Dowody osobiste w Polsce: od papierowych kartoników po plastikowe karty
Dowody osobiste zaczęto wydawać w Polsce w latach 20. zeszłego wieku. Po wojnie dowód przybrał postać zielonej książeczki. Dopiero od 2001 r. jest to mała plastikowa karta z szeregiem zabezpieczeń. MSW wytwarza kilka milionów dowodów osobistych rocznie.
07.03.2015 | aktual.: 07.03.2015 10:54
Od 1 marca obowiązuje nowy wzór dowodu osobistego; można go też łatwiej wyrobić, bo wniosek o wydanie dokumentu można składać w dowolnym urzędzie w kraju, a nie tam, gdzie jesteśmy zameldowani, jak było do tej pory. Z nowego dokumentu zniknęło kilka informacji, m.in. o adresie zameldowania, wzroście i kolorze oczu; nie ma także podpisu posiadacza. Produkcją specjalnie zabezpieczonych blankietów dowodów zajmuje się Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych. Następnie trafiają one do Centrum Personalizacji Dokumentów MSW, a na końcu do gminy.
Dokumenty potwierdzające tożsamość pojawiły się w powszechnym użyciu na początku XX wieku. Pierwsze dowody osobiste w Polsce zostały wydane na początku lat 20. Był to złożony na pół kartonik zawierający fotografię, dane osobowe, informacje o zawodzie, wyznawanej religii, umiejętności czytania i pisania oraz rysopis - mówi Anna Baczyńska z Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.
Od lat 20. dowód osobisty pełnił nie tylko funkcję potwierdzenia tożsamości i obywatelstwa, ale i dokumentu podróżnego, de facto paszportu; na zewnętrznej okładce dokument był nazywany dowodem osobistym, zaś we wnętrzu określany paszportem.
W 1928 r. ukazało się rozporządzenie prezydenta RP o ewidencji i kontroli ruchu ludności oraz rozporządzenie szefa MSW o dowodach osobistych. Od tej pory dowód osobisty stał się krajowym dokumentem tożsamości, a jego wygląd został jasno określony. Była to karta sztywnego papieru koloru szaroniebieskiego. - Mimo że w dowodzie była fotografia, rysopis posiadacza zawierał informacje o wzroście, kształcie twarzy, kolorze włosów i oczu oraz o znakach szczególnych. Oprócz zdjęcia było miejsce na własnoręczny podpis osoby wyszczególnionej w dowodzie. Analfabeci mogli do tego celu posłużyć się odciskiem kciuka - dodaje Baczyńska. Dokument nie był obowiązkowy i wystawiano go na żądanie zainteresowanego za opłatą 60 groszy.
Dopiero okupant w czasie II wojny światowej wprowadził obowiązek legitymowania się dowodem osobistym. W czasie okupacji hitlerowskiej w budynku PWPW władze niemieckie rozpoczęły też druk nowych dokumentów, którymi zastępowano dowody polskie. W 1945 r. zaczęto wydawać pierwsze tymczasowe poświadczenia tożsamości, ale - jak mówi Baczyńska - ograniczono je do repatriantów, przesiedleńców oraz osób, które dokumentów nie posiadały.
Po przeprowadzeniu spisu powszechnego na początku lat 50. uchwalono ustawę o obywatelstwie polskim i wydano dekret o dowodach osobistych. Na jego mocy nowe dokumenty mieli otrzymać wszyscy obywatele polscy powyżej 18. roku życia. - Z przywileju posiadania dowodu wyłączeni byli ludzie umysłowo chorzy. Przewidziano dla nich tylko wpis w dokumentach ich opiekunów. Te pierwsze dowody osobiste zaczęto wydawać jednak dopiero w 1953 r., już z nową nazwą państwa "Polska Rzeczpospolita Ludowa" - powiedziała Baczyńska.
Była to mała zielona książeczka, na której widniał orzeł z polskiego godła. W latach 70. rozpoczęła się produkcja nowego wzoru dowodu przy wykorzystaniu nowych metod zabezpieczeń. Zielona farba, którą drukowana była numeracja, a także białe nici używane do zszywania dowodów, w świetle UV świeciły na niebiesko.
