Funt na dnie. Tak tani był sześć lat temu
W ostatni czwartek notowania funta spadły na forex poniżej 4,70 zł. Do poniedziałku ciężko mu się podnieść z tego poziomu. W piątek zaliczył najniższy kurs od października ubiegłego roku. Jeszcze wcześniej tak tani był sześć lat temu.
07.08.2017 | aktual.: 07.08.2017 15:38
W ubiegłym roku w październiku, na fali zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA, dolar się umacniał, a osłabiało wiele walut świata, w tym obarczony wizją Brexitu funt. Brytyjska waluta osiągnęła wtedy najniższy poziom względem złotego od 2011 roku. Było to jednak jednorazowe wydarzenie, bo już od listopada funtowi wróciła moc. Pod koniec ubiegłego tygodnia znowu doszło jednak do ostrego zachwiania.
W ostatni piątek funt doszedł do poziomu 4,6837 zł - najniższego od października. Gdyby zapomnieć o tym skoku w październiku, to można by powiedzieć, że za walutę Zjednoczonego Królestwa musimy płacić najmniej od września 2011 r., czyli od prawie sześciu lat.
W poniedziałek doszło co prawda do lekkiego odbicia do nieco ponad 4,70 zł, ale to - po pierwsze - i tak niewielkie pocieszenie dla naszych emigrantów, którzy przysyłają pieniądze do Polski, a po drugie - po 14:00 wróciły ceny poniżej tego poziomu. W ciągu ostatnich trzech miesięcy funt stracił do złotego 6,2 proc. a od początku roku - 8,8 proc.
Dobre dane ze Stanów przy tym najwyraźniej źle działają na brytyjską walutę. W ubiegłym roku deklaracje o planach cięć podatków prezydenta elekta Trumpa spowodowały zachwianie, natomiast w ostatni piątek bardzo dobre informacje z amerykańskiego rynku pracy również wywołały ostry zjazd względem dolara.
Generalnie dwa ostatnie dni notowań w ubiegłym tygodniu nie były dla funta szczęśliwe, jeśli chodzi o jego relację z dolarem. Kurs doszedł do najniższego poziomu od 11 dni, tracąc 2 proc. Był to największy dwudniowy spadek od sześciu tygodni.
Pierwszym powodem było głosowanie Banku Anglii nad stopami procentowymi. Doszło do wymiany w składzie rady decydującej o stopach - przybyło osób, które nieprzychylnie myślą o wyższych odsetkach dla firm i osób.
Przewagą 6 do 2 wygrali w czwartek zwolennicy utrzymania dodruku funta i rekordowo niskich stóp procentowych. To nie jest pomyślna wiadomość dla waluty, bo oznacza, że mniej inwestorów międzynarodowych będzie chciało ją kupować na zasadzie „mniejsze odsetki to mniejszy zysk - po co mi to?”.
Potem w piątek doszły wspominane już informacje o dość wysokim wzroście zatrudnienia w USA, w rezultacie nastąpiło kolejne przesilenie na parze funt-dolar. Lepsze dane z rynku pracy oznaczają większą szansę na normalizację stóp procentowych w USA a to przyciąga kapitał do dolara. Ci, którzy mieli tydzień temu funty, kupowali teraz dolary.
W poniedziałek rynek stwierdził jednak najwyraźniej, że przecena funta była zbyt duża. Mimo że komisarz UE Guenther Oettinger powiedział w weekend w wywiadzie prasowym, że Wielka Brytania będzie musiała wpłacać pieniądze na programy długoterminowe Unii jeszcze po opuszczeniu jej składu, czyli do 2020 roku, to informacje brexitowe nie „wzruszyły” rynku walutowego.
- Funt rozwinął w sobie już coś na kształt grubej skóry - lub innymi słowy ma zatkane palcami uszy, jeśli pojawiają się hałasy z brexitowej strony - powiedział agencji Reuters Jordan Rochester, strateg walutowy Nomury. - Poza tym wiadomości, że mamy płacić rachunek za Brexit są już uwzględnione w cenach - dodał.
W rezultacie, reagujący nerwowo na wydarzenia w USA funt, uodporniony jest na to, co się dzieje z unijnej strony.