Japończycy rzucili się na chipsy. Panika w całym kraju
W Japonii wybuchł "chipsowy kryzys". W sklepach półki świecą pustkami, a ludzie handlują przekąskami w internecie. Ceny? Średnio 6 razy wyższe od tych nominalnych. Za paczkę chipsów trzeba zapłacić równowartość 12 dolarów.
14.04.2017 | aktual.: 14.04.2017 12:06
W Japonii wybuchł "chipsowy kryzys". W sklepach półki świecą pustkami, a ludzie handlują przekąskami w internecie. Ceny? Średnio sześć razy wyższe od tych nominalnych. Za paczkę chipsów trzeba teraz zapłacić nie 2, ale równowartość nawet 12 dolarów.
Jak donosi Bloomberg, popyt na chipsy wzrósł w ostatnich dniach po tym, jak japoński producent przekąsek Calbee ogłosił, że zmniejsza sprzedaż swoich najpopularniejszych produktów. Mieszkańcy kraju kwitnącej wiśni wpadli w panikę i szturmem ruszyli do sklepów.
W efekcie za chipsy o smaku pizzy, które normalnie w sklepach kosztują ok. 200 jenów - na "czarnym rynku" w internecie trzeba zapłacić ponad sześć razy tyle. W japońskich mediach społecznościowych aż roi się od zdjęć pustych półek sklepowych.
Skąd panika? W poniedziałek największy producent przekąsek w Japonii ogłosił, że tymczasowo wstrzymuje sprzedaż 15 rodzajów chipsów ze względu na problemy z dostępnością ziemniaków. Wszystko przez pogodę, która w tym roku nie była łaskawa dla wyspy Hokkaido. A to tam są największe uprawy tej bulwy w całym kraju.
Północną wyspę spustoszyły w ubiegłym roku tajfuny, a to bardzo źle wpłynęło na produkcję Calbee, którego mniejszościowym właścicielem jest amerykański gigant PepsiCo. Calbee to zdecydowanie największy gracz w regionie - pokrywa ponad 70 proc. rynku chipsów ziemniaczanych, a jego wartość sięga 500 mld jenów (ok. 5 mld dol.).
Produkty Calbee w krajowych sondażach są uznawane za najpopularniejsze przekąski w całym kraju.
Ale nie tylko one mogą obawiać się "ziemniaczanego kryzysu". Jak pisze Bloomberg, może on również dotknąć sieci restauracji, w których ziemniaki są jednym z popularniejszych składników używanych do przygotowywania potraw.
Paradoksalnie jednak kryzys może też producentowi chipsów pomóc. "Uświadomiłem sobie, jak bardzo byłem uzależniony" - piszą Japończycy w mediach społecznościowych.