Emerytura czy etat?
Osoby, które po przejściu na wcześniejszą emeryturę pozostały na etacie w dotychczasowej firmie, bez rozwiązania umowy, będą musiały teraz wybrać pomiędzy emeryturą a pensją
28.12.2010 | aktual.: 28.12.2010 12:19
Osoby, które po przejściu na wcześniejszą emeryturę pozostały na etacie w dotychczasowej firmie, bez rozwiązania umowy, będą musiały teraz wybrać pomiędzy emeryturą a pensją - wynika z podpisanej przez prezydenta nowelizacji ustawy o finansach publicznych. Jolanta Kluzik-Rostkowska już mówi, że klub PJN będzie się domagać, żeby przepisy te zbadał Trybunał Konstytucyjny.
Od 8 stycznia 2009 r. można było łączyć pobieranie świadczenia z ZUS z pracą zarobkową, bez konieczności rozwiązywania umowy o pracę. Teraz rozwiązanie umowy będzie konieczne, choćby na jeden dzień.
W myśl podpisanej przez prezydenta nowelizacji, zmiany obejmą tylko te osoby, które po przejściu na emeryturę kontynuują pracę na etacie w swoim zakładzie bez rozwiązania umowy. Nie będą dotyczyły tych, którzy skończyli pracę w danej firmie, wzięli emeryturę, a następnie zatrudnili się gdzie indziej. Nowe przepisy nie obejmą także osób, które przeszły na emeryturę w tzw. wieku ustawowym, czyli po ukończeniu 60 lat (kobiety) lub 65 lat (mężczyźni). Będą dotyczyły tylko osób, które skorzystały z prawa do wcześniejszej emerytury (w wieku 55 lat - kobiety lub 60 lat - mężczyźni).
Emerytom, którzy kontynuują zatrudnienie w swojej dotychczasowej firmie, wypłacanie emerytury zostanie zawieszone przez ZUS, bez względu na wysokość przychodu uzyskiwanego przez emeryta z tytułu zatrudnienia.
Po rozwiązaniu umowy o pracę, emeryci będą mogli ponownie się zatrudnić - nawet w tym samym zakładzie - i nadal pobierać emeryturę, tyle że będzie musiał się na to zgodzić ich pracodawca.
'Wielu emerytów boi się, że nikt nie będzie chciał ich już zatrudniać, a jeśli zechce, to za znacznie niższą niż dotychczas pensję, przy pozostawieniu takich samych obowiązków. Nowe przepisy są więc doskonałym sposobem na pozbycie się starszych, doświadczonych pracowników. "Wielu emerytów boi się, że nikt nie będzie chciał ich już zatrudniać, a jeśli zechce, to za znacznie niższą niż dotychczas pensję, przy pozostawieniu takich samych obowiązków. Nowe przepisy są więc doskonałym sposobem na pozbycie się starszych, doświadczonych pracowników" - powiedziała PAP wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Wiesława Taranowska. Dodała, że "przepisy nakazujące wybierać między pracą a emeryturą, są niezgodnie z konstytucją, gdyż odbierają pracownikom prawa nabyte".
Także w opinii ekspertki organizacji Pracodawcy RP Magdaleny Janczewskiej przepis nakazujący rozwiązywanie umowy o pracę przez emerytów pracujących w swojej dotychczasowej firmie jest "krótkowzroczny, szkodliwy dla naszego rynku pracy i zniechęci emerytów do dłuższej aktywności zawodowej".
- Wielu z kilkudziesięciu tysięcy emerytów, którzy rozwiążą umowę o pracę, nigdy już nie wróci na rynek pracy. Część straci do niej zapał, a części nie zechce przyjąć żaden pracodawca. Rozwiązanie jest więc kuriozalne - zamiast zachęcać Polaków do jak najdłuższej aktywności zawodowej, de facto ich z tego rynku pracy wypycha - argumentowała Janczewska.
- W styczniu 2009 roku rząd przyjął, a parlament przegłosował rozwiązanie wręcz przeciwne, tzn. zdecydowano, że emeryt nie musi się zwalniać z pracy, by pracować dalej. Minęły dwa lata i po tych dwóch latach propozycja rządu, przyjęta przez parlament i podpisana przez prezydenta zmierza w zupełnie przeciwną stronę - podkreśliła przewodnicząca PJN Joanna Kluzik-Rostkowska w rozmowie z PAP.
Jak powiedziała, PJN chce, by Trybunał Konstytucyjny zbadał zgodność przepisów z konstytucją. - Chcemy sprawdzić, czy to jest zgodne z konstytucją, ponieważ są to prawa nabyte, w dodatku niecałe dwa lata temu - powiedziała. - Rozważamy dwa sposoby. Albo będziemy szukać sojuszników w parlamencie - dlatego że do złożenia takiego wniosku w TK potrzebne jest 30 podpisów - albo postaramy się do tego przekonać RPO - zaznaczyła.
W jej ocenie, "tak częste zmiany decyzji w tak ważnych sprawach psują państwo, bo powodują (...), że obywatele nie mają zaufania do stanowionego prawa".
Jak tłumaczyła, "nielogiczne" jest założenie, że jeśli emeryci przestaną pracować, zrobią miejsce na rynku pracy dla młodych ludzi. - Przecież ilość miejsc pracy nie jest reglamentowana - podkreśliła. - W 2003 roku rekordowa ilość ludzi pobierała świadczenia społeczne, (...) była poza rynkiem pracy - czyli rozumiem, że wtedy powinna być bardzo duża liczba wolnych miejsc pracy. A tak nie było - zaznaczyła.
