Po żarcie do Niemiec, po fajki do Polski. Tak wygląda życie na granicy
Słubice i Frankfurt nad Odrą dzieli rzeka, ale to tak naprawdę jeden organizm, gdzie kwitnie transgraniczny handel. Rozmawiamy z mieszkańcami, co lepiej kupować w Niemczech, a w co lepiej zapatrzyć się w Polsce.
Jestem od dwóch dni na styku Polski i Niemiec. Drugi raz przekraczając granicę na moście nad Odrą, mam kontrolę graniczną. Za pierwszym razem, kiedy niemieckie służby zatrzymują auto prowadzone przez mojego znajomego, proszą go rozbawieni o telefon, pytają, gdzie go ma i czy może pokazać.
Nietypowa procedura całkowicie zbija go z tropu. Tomek szuka nerwowo swojej komórki. W pewnym momencie niemiecki policjant zdejmuje telefon z dachu auta i rozbawiony podaje go mojemu koledze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile zaoszczędzisz w 2025 roku? Sonda o trendzie No Buy
"Przestań nagrywać"
Za drugim razem jest bardziej nerwowo. Niewiele myśląc, wracając ze Słubic do Frankfurtu nad Odrą, gdzie mieszka Tomek, postanowiłem nagrać przekraczanie granicy komórką.
Przestań nagrywać, bo nie wolno, zaraz nas zatrzymają – słyszę strofowanie ze strony kierowcy.
Tak też się dzieje. Wyrywkowe kontrole zostały przywrócone ze względu na kryzys uchodźczy. Policjantka pyta nas o dokumenty. Kierowca wysiada. Niemieckie służby sprawdzają bagażnik. Trwa to chwilę i ruszamy przez most dalej. Jesteśmy we Frankfurcie nad Odrą.
Jak mówi mi Tomek, który mieszka w niemieckim mieście i pracuje w Tesli pod Berlinem, sprawdzają głównie osoby, które wyglądają na migrantów przekraczających granicę ze strony Polski. My łapiemy się na kontrole głównie z powodu "naszej głupoty".
Trzy razy mówiłem, żebyś nie nagrywał – słyszę już we Frankfurcie nad Odrą.
Polacy transgraniczni
W Słubicach mieszka ponad 16 tys. osób, a we Frankfurcie około 50 tysięcy. Przed 1945 r. było to jedno miasto. Dzisiaj jest to część transgranicznej aglomeracji, w której - włączając w to przyległe, mniejsze miejscowości - po obu stronach granicy żyje około 80 tys. ludzi. Takie transgraniczne życie jest pełne drobnych lifehacków.
Po fajki oczywiście jeździ się do Słubic. Żarcie kupujesz w niemieckich marketach, a np. usługi i knajpy, to też Polska – mówi mi Tomek.
To, co od razu zwraca uwagę, to ceny słodyczy. W Polsce duża Milka kosztuje około 22 zł. W niemieckim markecie kupimy ją za niecałe 4 euro, czyli 15-16 zł.
Przy samej granicy, po stronie polskiej, jest mnóstwo sklepów z wyrobami tytoniowymi. W jednym z nich działa też kantor. Co chwilę przychodzą Niemcy i kupują polskie papierosy w paczkach po 10 opakowań. Choć akcyza w Polsce rośnie regularnie, to wciąż mamy, w porównaniu ze starymi krajami Unii, znacznie tańsze wyroby tytoniowe.
W Polsce za paczkę trzeba zapłacić około 20 zł, a Niemczech, w przeliczeniu na złote, około 35 zł. Jeżeli chodzi sery i mięso, to z naszej obserwacji wynika, że ceny są zbliżone do naszych.
Tam (w Niemczech - red.), bo ja tam mieszkam, najczęściej kupowane są owoce, napoje, nabiał - to tylko tam schodzi. Reszta nie idzie aż tak, bo oni mięso też tutaj kupują – mówi Agata, która pracuje w jednym ze sklepów położonych niedaleko mostu granicznego.
No i oczywiście chemia niemiecka, niezależnie od tego, czy pytam o to w Olsztynie, Ostródzie czy Warszawie, to niemiecka chemia jest czymś, co Polacy zawsze będą chwalić i polecać. Lepiej też ubierać się - zdaniem Agaty - po zachodniej stronie granicy.
Ja zakupy robię głównie po niemieckiej stronie. Ze względu na kilkudniowy pobyt, nie muszę za bardzo kalkulować. Ceny wegetariańskich produktów są w zbliżonej cenie do polskich — około 11 zł za paczkę wege kiełbasek czy np. bezmięsny gyros. Taniej kupimy przekąski, napoje i jak już wspominaliśmy słodycze. Bułki możemy kupić już za 20 eurocentów.
Mieszkanie na styku dwóch państw, nawet różniących się zarobkami, daje możliwość wyboru, a wszystko zależy, tak jak wspominała nasza rozmówczyni od tego, na co mamy ochotę i co lubimy.
Mieszkanie taniej znajdziesz w Niemczech
Olga woli polskie jedzenie i zaopatruje się po polskiej stronie.
Na przykład ciekawym wyznacznikiem było mleko sojowe, które zawsze było tańsze po niemieckiej stronie. Teraz ceny są podobne po obu stronach granicy – mówi nam Olga.
Inną kwestią są ceny najmu. Po niemieckiej stronie granicy można wynająć większe mieszkanie za mniejsze pieniądze. Olga, z którą rozmawiamy, mówi nam, że za siedemdziesięciometrowe mieszkanie we Frankfurcie płaci w przeliczeniu na około 2,5 tys. zł. Za tyle po polskiej stronie możemy znaleźć kawalerkę lub dwupokojowe mieszkanie.
Mieszkania we Frankfurcie w ostatnich latach stały puste. W ciągu ostatnich 30 lat liczba mieszkańców spadła o około 30 tys. Brandenburgia, tak jak inne landy, które przed zjednoczeniem były częścią NRD, odczuła bardzo lata 90. XX wieku i brutalne gospodarcze scalenie z lepiej rozwiniętą Republiką Federalną Niemiec.
- Nikt tam nie chciał mieszkać, bo nie było tu roboty. Teraz to się zmienia, bo jest Tesla i połowa ludzi tam jest z Berlina a druga połowa z terenów przygranicznych – mówi Tomek.
Kiedy kolejny raz przekraczamy granicę od strony Słubic, nie nagrywam, telefon mam schowany w kieszeni, czapka z daszkiem leży na kolanach.
- Nie patrz się na nich, nie śmieszkuj i przede wszystkim nie nagrywaj – mówi podirytowany wciąż moim wcześniejszym zachowanym Tomek.
Tym razem niemieckie służby nie sprawdzają naszego auta.
Michał Krawiel, dziennikarz WP Finanse i money.pl