Czy ufasz doradcom personalnym?
Szukasz dobrej posady? Skorzystaj z usług agencji doradztwa personalnego. Nie ma to jak bezpłatna pomoc profesjonalisty
29.12.2008 | aktual.: 29.12.2008 17:05
Najlepiej, abyś do tego typu firmy zgłosił się osobiście. Prawdopodobnie na wstępie będziesz musiał wypełnić kwestionariusz. Wymóg ten wynika z faktu, że ludzie w swoich CV często robią błędy albo nie ujmują wszystkich niezbędnych informacji. Być może okaże się potrzebne twoje zdjęcie (oczywiście, oficjalne, jak do dowodu osobistego, a nie np. z imprezy towarzyskiej czy w stroju kąpielowym).
Na spotkanie do agencji przyjdź przygotowany, tak jakby miała to być rozmowa z przyszłym pracodawcą. Specjalista ds. rekrutacji przeprowadzi z tobą mały wywiad – zapyta o wykształcenie, doświadczenie zawodowe, zainteresowania, a także o preferencje dotyczące funkcji, branży oraz zarobków. Warto, abyś mówił płynnie, w sposób zdecydowany i pewny. Powinieneś dać do zrozumienia, że jesteś człowiekiem konkretnym, który wie, czego chce od życia.
Pamiętaj również o odpowiednim ubiorze – jeśli ubiegasz się o pracę w biurze, wskazany jest garnitur. No i nie zapomnij też o kulturze, uprzejmości i... uśmiechu. Jak cię widzą, tak cię piszą. Jeśli na doradcy wywrzesz złe wrażenie, nie spodziewaj się, że poleci cię jakiejś firmie. Po wizycie w agencji nie pozostanie ci nic, tylko czekać – na telefon lub e-maila. Konsultant, przedstawiając ofertę zatrudnienia, powinien opowiedzieć o firmie, chociaż nie musi zdradzać jej nazwy. Zapewne opisze proponowane stanowisku i przybliży ci zakres przyszłych obowiązków. Ponadto poinformuje o długości okresu próbnego, rodzaju umowy i wynagrodzeniach, chyba że będą przedmiotem negocjacji z szefem. Na podstawie otrzymanych danych sam będziesz musiał podjąć decyzję o przyjęciu lub odrzuceniu propozycji.
Warto wiedzieć, że agencje, które działają w Polsce legalnie, nie pobierają opłat od osób szukających pracy.
(JS)
Jak Polacy szukają pracy
wykorzystuję znajomości, stosunki rodzinne, szukam protekcji – 71 proc.
czekam, aż trafi się okazja – 51
odpowiadam na ogłoszenia w prasie – 47
rozsyłam swoją ofertę do wielu firm licząc, że dostanę odpowiedź – 19
korzystam z usług prywatnego biura, agencji pośrednictwa pracy – 7
zamieściłem ogłoszenie w prasie – 6
w inny sposób – 15
Źródło: CBOS
*Pomysł na życie: zawód – doradca personalny*
Rozmowa z Małgorzatą Kaczorowską, niezależnym konsultantem ds. rekrutacji
- Jakie studia trzeba skończyć, by zostać doradcą personalnym?
- Nie ma tu jakiegoś konkretnego wymogu. Najczęściej profesję tę wykonują jednak absolwenci psychologii i socjologii, chociaż są wśród nas także ludzie po zarządzaniu, ekonomii czy prawie pracy. Najlepiej, jeśli oprócz wykształcenia konsultanci mają też doświadczenie zawodowe – czy to na stanowisku kierowniczym, czy w dziale kadr.
- Czy można zaryzykować stwierdzenie, że od wykształcenia kierunkowego ważniejsza jest pasja?
- Rzeczywiście, najważniejsze jest to, by interesować się swoją działką. I lubić to, co się robi.
Znam w swym środowisku osoby, które nie mają wykształcenia menedżerskiego. Stale jednak czytać coś na temat rynku pracy czy psychologii biznesu. Pogłębiają swoją wiedzę, biorą udział w specjalistycznych konferencjach i szkoleniach.
- Zapewne nieśmiałość nie ułatwia pracy w charakterze konsultanta?
- W branży doradczej konieczna jest duża otwartość i komunikatywność. Za cechą niezwykle pożądaną trzeba również uznać elastyczność. Bo wachlarz naszych usług jest zwykle bardzo zróżnicowany. Raz trzeba znaleźć komuś zatrudnienie, innym razem przeprowadzić rekrutację, warsztaty lub szkolenie. Każdy klient ma swoje oczekiwania, niekiedy dość specyficzne. To wymaga wszechstronności. Poza tym doradca musi być kulturalny, taktowny, lecz zarazem stanowczy.
- Rozumiem, że im więcej kontaktów z różnymi ludźmi, tym więcej potrzeba asertywności.
- Bez dwóch zdań. Nierzadko się zdarza, że kandydat podczas rozmowy kwalifikacyjnej jest za bardzo gadatliwy, porusza wiele wątków, nie daje specjaliście dojść do słowa. Albo próbuje narzucić mu swoje zdanie. Do takiej osoby trzeba podejść z szacunkiem, a jednocześnie nie wolno dać się zdominować.
- A w jaki sposób pani trafiła do zawodu?
- Przez przypadek. Zaraz po studiach zaczęłam pracę w dziale HR dużej korporacji międzynarodowej. Na początku miałam tylko porządkować dokumentację kadrową. Ale starsza koleżanka, która zajmowała się rekrutacją, zachorowała. Chcąc nie chcąc, część jej obowiązków powierzono mnie. Nieoczekiwanie stwierdziłam, że czuję się w tej roli jak ryba w wodzie. Podobnie wdzieli to moi przełożeni. Dlatego coraz częściej zlecali mi prowadzenie rozmów wstępnych. Po jakimś czasie było to moje podstawowe i jedyne zadanie w tej firmie. Cztery lata temu pomyślałam, że skoro tak dobrze mi idzie, dlaczego nie miałabym spróbować działać w branży personalnej na własną rękę. Od tego czasu jestem niezależną konsultantką.
- Co dla pani jest największą trudnością w tej profesji?
- Na początku przeszkadzało mi to, że ludzie, których rekrutuję, przewyższają mnie pod względem doświadczenia zawodowego. To wywoływało pewną nieśmiałość i tremę. Ale to już przeszłość. Dzisiaj rozmawiam z każdym jak równy z równym.
Rozmawiał Janusz Sikorski