Celnik podnosi cenę aut
Urzędy podwyższają wartość nowych samochodów sprowadzanych przez dilerów. Twierdzą,
że pozwala im na to prawo. Zmuszają ich do korekty faktur od producenta. To absurd – grzmią eksperci.
16.12.2008 06:50
Zarówno dilerzy samochodów, jak i znawcy prawa podatkowego są zaskoczeni. Obowiązujące od 19 lipca przepisy umożliwiające urzędom celnym podważanie wartości sprowadzonego do kraju samochodu osobowego miały być batem na nieuczciwe osoby fizyczne, które sprowadzają do kraju używane auta, zaniżając specjalnie ich wartość, by zapłacić niższą akcyzę. W praktyce jednak stały się instrumentem do kwestionowania cen między podmiotami gospodarczymi.
Zapomniane obietnice
Wszystko przez ustawę, która określiła zasady zwrotu akcyzy nadpłaconej przez osoby, które po wejściu Polski do Unii płaciły akcyzę nie od pojemności silnika, jak w wypadku sprzedaży samochodów krajowych, lecz m.in. od wieku pojazdu. Celnicy nie kwestionowali jednak wtedy deklarowanej wartości takich aut, nawet jeśli na umowie widniało np. 10 euro.
Patologię miały więc ukrócić nowe przepisy. Przy ich okazji zmieniono też ustawę akcyzową i zaczęły się kłopoty. Bo przepis mówi wprawdzie o wartości rynkowej auta, ale nie ma w nim słowa o tym, że szacowanie tej wartości ma dotyczyć jedynie samochodów używanych sprowadzanych przez indywidualne osoby, co deklarowało Ministerstwo Finansów, uzasadniając konieczność wprowadzenia tych przepisów.
Celnicy zaczęli je jednak stosować także do nowych samochodów, dlatego kwestionują ceny podane na fakturach VAT. Ustalając nową, prawidłową w ich mniemaniu wartość auta, posługują się katalogami Eurotax, choć żaden przepis prawa im na to nie pozwala.
Katalog to podstawa
W Mazowieckiem, jak ustaliła “Rz”, to dyrektor izby celnej w wewnętrznym piśmie ustalił, którym katalogiem należy się posługiwać.
_ Żaden celnik się jednak nie przyzna, że podstawą działania jest wewnętrzne pismo dyrektora izby, bo to żadna podstawa. Jednocześnie, jeśli się do niego nie zastosuje, może ponieść konsekwencje dyscyplinarne _ – mówi nasz informator.
O tym, jak nowy przepis jest stosowany w praktyce, przekonał się jeden z dilerów w Koszalinie.
_ Urząd celny zakwestionował nam fakturę VAT wystawioną przez dilera, którego właścicielem jest koncern niemiecki, i zmusił nas do jej korekty. W efekcie niemieckie służby wewnętrzne Volkswagena wszczęły postępowanie wyjaśniające wobec tego podmiotu fabrycznego. Musiałem pisać specjalne oświadczenie, że skorygowanie wartości kupionego samochodu nie wynikało z chęci oszukania państwa niemieckiego, lecz nowych przepisów akcyzowych w Polsce. A ponieważ w dalszym ciągu kupujemy tam samochody, to tamtejsze służby odstąpiły od prowadzenia dalszych czynności. Zamieszanie było jednak spore _ – mówi “Rz” Tadeusz Dudojć, szef EuroCentrum Tadeusz w Koszalinie
. Ilu jeszcze dilerom celnicy podnieśli wartość aut – nie wiadomo. Witold Lisicki, rzecznik prasowy szefa Służby Celnej, potwierdza, że to się zdarza, ale statystyk nie ma.
_ Argumentem jest równe traktowanie podmiotów, ponieważ przepis dotyczy zarówno osób fizycznych, jak i tych, którzy przywożą samochody w większej liczbie _– przekonuje.
Jak to wygląda od kuchni–
_ Urząd celny bez kłopotów przyjmuje dokumenty, a dopiero potem żąda przedstawienia dodatkowych, które potwierdziłyby wartość sprowadzonych samochodów. W tym celu wydaje specjalne postanowienie. Nie wiadomo jednak, o jakie dokumenty chodzi. Skoro duży diler kupuje samochody na fakturę VAT, to jest ona już wystarczającym dokumentem. Mimo to celnicy podnoszą wartość takich samochodów na podstawie katalogów Eurotax _– mówi anonimowo “Rz” pracownik jednej z agencji celnych. I dodaje: _ Oficjalnie żaden celnik nie powie jednak, z czego korzysta, kiedy podnosi wartość aut. Jak twierdzi, ani urząd, ani państwo nie zarabia na podwyższeniu akcyzy, bo diler to, co zapłacił zgodnie z żądaniem celników, odliczy sobie od podatku wykazanego od ostatecznej ceny sprzedaży. Tak naprawdę wyższą akcyzę zapłaci więc tylko klient. _
_ To jest wątpliwe i od strony merytorycznej, i od strony prawnej _ – podkreślają zgodnie eksperci prawa podatkowego.
_ To nadinterpretacja przepisu. Chodziło o zwalczanie patologii, a nie o ściganie dilerów. Przecież wystarczającym uzasadnieniem ceny auta podanej na fakturze jest inny moment obrotu _ – uważa Zbigniew Liptak, doradca podatkowy w kancelarii Baker & McKenzie.
Grażyna J. Leśniak
Rzeczpospolita
OPINIA
Adam Wesołowski, radca prawny w kancelarii Chadbourne & Parke
Absurd tej sytuacji polega na tym, że to, co płaci diler zaraz po sprowadzeniu auta do kraju, to tylko wstępna zapłata. O tym, ile podatku urząd celny faktycznie dostanie, decyduje bowiem rzeczywista cena sprzedawanego w salonie auta. To jest gra o sumie zerowej, tak więc poza mitręgą urzędniczą nie widać w tym działaniu ani sensu, ani logiki. Mam nadzieję, że zostanie to rozstrzygnięte w sposób zdroworozsądkowy. Operowanie przez celników katalogami jest działaniem bezprawnym, bo o ich stosowaniu nie ma mowy ani w ustawie o podatku akcyzowym, ani w żadnym rozporządzeniu wykonawczym do niej. Katalogi z istoty rzeczy są bowiem zawodne, ze względu chociażby na kursy walut.