Jak zabić pacjenta, czyli co komu obciąć

Rząd za wszelką cenę chce „zrównoważyć” budżet nie bacząc na koszty ani społeczne, ani gospodarcze. Przede wszystkim tnie ulgi na dzieci i na internet, likwiduje korzystne zasady opodatkowania w sektorze kultury itd. Obiecują, że „tymczasowo” – na trzy lata. Jednak wiadomo, że rozwiązania tymczasowe okazują się zwykle najtrwalsze. Jednak obsesja na temat „cięcia” może się okazać zabójcza dla wszystkich - uważa Michał Sutowski w cotygodniowym felietonie dla Wirtualnej Polski.

Obraz

„Ująć w karby dług publiczny. Zmniejszyć deficyt. Ciąć wydatki. Znieść przywileje”. Zestaw mantr, jakie rano i wieczorem, na jawie i przez sen powtarzają polscy dziennikarze, komentatorzy i publicyści. I tzw. główni ekonomiści – tak naprawdę rzecznicy prasowi banków, domów maklerskich i funduszy spekulacyjnych. Chyba powinniśmy zacząć się bać. Dlaczego? Bo Ministerstwo Finansów wzięło je sobie do serca.

„Cięciobsesja”, jak nazywa zjawisko profesor Tadeusz Kowalik, nie jest tylko polską specyfiką. W innych krajach fiksacja liberalnych doktrynerów na deficycie i długu publicznym napotyka jednak opór – przeciw bezmyślnym cięciom wydatków protestują nie tylko związkowcy i anarchiści, ale także nobliści w dziedzinie ekonomii i publicyści najważniejszych dzienników (Paul Krugman, Joseph Stiglitz, Robert Skidelsky, Martin Wolf, Dani Rodrick). U nas „równoważenie budżetu” to medialny dogmat, właściwie niepodważalny. No chyba, że ktoś chce zostać „Andrzejem Lepperem ekonomii” (to o Stiglitzu, copyright by Leszek Balcerowicz)
albo innym oszołomem.

Czy zatem problem rosnącego długu publicznego to fikcja? Wymysł wolnorynkowych fanatyków? Nie – wzrost zadłużenia powoduje spadek zaufania inwestorów i większy koszt jego obsługi. Musimy – jako państwo – zapłacić więcej za wykup swych obligacji, żeby w ogóle ktoś się nimi zainteresował. Ale w Polsce z długu publicznego uczyniono fetysz – podobnie jak z deficytu. Rząd chce budżet „zrównoważyć” nie bacząc na żadne koszty – ani społeczne, ani gospodarcze (na dłuższą metę). Przede wszystkim tnie. A jeśli już szuka przychodów – to wszędzie, tylko nie tam, gdzie trzeba.

Ministerstwo Finansów przedstawiło projekt nowelizacji ustawy o finansach publicznych – na wypadek, gdyby nasz dług przekroczył 55 procent PKB. Co w nim znajdziemy? Obcięcie ulg: na dzieci i na internet. Likwidację korzystnych zasad opodatkowania w sektorze kultury. Kolejne podwyżki VAT – aż do najwyższej dopuszczalnej w UE, 25 procent. I wreszcie – słynną „regułę wydatkową”. Zakaz corocznego zwiększania wydatków elastycznych bardziej niż o 1 procent powyżej inflacji. To wszystko oczywiście „warunkowo”. I „tymczasowo” – na trzy lata.

Od klasyków wiemy dobrze, że rozwiązania tymczasowe okazują się zwykle najtrwalsze – ale nie w tym tkwi największy problem. Tkwi w logice rządzących. Chodzi o to, że w imię jednego (najwyżej dwóch) dość abstrakcyjnych wskaźników, rząd zmierza prostą drogą do czegoś pomiędzy republiką bananową a Ameryką Łacińską. Dlaczego „republiką bananową”? Bo tnąc ulgi na internet spowalniamy rozbudowę najważniejszej dziś infrastruktury – i utrudniamy do niej dostęp. A wydawało się, że „społeczeństwa wiedzy” rząd już bardziej dobić nie może... Przez 20 lat obniżono wydatki na szkolnictwo wyższe z marnego 1,11 na żałosne 0,86 procenta PKB. Na badania i rozwój wydajemy relatywnie mniej niż Rosja czy Turcja, o reszcie Unii nawet nie wspominając. Zmianami w podatkach dobijamy zdychającą kulturę, z czytelnictwem na czele.