Oprócz podstawowych danych personalnych oraz zdjęcia dowód zawierał m.in. rubryki, do których wpisywano stan cywilny, zawód, miejsce pracy, zameldowanie, dzieci na utrzymaniu.
Po zmianie ustroju państwa i jego nazwy z "Polska Rzeczpospolita Ludowa" na "Rzeczpospolita Polska" w 1989 r. w dowodzie zmienił się wizerunek orła oraz tekst zawierający nazwę kraju. - Prawdziwa rewolucja nastąpiła w 2001 r. Dowód osobisty z tradycyjnej papierowej książeczki w zielonych okładkach stał się małą plastikową kartą posiadającą nowoczesne, niespotykane wcześniej zabezpieczenia - podkreśliła Baczyńska.
Ważnym elementem dowodu jest PESEL - nadawany zaraz po urodzeniu wszystkim obywatelom Polski numer składający się z 11 cyfr, które identyfikują daną osobę. Katalog danych gromadzonych w rejestrze PESEL zawiera m.in. imię, nazwisko, stan cywilny, obywatelstwo, adres zameldowania, kraj urodzenia i zamieszkania.
Na szczególną rolę rejestru PESEL, a także dostępu do niego urzędników zwraca uwagę Panoptykon, fundacja której celem jest działanie na rzecz ochrony praw człowieka. Jak przypomina jej prawnik Jędrzej Niklas, PESEL to jedna z najstarszych elektronicznych baz danych w Polsce - powstawał w latach 70. i 80. XX w. Pierwszymi osobami, których personalia trafiły do tej bazy, byli mieszkańcy warszawskiej Woli w roku 1977. Tworzenie samego systemu zakończyło się w 1986 r.
- Bezpośrednim poprzednikiem PESEL-u był MAGISTER. Ta baza danych powstała z inicjatywy służb PRL i miała gromadzić informacje o wszystkich osobach z wyższym wykształceniem. Można podejrzewać, że władze zdecydowały się na utworzenie tego typu rejestru po wydarzeniach Marca 1968 r., gdyż odpowiedzialnością za zamieszki skierowane przeciwko ówczesnemu reżimowi obarczono głównie studentów oraz inteligencję - mówi Niklas.
Podkreśla, że MAGISTER sprawdził się na tyle dobrze, że ówczesne władze doszły do wniosku, iż potrzebny jest system gromadzący dane wszystkich Polaków. - Tak powstał PESEL. Warto pamiętać, że w swoim założeniu system miał służyć nie tylko sprawnemu zarządzeniu państwem, ale również inwigilacji osób, które zagrażały ówczesnemu reżimowi. Dzisiaj PESEL nie jest już narzędziem w rękach służb bezpieczeństwa. Jednak idea uniwersalnego numeru, który otwiera drogę do różnych informacji gromadzonych przez państwo, nie przestaje wzbudzać wątpliwości - dodaje prawnik.
Dane z bazy PESEL są udostępnianie wielu instytucjom publicznym, m.in. sądom, prokuraturze, komornikom, kontroli skarbowej, policji, straży granicznej oraz służbom specjalnym. Dostęp do bazy PESEL ma również Polski Czerwony Krzyż - w zakresie danych osób poszukiwanych - oraz komisje wyborcze.
- PESEL jednoznacznie identyfikuje konkretną osobę, a to znacząco ułatwia wyszukiwanie informacji, jeśli tylko są one skojarzone z tym numerem. To praktyczne i wygodne rozwiązanie. Z drugiej strony, spięcie publicznych baz danych za pomocą jednego numeru zdecydowanie zwiększa ryzyko, że urzędnik uprawniony do ich przeszukiwania zobaczy więcej niż powinien. Z perspektywy naszej prywatności to rozwiązanie bardzo problematyczne i krytykowane m.in. przez Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych - wskazuje ekspert fundacji Panoptykon.
Grzegorz Dyjak