Giełdowy falstart
Dzisiejsza sesja na GPW była przepełniona niespodziankami. Pierwsza pojawiła się jeszcze przed rozpoczęciem notowań kiedy okazało się, że na skutek awarii zasilania handel rozpocznie się znacznie później niż zwykle.
13.08.2009 17:29
Dopiero po 3 godzinach warszawski parkiet uporał się z problemami technicznymi i można było normalnie przeprowadzać transakcje.
Nieoczekiwana przerwa pomogła bykom, ponieważ od rana zachodnie rynki rosły, a więc kiedy ostatecznie przed południem udało się w końcu rozpocząć handel popyt uderzyły z całą zawziętością. WIG20 na opóźnionym otwarciu zyskiwał 3,4 proc. W chwilę zatem z nawiązką nadrobiliśmy zaległości w stosunku do zachodnich rynków i znaleźliśmy się wraz z czeskim parkietem (PX50 rósł 5 proc.) wśród liderów europejskich wzrostów. Bardzo dobrze wśród największych spółek spisywały się medialne koncerny (TVN i AGORA), które rano opublikowały lepsze od oczekiwań wyniki kwartalne. Rósł też surowcowy KGHM, który po części swoja 6 proc. zwyżkę zawdzięczał wychodzącej dziś na nowe rekordy cenie miedzi.
Po pierwszym emocjonalnym fragmencie rynek złapał stabilizację tuż pod barierą 2140 pkt., czyli górnego ograniczenia tygodniowego trendu bocznego. Byki próbowały się z nią zmierzyć, ale dobra atmosfera skończyła się wraz z pierwszymi danymi z USA. Tam liczba nowych bezrobotnych była większa niż oczekiwania, a jeszcze słabsze były informacje o sprzedaży detalicznej, która zamiast wzrosnąć spadła o 0,1 proc. W okrojonym ujęciu bez samochodów spadek sprzedaży sięgnął aż 0,6 proc. To wygenerowało impuls do realizacji zysków i wszystkie parkiety solidarnie oddały jeden procent wzrostów. W całym zamieszaniu rynek jak zawsze zlekceważył wielkość inflacji w kraju, która okazała się nieznacznie wyższa od prognoz, ale z wartością 3,6 proc. wyszła powyżej pasma akceptacji RPP.
Na GPW nerwowość trwała do samego końca, bo po pierwszej fali spadku podaż kierując się spadającymi indeksami w USA ponownie zaatakowała i zepchnęła WIG20 poniżej 2100 pkt. Na szczęście dla byków w samej końcówce sesji rynek za oceanem zaczął wychodzić na plusy, co pomogło powrócić do poziomu sprzed rozpoczęcia handlu w USA.
Dzisiejsza sesja doskonale pokazuje, że długość handlu ma znacznie całkowicie drugorzędne. Trzy godzinne opóźnienie startu notowań zupełnie nie przeszkodziło zgromadzić niemal 2 mld złotych obrotu, a do ostatecznego zwycięstwa bykom potrzeba jeszcze zakończenia dnia powyżej 2140 pkt., a więc zaledwie 1 proc. powyżej dzisiejszego zamknięcia. Jutro pomóc w tym może półroczny raport KGHM.
Paweł Cymcyk
analityk
A-Z Finanse