Dla porównania - w Szwecji pracuje 70 proc. osób w wieku 55-64 lat, a wskaźnik bezrobocia wynosi tylko 8,2 proc. - dodała.
Jak tłumaczyła, wypychanie emerytów z rynku pracy powoduje ponadto, że osoby te albo w ogóle przestają pracować - a więc nie odkładają składek do ZUS - albo szukają pracy w szarej strefie. Według niej, nowe przepisy "generują szarą strefę". - Przeprowadziliśmy reformę emerytalną,(...) zakładającą, że wysokość emerytury jest uzależniona od składek. (...) W związku z tym, emerytura jest prawem, a nie widzimisię państwa - powiedziała.
Jej zdaniem, "państwo nie powinno się wtrącać do tego, czy ubezpieczony, chcąc skorzystać z emerytury, pracuje czy nie". - Tymczasem po podpisaniu tej ustawy państwo mówi: "my, emerycie, decydujemy, czy możesz pracować na emeryturze czy nie, my decydujemy, w którym momencie życia przestajesz być aktywny" - tłumaczyła.
Według wiceszefowej sejmowej komisji finansów Krystyny Skowrońskiej (PO), "wydaje się, że przy tej ustawie nie można postawić zarzutu niekonstytucyjności dotyczącego praw nabytych". Przyjęte w ustawie rozwiązania dotyczące emerytur Skowrońska nazwała "czytelnymi" i "czystymi". - Jeżeli chcemy mówić o pracy ponad obowiązujący wiek emerytalny, to jest to rozwiązanie czyste. A innym problemem jest sprawa kosztów pracy - powiedziała.
Dodała jednocześnie, że zdaje sobie sprawę, iż w obecnej sytuacji po stronie pracodawców koszty pracy są zwiększone: - Ci, którzy zatrudniali emerytów mieli mniejsze koszty, a ci, którzy zatrudniali ludzi "z rynku" - np. ludzi młodych - mieli wyższe koszty pracy. W przyszłości należałoby się zastanawiać, jaki przyjąć model dotyczący kosztów pracy, aby przedsiębiorcy nie byli uprzywilejowani tylko poprzez zatrudnianie jednej grupy społecznej. Bo zatrudniając młodych ludzi przedsiębiorcy nie otrzymują podobnego bonusu - zaznaczyła wiceszefowa komisji finansów w rozmowie z PAP.
- Ten pomysł jest - co najbardziej mnie się nie podoba - podyktowany wyłącznie sytuacją finansową ZUS-u, koniecznością oszczędności. Może się tu pojawić problem niekonstytucyjności. Dobrze gdyby TK wypowiedział się w tej sprawie - powiedziała PAP posłanka PiS Elżbieta Rafalska.
- Rząd się miota w emerytalnych pomysłach. Jest niekonsekwentny. Wszystkie czynności uzasadnia nie sytuacją emeryta, tylko sytuacją budżetową państwa. Z taką argumentacją nie mogę się zgodzić - podkreśliła.
Według Rafalskiej, posłowie PiS raczej nie poprą inicjatywy PJN. - Pomyślimy o własnej inicjatywie - zapowiedziała.
Poseł PSL Janusz Piechociński powiedział PAP, że podpisana przez prezydenta ustawa, to "wybór w kategorii mniejszego zła". - Prezydent podpisał ustawę w sytuacji bardzo poważnych napięć w finansach publicznych, napięć na rynku pracy. To był wybór w kategoriach mniejszego zła, a nie optymalnych decyzji - ocenił Piechociński.
- To stary dylemat, kogo preferować w przypadku napięć na rynku pracy. Większość sejmowa podjęła decyzję, aby preferować młodych pracowników, wchodzących na rynek pracy, kosztem aspiracji i preferencji tych, którzy nabyli już wiek emerytalny. Taka była logika tej zmiany - powiedział polityk PSL. Jak podkreślił, problemy na rynku pracy z osobami młodymi do 25 roku życia ma cała Europa, a Polska nie jest tu żadnym wyjątkiem.
Wątpliwości, co do zgodności z ustawą zasadniczą nowych przepisów ma posłanka SLD i b. prezes ZUS, Anna Bańkowska. - Pewnie TK miałby tu co robić i będziemy chcieli wyjaśnienia tej sprawy z punktu widzenia konstytucyjności - powiedziała Bańkowska PAP.
Przypomniała, że klub SLD głosował przeciwko nowelizacji. Posłanka Sojuszu powiedziała, że nowe prawo "na pewno powiększy tzw. szarą strefę". - Jest to również powrót do starych przepisów, które kiedyś obowiązywały. Jest to wbrew logice, jeśli chodzi o przedłużenie aktywności zawodowej i wbrew temu co rząd twierdzi, że im zależy na tym, żeby ludzie dłużej pracowali, bo jednak jest to wielkie utrudnienie - uważa Bańkowska.
Według wyliczeń departamentu ubezpieczeń społecznych resortu pracy, obecnie jest ok. 50 tys. osób, które łączą pracę z emeryturą, mimo że nie rozwiązały stosunku pracy ze swoim pracodawcą.
Obecnie pracuje w Polsce ok. 32 proc. Polaków w wieku 55-64 lata.