A skąd „Ameryka Łacińska”? Stąd, że nasz rząd bardzo ceni najbogatszych – w strefie Euro najwyższe stawki podatkowe wynoszą średnio 42 procent dochodu, 10 procent więcej niż u nas. Dokładnie odwrotnie ma się sprawa z VAT-em i akcyzą – dotkliwe dla najbiedniejszych podatki od konsumpcji rosną i są dla rządu dużo ważniejsze od podatków dochodowych i od przedsiębiorstw. Stosunkowo niskich, wbrew niektórym rojeniom. Jak ktoś ładnie powiedział: sięgamy szeroko, do... najpłytszych kieszeni.

W medialnych newsach wciąż dominuje histeria na temat długu publicznego – na przemian z codzienną sensacją. Np. śmiertelnym wypadkiem przeładowanego busa z siedemnastoma pracownikami sezonowymi. W dwóch województwach ogłoszono żałobę, ale nikt nie zapytał, dlaczego cała wieś zmuszona jest zarabiać na życie w urągających przyzwoitości warunkach. Być może obraz jadących nad ranem do pracy zbieraczy jabłek nie pasuje do opowieści o polskim sukcesie – ani to pijani roszczeniowcy, ani radosne dzieci korporacji. I może właśnie taki „jabłczany” kapitalizm to jedyne, co Platforma (a kiedyś PiS, SLD...) potrafi w Polsce zbudować. Zdesperowani bezrobotni z Nowego Miasta w końcu „ścięli” koszty, w tym wypadku transportu...

Dług publiczny i deficyt to sprawy poważne, ale obsesja na temat „cięcia” może się okazać zabójcza. Czasem lek na schorzenie okazuje się gorszy od choroby. Niczym w tragikomicznym komunikacie chirurgów: „Operacja się udała. Pacjent niestety nie przeżył”.

Michał Sutowski specjalnie dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Jak zasiedzieć działkę sąsiada? Sąd Najwyższy orzekł w takiej sprawie
Jak zasiedzieć działkę sąsiada? Sąd Najwyższy orzekł w takiej sprawie
Otworzyli sklepy bez kasjerów. Zamykają wszystkie. Oto powód
Otworzyli sklepy bez kasjerów. Zamykają wszystkie. Oto powód
Handlarze znaleźli nowe źródło zarobku. Te auta sprowadzają
Handlarze znaleźli nowe źródło zarobku. Te auta sprowadzają
Sprzedaż energetyków. Zmiana po 1 stycznia. Posypią się grzywny?
Sprzedaż energetyków. Zmiana po 1 stycznia. Posypią się grzywny?
Eksmisja najstarszej kawiarni w Rzymie. Czynsz miał sięgnąć 180 tys.
Eksmisja najstarszej kawiarni w Rzymie. Czynsz miał sięgnąć 180 tys.
Ogrzewanie domu za 4,5 tys. zł rocznie. Oto lider oszczędności
Ogrzewanie domu za 4,5 tys. zł rocznie. Oto lider oszczędności
To koniec kultowego bistro w Warszawie. Działało 15 lat
To koniec kultowego bistro w Warszawie. Działało 15 lat
Wygrał 120 mln euro w Eurojackpot. Nagrodę odebrał po 2 tygodniach
Wygrał 120 mln euro w Eurojackpot. Nagrodę odebrał po 2 tygodniach
Rywal KFC zadebiutuje w kolejnym mieście. To 11 nowy lokal w tym roku
Rywal KFC zadebiutuje w kolejnym mieście. To 11 nowy lokal w tym roku
Zakaz dla chińskiej dostawy. Smak i zapach "nietypowe dla miodu"
Zakaz dla chińskiej dostawy. Smak i zapach "nietypowe dla miodu"
Sąsiedzi mają dość ośrodka dla lekarzy. "Hałas jak na lotnisku"
Sąsiedzi mają dość ośrodka dla lekarzy. "Hałas jak na lotnisku"
Brakuje ludzi do zbierania jabłek. "Po kilku dniach rezygnują"
Brakuje ludzi do zbierania jabłek. "Po kilku dniach rezygnują"