Jak przepływa unijna kasa

Nowy system płatności dotacji unijnych nie okazał się katastrofą. Nie obeszło się jednak bez wpadek po stronie administracji. Trudno też dostrzec wyraźne korzyści dla beneficjentów.

Jak przepływa unijna kasa
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

01.03.2010 | aktual.: 14.03.2010 15:33

Od nowego roku płatności w ramach funduszy unijnych dokonywane są na nowych zasadach. Mówiąc w skrócie, wypłatą unijnych pieniędzy zajmuje się wyznaczony płatnik - Bank Gospodarki Krajowej. To rewolucja, bo wcześniej było to obowiązkiem ponad 200 instytucji pośredniczących i wdrażających. Przy tak znaczących zmianach nie obyło się bez problemów, choć nie po stronie banku.

Chyba najgorszą konsekwencją wprowadzenia nowego systemu były nawet miesięczne opóźnienia w wypłacie pieniędzy dla firm, gmin czy organizacji pozarządowych. W styczniu BGK zrealizowała zlecenia zaledwie z siedmiu Regionalnych Programów Operacyjnych. Pozostałe samorządy w większości tłumaczyły, że była to ,,zaplanowana przerwa techniczna’’.

– Chcieliśmy dobrze przygotować procedury. Staraliśmy się, aby jak najwięcej płatności poszło jeszcze w grudniu, tak by nikt nie ucierpiał na początku roku - przekonuje Marcin Szmyt, dyrektor Wydziału Zarządzania RPO w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Zachodniopomorskiego. Problemy mieli też beneficjenci korzystający z programów krajowych. Przykładowo, Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, która obsługuje większość dotacji dla firm z programu Innowacyjna Gospodarka dopiero na początku lutego gotowa była wysyłać zlecenia płatności do BGK. Wcześniej było to niemożliwe, ponieważ Ministerstwo Gospodarki i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i administracji nie wystawiły Agencji odpowiednich upoważnień. Urzędnicy bagatelizują sprawę, ale dla firm, które czekają na zaliczkę czy refundację poniesionych wydatków nawet kilka tygodni zwłoki to mało komfortowa sytuacja.

Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości wstrzymała też proces podpisywania nowych umówi o dotacje (np. w cieszącym się ogromną popularnością działaniu 8.1 POIG, czyli wsparciu e-usług). Podobnie „zawieszenie” kontraktowania miało miejsce między innymi w województwie łódzkim (w części dotyczącej przedsiębiorstw), pomorskim (choć trwało tylko do 12 stycznia) czy małopolskim. Urzędnicy tłumaczyli, że potrzebowali nieco czasu na przygotowanie nowych wzorów umów.

Dotacja w dwóch częściach

Ale to nie koniec kłopotów dla beneficjentów, w niedalekiej przyszłości będą oni musieli zmierzyć się nawet z bardziej skomplikowanymi problemami. Do najpoważniejszych należy rozliczenie zwrotów i zaliczek. Ma to ścisły związek z rozdzieleniem w nowym systemie dotacji na dwie części: środki UE, która teraz nazywają się płatnościami oraz współfinansowanie z budżetu krajowego (tzw. dotacja celowa). Jedynym płatnikiem części unijnej stał się BGK (choć wnioski o płatność rozpatrują i akceptuję te instytucje, które podpisywały umowę z beneficjentem). Instytucje pośredniczące składają do banku zlecenia płatności, a ten wypłaca pieniądze na konto beneficjenta. Sytuacja komplikuje się przy dotacji celowej, która jest wypłacana tam, gdzie w grę wchodzi pomoc publiczna. Część krajowa może, ale nie musi, być wpłacana przez BGK. W programach krajowych, na polecenie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, na płatnika wybrano BGK. A to oznacza, że całość dotacji trafia do beneficjenta w tym samym czasie.

Ale w samorządach wybrano inny system.
– Współfinansowanie z budżetu krajowego stanowi dochody budżetowe jednostki samorządu terytorialnego. Zgodnie z przepisami, bank do obsługi takich dochodów może zostać wybrany tylko w postępowaniu przetargowym – mówi Rafał Reszke, zastępca dyrektora Departamentu Programów Regionalnych w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego. - Możemy ogłosić przetarg, ale nie ma żadnej gwarancji, że wygra go BGK - dodaje Reszke.

2 rachunki, 2 banki

W konsekwencji beneficjenci będą dostawać granty z dwóch różnych rachunków (część unijną z BGK, część krajową - z innego banku), i to w dwóch terminach. A to spory problem przy zwrotach - chodzi o niewykorzystane lub źle wykorzystane dotacje, bo trzeba będzie liczyć odsetki od każdej części dotacji narosłe w różnym czasie i przesyłać je na dwa różne konta.
– Z doświadczeń wynika, że zwroty i odsetki dotyczą bardzo małych kwot i tu łatwo o błąd – ostrzegała Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego. – To duże utrudnienie także dla kontrolujących wydatkowanie unijnych funduszy. Zamiast śledzić jedno rozliczenia, pracy będzie dwa razy więcej – podkreślała.

Samorządowi urzędnicy obiecują, że by zminimalizować ten problem, będą starali się synchronizować wypłaty obu części dotacji.
– Dołożymy wszelkich starań, by realizować płatności w tym samym terminie co BGK. Harmonogram wypłat dokonywanych przez bank jest znany i będziemy próbowali się do niego dostosować – mówi Marta Matczyńska, dyrektor departament rozwoju regionalnego w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podkarpackiego. Jednak dodaje, że pewnych poślizgów zapewne nie da się uniknąć. Podobne deklaracje usłyszeliśmy także w innych województwach.

