Bezrobocie straszy w miasteczkach
Po raz pierwszy od 2003 roku, kiedy bezrobocie było największe, znowu są w Polsce regiony, gdzie bez pracy jest co trzeci mieszkanie
Jak wynika z przytaczanych przez gazetę najnowszych danych GUS, w 66 powiatach co piąty mieszkaniec jest bezrobotny. To prawie dwa razy więcej niż średnia krajowa. - Skala zjawiska jest olbrzymia. Połowa polskich miast jest uzależniona od jednego lub dwóch zakładów. Gdy one zwalniają, kryzys z całą mocą uderza w te miejscowości - tłumaczy doradca prezesa GUS Wiesław Łagoziński.
Kłopotów ze znalezieniem pracy nie odczuwają właściwie tylko mieszkańcy dużych miast. Wrocław ma bezrobocie na poziomie 3,9 proc., Kraków i Gdańsk - 3,3 proc., Katowice - 2,5 proc., a Warszawa i Poznań - zaledwie 2,1 proc.
- O ile aglomeracje wciąż skutecznie bronią się przed bezrobociem, o tyle w małych miastach można mówić o prawdziwej tragedii - mówi gazecie prof. Zenon Wiśniewski z UMK w Toruniu. Na przykład na Podkarpaciu o jeden etat w pośredniaku walczy 162 bezrobotnych.
Najtrudniejsza jest sytuacja w powiecie szydłowieckim (mazowieckie), gdzie bezrobocie wynosi 33,1 proc. Tuż za nim - z bezrobociem także przekraczającym 30 proc. - plasują się trzy obszary administracyjne woj. warmińsko-mazurskiego: bartoszycki, piski i braniewski. A dalej powiat białogardzki (zachodniopomorskie) - 30,5 proc. i radomski (mazowieckie) - 28,6 proc.