Gigantyczna kara dla Biedronki. Ostra odpowiedź dyskontu
Zaskarżymy decyzję Prezesa UOKiK do sądu - wskazuje biuro prasowe Biedronki w oświadczeniu przesłanym do redakcji WP Finanse. To reakcja na nałożenie kary w wysokości prawie 105 mln zł na właściciela dyskontu - spółkę Jeronimo Martins Polska.
Powodem sporu są promocje, w trakcie których klienci mogli odbierać vochery na zakupy.
Tyle musisz mieć, by się bawić na jarmarku. Podali kwoty
Biedronka odpowiada UOKiK
W poniedziałek (1 grudnia) UOKiK poinformował, że nałożył karę na Jeronimo Martins Polska w wysokości 104 722 016 zł. Decyzja nie jest prawomocna, co oznacza, że spółka ma prawo do odwołania.
W najnowszym oświadczeniu biuro prasowe Biedronki wskazuje, jakie kroki spółka zamierza podjąć w tej sprawie.
Opierając się na faktach, będziemy bronić naszego stanowiska i zaskarżymy decyzję Prezesa UOKiK do sądu. Ubolewamy, że w trakcie badania tej sprawy Urząd nie zgodził się z siecią, która nieustannie stwarza polskim klientom możliwości oszczędzania. Jednocześnie zapewniamy, że Biedronka będzie nadal oferować swoim klientom najbardziej konkurencyjną ofertę na polskim rynku - czytamy w stanowisku Biedronki, przesłanym do redakcji WP Finanse.
Kara dla Biedronki za promocje
Sprawa dotyczy akcji promocyjnych "Specjalna Środa" i "Walentynkowa Środa". Osoby, które wzięły w nich udział, mogły otrzymać zwrot w postaci vouchera (w ramach promocji "Zwrot 100 proc. na voucher").
Tomasz Chróstny, prezes UOKiK, uznał, że zasady promocji były niejasne i wprowadzały klientów w błąd. Okazało się bowiem, że vouchery można było wykorzystać tylko na określone produkty, co nie było wyraźnie podane w przekazach marketingowych.
"Przedsiębiorca w przekazie reklamowym zachęcającym do zrobienia zakupów pominął bardzo istotne informacje i warunki akcji promocyjnych, w tym ich ograniczenia. Wskazywał, że produkty można kupić "za darmo", a voucher określał jako "gratis". Mogło to spowodować, że konsumenci podjęli decyzję o skorzystaniu z promocji, z myślą o tym, że zaoszczędzą na produktach, które sami będą mogli swobodnie wybrać" - argumentował prezes UOKiK, cytowany w oficjalnym komunikacie.