków, są wynikiem tego, że dwa lata temu przyjęto tam fałszywe założenia. Uznały one, że najlepszym sposobem w pierwszej fazie kryzysu było wydawanie pieniędzy. Premier wskazał, że Polska takich fałszywych założeń nie przyjęła.

Premier Donald Tusk zapowiedział, że jesienią rząd przedstawi pakiet ustaw związanych z reformą finansów publicznych.

- Jesienią przedstawimy pakiet kilkudziesięciu ustaw, które będą towarzyszyły budżetowi, wśród których znajdziecie państwo te strukturalne reformy dotyczące m.in. administracji, w tym cięć w administracji, i kulejącej deregulacji - zapowiedział premier w środę w Sejmie.

Podkreślił, że dyscyplina finansów publicznych w Polsce wzrośnie; zaznaczył, że na tle innych państw jest i tak wysoka, choćby dlatego, że mamy zapisane konstytucyjne progi ostrożnościowe.

- W naszej ocenie, nasze propozycje wystarczają, by Polskę przeprowadzić przez ten czas kryzysu - powiedział.

Zdaniem ministra finansów, Jacka Rostowskiego, gdyby nie obniżki podatków w latach 2006-2007, to w 2010 r. dochody państwa byłyby o 40 mld zł większe niż są.

Rostowski powiedział, że obniżeniu podatków powinno wówczas towarzyszyć także zmniejszenie wydatków. - Nie można obniżać podatków bez reformy finansów publicznych - mówił szef resortu finansów.

Rostowski przyznał, że zmiany uchwalone przez Sejm w latach 2006-2007 były słuszne, jednak nie było reform, które by te obniżki "zabezpieczyły". Wyliczył, że obniżenie składki rentowej o 7 pkt proc. zmniejszyło wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych o 25 mld zł, ulga prorodzinna spowodowała, że wpływy są mniejsze o 6 mld zł, a obniżenie stawek PIT do 32 i 18 proc. zmniejszyło wpływy o 9 mld zł.

- Kwoty są porażające - powiedział Rostowski. - Prawie 3 pkt proc. mniej dochodów - podkreślił. Dodał, że w następnych latach wydatki budżetowe wzrosły o 52 mld 700 mln zł. Zaznaczył, że elementem wieloletniego planu finansowego jest twarde trzymanie wydatków na płace w administracji centralnej, reguła wydatkowa, przyspieszenie prywatyzacji, dalsze reformy strukturalne i podwyższenie VAT na 3 lata.

Rostowski wyjaśnił, że budżet na 2011 r. będzie skonstruowany zgodnie z regułą wydatkową; oznacza to, że wydatki, które nie stanowią już istniejących wydatków tzw. sztywnych, czyli ustawowo uwarunkowanych, nie będą mogły rosnąć więcej niż przewidywana stopa inflacji plus 1 proc. Dodał, że także nowe "wydatki sztywne" będą podlegały temu ograniczeniu.

Według ministra kluczowe jest, by Polska nie przekroczyła 55-proc. progu ostrożnościowego (stosunek długu publicznego w relacji do PKB).

Podwyżka VAT będzie trwała tymczasowo; ustawa, którą rząd przedstawi parlamentowi będzie zakładała automatyczne wygaszenie zmian w VAT po trzech latach, powiedział Rostowski.

Wyjaśnił, że trzeba zbudować dodatkowe mechanizmy ochrony, które uniemożliwią przekroczenie 55 proc. progu ostrożnościowego.

- Wprowadzimy mechanizm warunkowego dalszego wzrostu VAT, gdyby w 2011 r. relacja długu publicznego do PKB miałaby przekroczyć ten próg. Wtedy VAT wzrósłby o dodatkowy 1 pkt proc. 1 lipca 2012 r. i o jeszcze jeden pkt proc. 1 lipca 2013 r. - powiedział. Podkreślił, że takie zagrożenie, choć istnieje, nie jest znaczące.

Rostowski wyjaśnił, że drugim mechanizmem chroniącym przed wzrostem długu liczonego w innych walutach jest dostęp Polski do 20 mld dolarów Elastycznej Linii Kredytowej. Zdaniem szefa resortu finansów to pokazuje spekulantom, którzy chcieliby osłabiać polską walutę, że Polska poza rezerwami w NBP ma także dostęp do takiej linii kredytowej.

Minister finansów Jacek Rostowski uważa, że dzięki Wieloletniemu Planowi Finansowemu Państwa finanse Polski będą jeszcze bezpieczniejsze.

