Biedronka wprowadza nową markę ubraniową
Tom&Rose - tak będzie się nazywała nowa marka ubrań dostępna tylko w Biedronce. Sieć chce pod nią sprzedawać produkty dla kobiet i mężczyzn. Czy w przyszłości otworzy też swoje butiki?
05.01.2017 08:42
Tom&Rose - tak będzie się nazywała nowa marka ubrań dostępna tylko w Biedronce. Sieć chce pod nią sprzedawać produkty dla kobiet i mężczyzn. Czy będzie to konkurencja dla H&M i Reserved?
Marka ubrań ma być uniwersalna. Biedronka twierdzi, że choć będzie bazować na najnowszych trendach, to jednocześnie ma to być odzież o "ponadczasowym charakterze". Pierwsze produkty z czarno-białym logo pojawią się w dyskoncie za parę dni.
- Premierowa kolekcja pojawi się w wybranych sklepach sieci Biedronka 12 stycznia br. i będzie zawierała piżamy damskie i męskie oraz bieliznę. Linia nie obejmuje kolekcji dziecięcej - poinformowało nas biuro prasowe sklepu.
Sieć chce sprzedawać pod nią wszelką możliwą odzież: bluzki, sukienki, swetry, kurtki, a także buty czy dodatki. Biedronka twierdzi, że ma ją cechować nie tylko styl, ale także jakość i dobór materiałów.
- Tom&Rose to marka skierowana do osób ceniących wygodę i styl. Fasony, kolory i wykorzystane materiały wpasowują się w aktualne trendy, zachowując jednocześnie ponadczasowy charakter. Produkty będzie cechować także wysoka jakość materiałów - poinformowała Biedronka WP.
Dyskont od lat sprzedaje ubrania, ale dotąd robił to bez żadnej konkretnej marki. Eksperymentował ze sprzedażą sukienek i bluzek zaprojektowanych przez młodych polskich projektantów z Akademii Sztuk Pięknych. W sumie przeprowadzono już cztery tego typu akcje, które poskutkowały sprzedażą kilkudziesięciu tysięcy sztuk ubrań.
We wrześniu zeszłego roku w Biedronce pojawiły się łazienkowe akcesoria stworzone przez Macieja Zienia, a przed świętami Bożego Narodzenia pościel zaprojektowana przez duet polskich projektantów sprzedających pod marką Bohoboco.
Dyskont inwestuje w tzw. non-food, czyli produkty nie będące żywnością, bo jest on dużo wyżej marżowy niż sprzedaż mleka czy mąki. Oznacza to, że na sprzedaży produktu zarabia po prostu więcej. Już w zeszłym roku zadebiutowała marka Hykker, pod którą dystrybuowana jest elektronika, np. głośniki, zegarki, kamery czy radia samochodowe. Przedświątecznym hitem okazała się m.in. gramofon Hykker, który został wyprzedany w kilka dni.
_ Tak wyglądają projekty ubrań dla Biedronki pod marką Tom&Rose _
Swoje marki z ubraniami mają też konkurenci Biedronki. Lidl ma ich nawet kilka: odzież sportową sprzedaje z logo Crivit, bluzki i sukienki jako Esmara, produkty dla mężczyzn jako Livergy, a dla dzieci Lupilu. Dyskont praktycznie co miesiąc organizuje też specjalne akcje związane z wprowadzaniem nowych kolekcji.
Jeszcze inaczej działa Tesco. Brytyjczycy stworzyli markę F&F, która dostępna jest w hipermarketach na specjalnych działach.
- F&F to w ponad 99 proc. oferty tekstylnej Tesco. Hipermarket ma być miejscem, do którego przyjeżdżamy z wielu powodów. Chcemy sprzedawać nie tylko produkty spożywcze. Wyniki sprzedażowe pokazują, że jest to słuszna koncepcja - mówi Michał Sikora z biura prasowego Tesco.
Przez trzy lata działał też butik tej F&F w jednym z warszawskich centrów handlowych, ale sieć postanowiła go zamknąć.
Ubrania z dyskontów często są dużo tańsze niż te ze sklepów markowych takich jak H&M, Reserved czy Zara. Te sklepy muszą się bowiem promować i reklamować. Marki własne dyskontów czy supermarketów raczej tego nie robią. Poza tym atrakcyjna cena spodni czy bluzki zachęca do przyjścia do sklepu i zrobienia większych zakupów. Sieć zarabia więc dwukrotnie.
Świetnie na polskim rynku poradziły sobie też dyskonty odzieżowe. Po kilkaset butików mają m.in. Pepco czy Textilmarket. Te także sprzedają ubrania taniej niż sieciówki.