Problem z zaliczkami jest nieco innymi. Według nowej ustawy o finansach publicznych, część europejska dotacji jest tzw. wydatkiem niewygasającym i nie trzeba, zgodnie z reżimem budżetowym, zwracać jej (jeśli nie została wydana) na koniec roku do budżetu. Ale część krajowa zaliczki podlega takiemu reżimowi.

– Teraz mamy dylemat, na jakich zasadach udzielać zaliczek – mówi dyrektor Szmyt. Możliwości jest kilka – całość zaliczek może być finansowana z części europejskiej i problem zwrotu nie będzie występował. Można też udzielać zaliczek tylko tym, którzy są pewni, że rozliczą je w ciągu roku lub przygotować procedury ewentualnego zwrotu części dotacji. – Na szczęście jest jeszcze trochę czasu na podjęcie ostatecznej decyzji – podkreślają urzędnicy.

Nawał pracy, oczekiwanie korzyści

Nowy system okazał się też ogromnym obciążeniem dla urzędów zaangażowanych w przyznawanie i rozliczanie dotacji. Konieczna okazała się np. zmiana setek stron dokumentów.

– W naszym przypadku trzeba było zmienić program operacyjny, szczegółowy opis program operacyjnych, opisów systemu zarządzania i kontroli, podręcznik procedur wraz z załącznikami – wylicza Elżbieta Polak, wicemarszałek województwa lubuskiego. Do tego trzeba było zmienić wzory umów, wniosków i instrukcji wykonawczych dla beneficjentów, itp. I aneksować wszystkie tysiące podpisanych już umów. Na szczęście okazało się, że ten proces może być rozłożony w czasie (by dostać refundację czy zaliczkę beneficjent nie musi mieć zmienionej umowy).

– U nas robimy to sukcesywnie – opowiada Ewa Cłapa, p.o. zastępcy dyrektora Departamentu ds. Regionalnego Programu Operacyjnego w łódzkim urzędzie marszałkowskim. – Beneficjenci są informowani, że aneks jest gotowy. I wybierają, czy wolą przyjść i podpisać wszystko na miejscu, czy dostać pocztą i odesłać – opowiada.

- Pracy było naprawdę sporo – mówi Bogdan Kawałko, dyrektor Departamentu Strategii i Rozwoju Regionalnego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego. – To tak jak ktoś zmieniałby adres. Niby mała techniczna poprawka, a jednak pociąga za sobą cały łańcuszek drobnych, ale czasochłonnych zmian – wyjaśnia obrazowo. W kontekście nakładów pracy i pojawiających się problemów, ważne staje się pytanie o korzyści wynikające z nowego systemu.

- Na tym etapie wdrażania nowego systemu nie stwierdzono żadnych dodatkowych korzyści dla beneficjentów – zauważa departament wdrażania funduszy europejskich w Urzędzie Marszałkowskich Województwa Małopolskiego.
– O korzyściach dla beneficjentów będziemy mogli wypowiadać się za jakiś czas. Na razie z punktu widzenia beneficjentów niewiele się zmieniło – mówi Ewa Cłapa, z łódzkiego urzędu marszałkowskiego.

Po co wprowadzono ten system?

Minister Bieńkowska wielokrotnie tłumaczyła, że głównym beneficjentem nowego systemu jest budżet państwa. Wyłączenie środków europejskich z budżetu oznacza, że przepływy między Polską a UE nie będą miały wpływu na wysokość deficytu. Poza tym wprowadzenie jednego płatnika to lepszy nadzór na wydatkami z budżetu państwa i uproszczenie w zakresie kontroli. Samorządowcy mają też nadzieję, że nowa ustawa o finansach publicznych poprawi system przepływów między nimi a resortem finansów. Dotychczas było tak, że samorządy wojewódzkie zwykle pod koniec roku przygotowywały swoje plany finansowe na następny rok z podziałem na kwartały. I takie ,,zamówione’’ kwoty na początku kwartału dostawały na swoje konta. Jeśli ich nie wykorzystały, co zdarzało się dosyć często, pieniądze wracały na konto centralne. Jeśli ich zabrakło, trzeba było prosić resort finansów o uruchomienie rezerw.
– Pieniądze krążyły trochę bez sensu – przyznaje dyrektor Matczyńska z podkarpackiego urzędu. – Może teraz pod względem przepływów będzie lepiej, ale dla beneficjentów to zmiana i tak praktycznie niezauważalna – dodaje.

Anna Cieślak-Wróblewska, dziennikarka ,,Rzeczpospolitej’’

| *Bez zgrzytów Adam Zdziebło, wiceminister rozwoju regionalnego: * - Oceniamy, że uruchomienie nowego systemu odbyło się na tyle płynnie, na ile to możliwe. Poziom zrealizowanych płatności nie odbiega od dotychczas obserwowanych tendencji dla uruchamiania wydatków budżetu na początku roku. W tym okresie są one zwykle niższe, niż by to wynikało z rocznej przeciętnej, gdyż instytucje są nadal zajęte rozliczaniem dotacji z poprzedniego roku oraz kontraktowaniem środków. Kwota zrealizowanych dotychczas płatności jest jednak wyższa niż wydatki w tym samym okresie poprzedniego roku. Należy przyjąć to z zadowoleniem, zważywszy że mieliśmy do czynienia ze zmianą w systemie przepływów, dodatkowo zmianą umów z beneficjentami, a także testowaniem nowego sposobu przekazywania płatności na rzecz beneficjenta. Z tygodnia na tydzień zwiększa się zarówno ilość instytucji, które rozpoczynają składanie zleceń w BGK, jak i kwota płatności na rzecz beneficjentów wynikająca z tych zleceń. Według informacji banku, łączne
płatności od początku roku do 10 lutego wyniosły 605,2 mln zł. |
| --- |

funduszepieniądzefundusze unijne
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)