W środę w Sejmie Rostowski powiedział, że strategia związana z Planem będzie "spokojnie, ale w stanowczy sposób" wprowadzana przez następne lata.

Zapewnił, że tak, jak nie było żadnej katastrofy po nowelizacji budżetu w 2009 r., tak w tym przypadku żadnej katastrofy nie będzie.

Wicepremier, szef PSL Waldemar Pawlak podkreślił podczas sejmowej debaty na temat finansów państwa, że dla ludowców najważniejsze są finanse polskich rodzin. Współpraca z liberałami nie jest łatwa, ale nie są to liberałowie bez serca - mówił.

- Bardzo wyraźnie zwracaliśmy uwagę na to, żeby zmiany w podatkach nie dotykały wydatków na żywność (...) W naszych propozycjach zwracamy uwagę na to, żeby obniżyć podatki VAT na takie podstawowe produkty jak chleb, nabiał, przetwory mięsne czy też soki, czy napoje. Dla PSL-u najważniejsze są finanse polskich rodzin - powiedział Pawlak.

Lider PSL chwalił kompromis osiągnięty na wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów. Dodał, że jego ważnym elementem jest obniżenie stawki na żywność przetworzoną z 7 proc. do 5 proc.

- Choć jeszcze wczoraj minister Rostowski na Radzie Ministrów +przegryzał nam gardło+, to cieszy nas, że dzisiaj chwali ten pomysł. Na nawrócenie nigdy nie jest za późno - zaznaczył.

- Możemy powiedzieć żartobliwie, że współpraca z liberałami nie jest łatwa, ale nie można powiedzieć, że są to liberałowie bez serca - podkreślił lider PSL.

Pawlak zwrócił też uwagę na konieczność wsparcia "rozwiązań proinwestycyjnych i prorozwojowych", np. sprawy leasingu konsumenckiego.

Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski mówił o potrzebie szukania większych wpływów do budżetu państwa, ale i oszczędności. Dodał, że w dobie kryzysu potrzebny jest solidaryzm społeczny. Bardzo byśmy chcieli dalszego uszczelnienia systemu finansów publicznych - podkreślił.

Co na to opozycja?

Wzrost VAT spowoduje dla przeciętnej rodziny wzrost kosztów o kilkaset złotych rocznie - powiedziała Beata Szydło z Prawa i Sprawiedliwości. Dodała, że podwyżka VAT ma na celu finansowanie kosztu wzrostu zatrudnienia w administracji publicznej.

- Nawet kilkanaście groszy dziennie, to dla pięcioosobowej rodziny w skali miesiąca około 50 zł, a w skali roku to 600 zł. To są trzy komplety podręczników do szkoły podstawowej - powiedziała.

Szydło podkreśliła, że w przeciwieństwie do premiera Donalda Tuska, jej partia czuje się odpowiedzialna za tych Polaków, którzy w tej chwili muszą się borykać z problemami, a także za przyszłe pokolenia, które będą musiały spłacić długi zaciągane przez "nieodpowiedzialną politykę PO".

- Zamiast prawdy o stanie budżetu otrzymujemy kolejne retoryczne przestawienie (...) Kupujecie sobie czas do każdych kolejnych wyborów z pieniędzy Polaków - powiedziała.

Zwróciła uwagę na wzrost zatrudnienia w administracji bez poprawy standardów pracy i wprowadzenia motywacyjnego systemu wynagradzania. Według niej podwyżka VAT ma na celu finansowanie kosztów tych etatów.

Zarzuciła premierowi, że tłumacząc podwyżkę VAT powiedział tylko jedną trzecią prawdy. - Niepokojąca sytuacja finansów publicznych jest nie tylko wynikiem spowolnienia gospodarki, ale także błędów obecnej ekipy, przerwania reform rozpoczętych przez rząd Jarosława Kaczyńskiego i zaniechań - powiedziała Szydło.

Według niej, rząd uważa, że ma monopol na mądrość, bo nie chce słuchać ani opozycji, ani ekspertów, którzy jednym tonem mówią, że proponowane zmiany w podatkach nie są wyjściem i metodą uzdrowienia finansów publicznych w Polsce.

Posłanka PiS zarzuciła rządowi, że demonstruje od początku niechęć do prawa wspólnego i dobra wspólnego. Wyliczała, że Donald Tusk "wzywał" do niepłacenia abonamentu telewizyjnego, rzecznik rządu Paweł Graś ukrywał przed fiskusem bezpłatne użyczenie domu, a posłowie klubu PO forsowali przepisy korzystne dla branży hazardowej.

- Nie ma się co dziwić, że dziś brakuje pieniędzy - zaznaczyła Szydło.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)