Co dalej z puszczą? Oto jakie pomysły mają mieszkańcy
Ponad 1700 uwag wpłynęło do planu zarządzania Puszczą Białowieską. Mieszkańcy i eksperci spierają się o ograniczenie wycinki i rozwój regionu. Konsultacje społeczne ujawniają różnorodne opinie na temat przyszłości tego unikalnego obszaru.
Konsultacje społeczne dotyczące planu zarządzania Puszczą Białowieską przyciągnęły uwagę wielu zainteresowanych. Jak informuje Radio Białystok, w ciągu 45 dni zebrano ponad 1700 uwag. Mieszkańcy regionu oraz osoby z innych części Polski i świata wyraziły swoje opinie na temat przyszłości Puszczy.
Wśród zgłoszonych uwag dominują kwestie związane z ograniczeniem gospodarki leśnej oraz zakazem polowań. Z drugiej strony, pojawiają się głosy o potrzebie rozwoju społeczno-gospodarczego i promocji turystyki. Instytut Ochrony Środowiska analizuje obecnie wszystkie zgłoszenia, aby podjąć decyzje o ich uwzględnieniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jaja cała dobę. Nietypowa maszyna na wrocławskim osiedlu
Plan zarządzania zakłada podział Puszczy na cztery strefy ochronne, co budzi niepokój lokalnych samorządów. Apelują one o większe wsparcie finansowe i programy transformacji, które pomogą mieszkańcom w adaptacji do nowych warunków. Pełne wyniki konsultacji będą znane za kilka tygodni.
Bon turystyczny nie pomógł
Ratunkiem dla regionu miało być wprowadzenie Podlaskiego Bonu Turystycznego. Dopłaty w wysokości od 200 do 400 zł do noclegów na terenie województwa rozeszły się w mgnieniu oka.
Jak pisaliśmy w WP Finanse, korzyści z wprowadzenia tego turystycznego benefitu nie rozłożyły się równomiernie. - U mnie zrealizowano tylko jeden bon - tłumaczyła nam właścicielka agroturystyki z Białowieży. Przedsiębiorczyni narzekała, że wakacje już trwają, a w jej ośrodku wciąż jest wiele wolnych miejsc na sierpień.
Z podobnym problemem zmaga się większość obiektów noclegowych w Białowieży. W trakcie naszej wizyty informację o braku miejsc napotkaliśmy tylko na jednym z ośrodków.
- Bon powinien być kierowany konkretnie do miejsc dotkniętych kryzysem migracyjnym, czyli pasa miejscowości przy granicy z Białorusią. Wokół mnie wielu sąsiadów pozaciągało kredyty na obiekty noclegowe, teraz nie mają klientów i nie mają pojęcia co robić dalej - mówiła właścicielka ośrodka agroturystycznego.