Energia z klasztoru
Jesteś przemęczony pracą? Chciałbyś odpocząć, odnaleźć w życiu równowagę, ale masz mało czasu? Najlepszą terapię zapewnią ci klasztorne mury
13.11.2008 | aktual.: 13.11.2008 11:49
Wiele klasztorów w Polsce, poza noclegiem, oferuje różne formy wypoczynku czy terapii. – Jeżdżę do klasztoru, bo mam potrzebę złapania oddechu – mówi Anna, szefowa PR w jednej z międzynarodowych firm reklamowych z Warszawy. Samotna, przepracowana, ciągle w biegu. – Nikt nawet nie wie, że przez tydzień siedzę w lesie, przyglądam się liściom i przypominam sobie, że poza pracą liczy się jeszcze życie. Tutaj staram się odnaleźć te najważniejsze wartości.
Leśna terapia
Z szerokiej oferty słynie Pustelnia Złotego Lasu – Relaksacyjno-Kontemplacyjne Centrum Terapeutyczne w Rytwianach (woj. świętokrzyskie). Tu nie tylko się odpoczywa. Jeśli ktoś ma potrzebę, wykupuje sobie tydzień programu terapeutycznego z psychologiem (1220 zł), relaksacyjnego z odnową biologiczną (990 zł) czy kontemplacyjnego połączonego z terapią duchową. – Przyjeżdżają do nas przede wszystkim ludzie zapracowani. Przeróżnych zawodów – mówi ks. Tomasz Lis, kapelan Pustelni. – Bywają politycy, ludzie mediów (ostatnio aktorka Alina Janowska, Zbigniew Wodecki, często z mężem przyjeżdża dziennikarka Iwona Schymalla), biznesmeni czy pracownicy ministerstwa. Jednym słowem ci, którzy najbardziej potrzebują spokoju i wyciszenia – dodaje.
Klasztorne SPA
W Pustelni Złotego Lasu, której historia sięga roku 1624, kiedy powstał piękny klasztor kamedułów, nie ma w pokojach telewizorów. I nie ma zasięgu żaden telefon komórkowy (co już jest lecznicze – śmieje się ks. Lis). Księża proponują porzucenie laptopów i wycieczkę rowerem do lasu. Swoją terapię nazywają SpeS (nawiązując do SPA, czyli salus per aquam – zdrowie przez wodę). SpeS to salus per silencium – zdrowie przez ciszę.
– Zajmujemy się ludźmi, których dopadły współczesne choroby cywilizacyjne, np. pracoholizm czy siecioholizm – wylicza ks. Lis. – Pokazujemy im, jak w starym piecu piecze się chleb albo jak samemu zrobić garnek. Pomagamy przewartościować swoje życie. Niektórym oferujemy wsparcie duchowe. Nikogo jednak nie zmuszamy do modlitwy – jeśli ktoś nie chce bywać na mszy, może zostać w pokoju – tłumaczy.
Ciche towarzystwo
Ojciec Mirosław Niewęgłowski, przełożony Centrum Duchowości Klaretyńskiej w Krzydlinie Małej koło Wołowa (woj. dolnośląskie), na siłę też nie chce nikogo nawracać. – Przyjeżdżają ludzie z różnymi kłopotami: załamani chorobą, z depresjami, uzależnieniami. I nie pytamy ich, jakiego są wyznania – opowiada. Mogą wynająć pokój i odseparować się albo potraktować przyjazd zupełnie turystycznie. Ale jeśli chcą pomocy, zawsze mogą na nią liczyć. – Dla każdego jestem takim cichym towarzyszem – tłumaczy ojciec Mirosław. Do Krzydliny można przyjechać na tydzień, dwa, miesiąc, a nawet na pół roku. Najtańszy nocleg kosztuje 25 zł. A pokój jednoosobowy z łazienką, mydłem i ręcznikiem (a to już luksus) – 60 zł. Jeśli ktoś chce, może też zarobić na niego własną pracą. – Mówię tak: pomaluj mi płot albo pozbieraj liście, popracuj, a stres ci przejdzie. Jeśli ludzie mi pomagają, pracując, nie płacą za pobyt – zdradza ks. Niewęgłowski.
Rytm klasztornego życia
Na tych, co chcą zwolnić biegu, czekają również klasztory benedyktynów: w podkrakowskim Tyńcu i w Lubiniu (ok. 50 km od Poznania)
. Ale tutaj panuje duży rygor. Bo każdy, kto zdecyduje się przyjechać do mnichów, musi wejść w rytm ich klasztornego życia. Pobudka o 5.30, o 8 samotne śniadanie i praca (bo wg św. Benedykta bezczynność jest wrogiem duszy), obiad o 12, potem znowu praca, a o 18 kolacja (też w samotności). Cztery razy w ciągu dnia należy udać się z mnichami na wspólną modlitwę. O 21.30 „zamykamy bramy, dom i spuszczamy psy” – piszą w regulaminie tzw. Domu Gości. W obu klasztorach obowiązują te same reguły: całkowity zakaz palenia papierosów, cisza nocna od godziny 21 – wtedy w klasztorze panuje ścisłe milczenie. W Tyńcu można skorzystać z oferty weekendowych warsztatów kaligrafii, zarządzania, warsztatów antydepresyjnych czy kryzysu w małżeństwie (koszt – od 120 do 180 zł plus koszty pobytu – 45 zł za dobę). Są także warsztaty dla tych, którzy cierpią na syndrom wypalenia zawodowego. Benedyktyni z
Tyńca na rekolekcje zapraszają też polityków i dziennikarzy. Natomiast w Lubiniu od 19 lat działa ośrodek medytacji chrześcijańskiej. Medytacja jest wpisana w rytm dnia, a na pracę przeznacza się 1,5 godziny.
Iza Michalewicz
miesięcznik KARIERA, nr 6 (listopad 2008)