Poszedł do restauracji. Na rachunku znalazł dziwną pozycję
Kamil Całus, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich, opublikował na platformie X rachunek z restauracji w Mamai, który wywołał niemałe poruszenie wśród internautów. Uwagę zwróciły nie tylko wysokie ceny, ale także dość nietypowa opłata pobrana przez lokal.
Rachunek z restauracji w rumuńskim kurorcie Mamaja, opublikowany przez Kamila Całusa, wzbudził duże zainteresowanie internautów. Na paragonie znalazły się m.in. dwie porcje dorady z grilla za ok. 166 zł oraz smażone ziemniaki za 32 zł - pisze "Fakt". Największe zdziwienie wywołała jednak opłata za sztućce w wersji "premium", wynosząca 13 zł.
"Mamaja, gdzie został wystawiony wspomniany rachunek, jest jednym z najdroższych kurortów w tym kraju. To najstarsza miejscowość wypoczynkowa w Rumunii, położona na północ od Konstancy, znana z luksusowych klubów i ekskluzywnej atmosfery. Właśnie dlatego ceny w tym miejscu mogą być wyższe niż w innych częściach kraju" - zauważył dziennik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzieci oszalały na punkcie tego napoju. O co chodzi z Wojankiem?
Paragony grozy
Polski analityk podsumował swoją wizytę w restauracji pisząc, że paragony grozy to nie tylko "polska specjalność". Nad polskim morzem w tym roku także bywa bowiem wyjątkowo drogo.
Turyści, którzy odwiedzili Niechorze, podzielili się niedawno swoimi wrażeniami na temat cen w tamtejszych lokalach gastronomicznych. Wśród najdroższych pozycji znalazł się węgorz, którego cena wynosi 175 zł za kilogram. Z kolei za kilogram wędzonego halibuta trzeba zapłacić 120 zł. Koszt pizzy waha się od 36 zł do 56 zł, a zapiekanek - od 20 do 25 zł.