Granica z Białorusią zamknięta. Sadownik mówi o skutkach
Od północy w czwartek wszystkie przejścia graniczne z Białorusią są zamknięte do odwołania. Zawieszony jest ruch w obu kierunkach. Co to oznacza dla polskich sadowników i eksportu jabłek? Sprawdziliśmy to.
Zamknięcie wszystkich przejść granicznych z Białorusią zapowiedział we wtorek premier Donald Tusk. Jak tłumaczył, ma to związek z rozpoczynającymi się w piątek agresywnymi ćwiczeniami rosyjsko-białoruskimi "Zapad-2025", w których od 12 do 16 września oficjalnie ma wziąć udział 13 tys. żołnierzy.
Szef MSWiA Marcin Kierwiński w Terespolu podkreślił, że ruch zostanie wznowiony tylko wtedy, gdy bezpieczeństwo Polaków będzie w pełni zagwarantowane.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zmierzyliśmy jak głośne są wiatraki. Jest się czego obawiać?
Sadownik o zamknięciu granicy z Białorusią
Zamknięcie granicy może jednak uderzyć w polskich sadowników, zwłaszcza tych, którzy eksportują jabłka. Marcin Lis, sadownik z Mazowsza, w rozmowie z WP Finanse alarmuje, że gdyby ta blokada miała się utrzymać dłużej, to na pewno będzie to spory problem dla branży.
Są obawy, jeśli chodzi o zamknięcie granicy, ze względu na to, że Białoruś do końca grudnia tego roku otworzyła się na jabłka, których bardzo dużo produkujemy. I tutaj może powstać problem – tłumaczy Marcin Lis.
Zwraca jednak uwagę, że obecnie producenci są mocno skoncentrowani na zbiorach, a nie na handlu. Białoruś również ma swoją produkcję, więc początek sezonu i tak, zdaniem Lisa, jest "raczej niemrawy".
Sadownik podkreśla jednak, że Białoruś jest jednym z kluczowych rynków dla krajowych producentów. Jak wynika z danych portalu sadyogrody.pl, spośród zaledwie siedmiu krajów spoza UE, to Białoruś kupiła najwięcej naszych jabłek. W sierpniu 2025 było to 656 ton.
Cały sierpniowy eksport wyniósł 1151 ton. Dla porównania: Mongolia importowała 181 ton, Norwegia 121 ton, a Kazachstan – 101 ton.
Sadownik alarmuje o skutkach
Z punktu widzenia sadowników, przedłużająca się blokada może oznaczać poważne konsekwencje finansowe.
Jeśli granice będą dłużej zamknięte, to będzie mały popyt, a to z kolei będzie skutkować spadkiem cen dla sadowników. Jednak nasze jabłka naprawdę trafiają na dalekie rynki, więc nie spodziewałem się tutaj jakiegoś trzęsienia ziemi z tego powodu – podkreśla Marcin Lis.
- Jeżeli zamknięcie granicy ma zapewnić bezpieczeństwo Polski, mieszkańców terenów przygranicznych, czy wszystkich mieszkańców Polski, to niestety musimy taki koszt ponieść. To jest coś, czego nie da się wliczyć w cenę, ale to siła wyższa. Nie mamy wpływu na to, z kim sąsiadujemy – podsumowuje sadownik.
Skontaktowaliśmy się również z innymi producentami jabłek z województwa mazowieckiego. Część z nich przyznała, że dłuższe zamknięcie granicy może mieć negatywne skutki dla branży, choć – jak podkreślają – na razie za wcześnie, by mówić o realnych stratach.
Sadownicy mają nadzieję, że blokada potrwa tylko tyle, ile same rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe.
Polska zamknęła granice z Białorusią
Zawieszenie ruchu granicznego z Republiką Białorusi obowiązuje w obu kierunkach - wyjazdu z Polski na Białoruś i wjazdu do naszego kraju. Dotyczy zarówno transportu samochodowego, jak i pociągów towarowych.
Kierowcy samochodów osobowych nie przekroczą granicy na przejściu drogowym Terespol-Brześć, natomiast kierowcy pojazdów ciężarowych - przejścia drogowego Kukuryki-Kozłowiczy. Zamknięte zostały również trzy kolejowe przejścia graniczne dla ruchu towarowego: Kuźnica Białostocka-Grodno, Siemianówka-Swisłocz, Terespol-Brześć.
"Ten ruch zostanie wznowiony, ale tylko wtedy, gdy będziemy pewni, że bezpieczeństwo Polaków jest zagwarantowane, że nie grożą nam żadne prowokacje, nie grożą nam żadne agresywne zachowania. Oczywiście, że ze względu na kwestie gospodarcze zrobimy wszystko, aby ten okres zamknięcia był jak najkrótszy. Ale decyzja, którą podpisałem, decyzja o zamknięciu przejść granicznych, to jest decyzja bez podania okresu, decyzja do odwołania" – powiedział szef MSWiA Marcin Kierwiński.
Paulina Master, dziennikarka WP Finanse