Jaworowski o Programie dla Śląska: dajemy wędkę, a nie rybę
Dajemy wędkę, a nie rybę - tak o Programie dla Śląska mówi PAP szef zespołu, który go opracował, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jakub Jaworowski. Jego zdaniem daje on szansę na zmianę profilu Śląska, "która nie musi być zmianą rewolucyjną".
30.06.2015 06:15
Dokument pod nazwą "Śląsk 2.0 - Program wsparcia przemysłu Województwa Śląskiego i Małopolski Zachodniej" podczas wtorkowego posiedzenia w Katowicach ma przyjąć rząd. Już w poniedziałek premier Ewa Kopacz przyjechała do Katowic i konsultowała go podczas spotkań z liderami związków zawodowych oraz samorządowcami.
Przygotowanie tzw. Programu dla Śląska szefowa rządu zapowiedziała na początku stycznia. Tłem były narastające protesty górniczych związków wobec pierwotnych założeń restrukturyzacji stojącej przed widmem upadłości Kompanii Węglowej. W kolejnych tygodniach odbywały się spotkania przedstawicieli międzyresortowego zespołu z samorządowcami, naukowcami i przedsiębiorcami, którzy m.in. zgłaszali swe propozycje i wnioski do programu.
"Tworząc program raczej staraliśmy się dawać wędkę, a nie rybę. Śląsk nie wymaga reindustrializacji, bo jest uprzemysłowiony. My chcemy wzmocnić ten potencjał, który jest i zwiększyć go. Uważam, że to jest do zrobienia" - powiedział PAP Jaworowski.
"Wydaje mi się, że ten program daje regionowi szansę na zmianę profilu, która nie musi być zmianą rewolucyjną. Uważamy, że z jednej strony jest tu miejsce na tradycyjne przemysły - węglowy, hutniczy, z drugiej na te nowsze, np. motoryzacyjny, i najnowsze - jak technologie internetowe" - dodał.
Wśród rozwiązań dla przemysłu w programie znalazła się m.in. propozycja obniżenia obciążeń dla firm energochłonnych, związanych z kosztami finansowania Odnawialnych Źródeł Energii (OZE). Takich firm jest w Polsce ok. 3 tys., z czego zdecydowaną większość energii zużywa kilkadziesiąt z nich.
"Firmy energochłonne mają w Polsce pod górkę. Nie wykorzystujemy nawet tych możliwości, które daje Unia Europejska, żeby im ulżyć. To, co zrobiliśmy już w pierwszej połowie tego roku - w ustawie o OZE zwolniliśmy je z kosztów OZE na kwotę 450 mln zł. Teraz zwolnimy je jeszcze z akcyzy. To będzie dodatkowe 450-600 mln - żywa gotówka, która zostanie w tych firmach. Jaki zamysł nam przyświeca? Dzięki temu, że huty będą miały lepsze warunki konkurowania, będą produkowały więcej stali. 1 mln ton stali to 500-700 tys. ton węgla. Chcemy więc z jednej strony wesprzeć firmy energochłonne, a z drugiej wesprzeć też górnictwo" - wyjaśniał Jaworowski.
Jedną ze sztandarowych pozycji programu może stać się projekt dotyczący zgazowania węgla kamiennego. "Prawdziwy biznes tkwi w napowierzchniowym zgazowaniu węgla - to robią już RPA, Chiny, Stany Zjednoczone. Chcemy, żeby Zakłady Azotowe zainwestowały w taką instalację. Są trzy warianty: albo sama instalacja do metanolu, albo do wodoru, albo obie. To są wszystko substraty dla produkcji, które obecnie trzeba importować" - powiedział sekretarz stanu w KPRM.
Koszt jednej instalacji oszacowano na 1,8 mld zł, drugiej na 2,4 mld zł, obu - na 4,2 mld zł. Według Jaworowskiego powstaje już studium wykonalności, kwestią otwartą pozostaje jedynie wybór wariantu.
Wśród projektów infrastrukturalnych w programie założono przesunięcie z listy rezerwowej na podstawową Programu Budowy Dróg Krajowych odcinków tras ekspresowych S1 i S69. Na tę pierwszą planuje się przeznaczyć 3,9 mld zł, na S69 - 1,5 mld zł.
"To kluczowe drogi, S1 jest jednocześnie obwodnicą Brzeszcz. Paradoks Śląska polega na tym, że choć ma dobrą sieć dróg, to ma też największe natężenie ruchu drogowego w Polsce - to gigantyczny problem. Te inwestycje pozwolą na lepsze skomunikowanie" - argumentował Jaworowski.
Inne planowane rozwiązanie to przeniesienie siedziby PKP Cargo z Warszawy do Katowic - to na Śląsku przewozi się najwięcej ładunków, istotna jest też współpraca przewoźnika z Czechami.
Rząd chce też, aby jeszcze w tej kadencji parlamentu została przegłosowana dyskutowana od lat ustawa metropolitalna. "To absolutnie realne" - ocenił sekretarz stanu w KPRM.
"To jest pchnięcie do przodu, rozmawiamy m.in. z samorządowcami i chcemy to zrobić. Paradoksalnie to jest projekt ekonomiczny, bo to gigantyczny niewykorzystany potencjał. Taka ustawa czyni z organizmu jedną pięść, jest większy potencjał, łatwiej uzyskać kredyt, można łączyć spółki komunalne, są lepsze usługi dla mieszkańców. To, jaki ostatecznie kształt to przyjmie, chcemy ustalić w toku dyskusji z samorządowcami, być może niektóre funkcje lepiej integrować wcześniej, inne może trochę później" - mówił Jaworowski.
Pracę nad Programem dla Śląska ocenił jako "morderczą". Dodał, że specjaliści pracujący nad nim nie wzorowali się na innym tego typu dokumencie. "Te programy, na które niektórzy się powołują - prawdopodobnie Polski nie byłoby na nie stać, a po drugie ich skuteczność nie została udowodniona. Staraliśmy się docierać do ludzi, do branż, rozwiązywać ich konkretne problemy. Nie wyszliśmy więc z pozycji makro, ale z mikro" - podsumował.
Anna Gumułka