Biejat w Niemczech. Pod fabryką grozi Muskowi Brukselą
Magdalena Biejat odwiedziła pracowników fabryki Tesli pod Berlinem, gdzie – jak alarmują związkowcy – dochodzi do poważnych naruszeń praw pracowniczych. Kandydatka Lewicy zapowiada interwencję w Parlamencie Europejskim i konfrontację z Elonem Muskiem.
Kandydatka Lewicy w wyborach prezydenckich Magdalena Biejat odwiedziła osoby pracujące w gigafabryce Tesli pod Berlinem. W swoim wpisie na platformie X odniosła się krytycznie do warunków pracy w fabryce Tesli w Grünheide pod Berlinem, w której pracuje wielu Polaków.
Pamiętacie, jak Elon Musk pouczał Europejczyków, jak mają żyć? Mam dla Was złą wiadomość. Musk już zaczął zaprowadzać tu swoje porządki – wobec pracowników fabryk Tesli. Jedna z nich znajduje się w Grünheide, pod Berlinem. Zatrudnia ponad 11 tysięcy osób. Około 10 proc. z nich to Polacy. Tesla zmusza ich do pracy ponad normy, zmniejszając obsadę stanowisk poniżej koniecznego minimum. A kiedy z przepracowania podupadają na zdrowiu, przełożeni kwestionują ich zwolnienia lekarskie i odmawiają wypłacania pensji. Tesla łamie przy tym niemieckie prawo, ale nic sobie z tego nie robi - czytamy we wpisie wicemarszałkini Senatu.
W Grünheide Biejat spotkała się z europosłanką SPD Gabi Bischoff oraz działaczami związkowymi wspierającymi pracowników Tesli w walce o ich prawa.
Jakie problemy mają Polacy w Tesli?
W marcu spędziliśmy kilka dni we Frankfurcie nad Odrą z polskimi pracownikami fabryki należącej do Elona Muska. W zależności od linii może na niej pracować 15–25 osób. Zespoły piętnastoosobowe mają jednego lidera, te większe – powyżej 25 osób – po dwóch, nawet trzech.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W końcu ceny, które nie straszą. Tyle kosztują polskie nowalijki
Team leaderzy (z ang. lider zespołu), nazywani są "czerwonymi" ze względu na czerwoną bluzę. Nad nimi są jeszcze supervisorzy. Jak mówi nasz rozmówca, team leaderzy raczej zarządzają pracą, ale gdy trzeba, "to też zastępują, gdy ktoś idzie na papierosa".
Moje stanowisko nie jest zautomatyzowane, trzeba samemu przenosić te kanapy. Ale większość fabryki jest zautomatyzowana – opowiadał nam w marcu Krystian.
W Tesli działa niemiecki związek zawodowy IG Metall, w którym jest również reprezentacja polskich robotników. WP Finanse rozmawiały z jednym z niemieckich członków z centrali w Berlinie. Związkowiec mówił nam, że jedną z rzeczy budzących krytykę ze strony organizacji – a szczególnie dotykających Polaków dojeżdżających do fabryki – jest system zmianowy. Dojazd zajmuje im więcej czasu niż mieszkańcom Berlina czy Brandenburgii. Fabryka w Grünheide pod Berlinem pracuje na trzy zmiany.
Główne problemy dotyczą jednak wszystkich zatrudnionych, w tym polskich robotników. Związek zawodowy informował niedawno, że pracownicy domagają się dłuższych przerw, większego szacunku (rozumianego m.in. jako zaprzestanie dyskryminacji) oraz zakończenia niedoboru kadrowego. Wskazuje także, że pracownicy odczuwają fizyczne skutki swojej pracy.