Belka: mało który kraj okazał się gentlemanem
17 czerwca rozpocznie się szczyt UE, 26 czerwca szczyt G20 - oba poświęcone wzmocnieniu nadzoru nad rynkami finansowymi. Najdalej w tych projektach idzie USA. Proponuje m.in. lustracje instytucji kredytowych, wymuszenie na bankach redukcji działalności.
15.06.2010 | aktual.: 15.06.2010 21:13
Rozmowa z prof. Marekiem Belką, prezesem NBP.
Czy myśli Pan, że w Polsce zasadne byłoby przyjęcie niektórych rozwiązań planowanych w Fed np. stworzenia instytucji, która będzie miała prawo do zamykania firm stanowiących ryzyko systemowe?
Jesteśmy członkiem UE i musimy stosować się do ustawodawstwa unijnego albo do trendów w UE.
Ale USA mają ciekawe propozycje rozwiązań i być może jako członek Europejskiej Rady Ryzyka Systemowego będę mógł je podnosić na posiedzeniach tego organu.
W jaki sposób w rozwoju bezpieczeństwa w Europie miałoby pomóc utworzenie dwóch instytucji – ponad europejskiego rządu ds. budżetowych i gospodarczych oraz Europejskiego Funduszu Walutowego?
Obie te propozycje wymagają zmiany traktatu z Maastricht. Dlatego w Unii Europejskiej próbuje się znaleźć rozwiązania wzmacniające architekturę gospodarczą bez zmian traktatu. Unia przede wszystkim chce wykorzystać możliwości, które daje Pakt Stabilności i Wzrostu.
Ten pakt do tej pory nie spełnił swych zdań.
Bo jego sankcje były bardzo słabe, wręcz iluzoryczne. Opierał się na umowie gentlemańskiej. A mało który kraj okazał się gentlemanem. Teraz wszyscy się zgadzają, że należy nadzór nad polityką gospodarczą wzmóc wykorzystując ustawodawstwo poniżej traktatowe, które nie wymaga korowodów konstytucjonalnych, ale w przyszłości zapobiegną „jeździe na gapę”.
Ale w strefie euro nie ma jednomyślności jak to zrobić.
O to jest spór na linii Paryż-Berlin. Francja tradycyjnie była za stworzeniem europejskiego rządu. Niemcy przeciwnie. Dlatego spodziewałbym się innych rozwiązań.
W UE można sprawować przywództwo albo za pomocą przestrzegania reguł – ale z tym do tej pory nie było najlepiej. Albo to można być przywódcą poprzez przykład. I Niemcy taki przykład dali. Wprowadzili do konstytucji twarde reguły polityki budżetowej. W 2016 r. obiecali sobie zrównoważyć budżet państwa – podkreślam sobie, nie krajom Unii. Ale jeśli któreś państwo będzie gorsze, albo znacznie jego stan finansów publicznych będzie odbiegał od niemieckiego, to rynki finansowe go ukarzą.
Teraz inne państwa Unii nie bardzo mają wybór. Muszą naśladować Niemcy. Możemy spodziewać się, że w niedługim czasie będziemy mieli do czynienia z proliferacją narodowych reguł budżetowych. Inne kraje – nie oglądając się na to, czy istnieje, czy nie istnieje rząd europejski, ponadnarodowy – będą robić to, co potrzeba. Polska jest oczywiście w samym środku tych wydarzeń.
Jakie z tego wynikają wnioski dla polskiego rządu, już wiemy. A jakie są z tym związane wyzwania dla NBP?
Musimy dbać o to, co nam nakazuje konstytucja – niskie tempo inflacji, stabilność cen i siłę złotego. Ale siłę złotego nie mierzoną odpowiednim kursem, lecz wiarą ludzi w stabilność polskiej waluty. To największy wkład, jaki NBP może wnieść w polepszenie kondycji gospodarki.
Rozmawiała: Beata Tomaszkiewicz
Więcej na Obserwatorfinansowy.pl »