Jesienią ratują sezon w Zakopanem. "Mają więcej pieniędzy"
Wysoki sezon turystyczny zaczyna się rozciągać w popularnych kierunkach na cały rok - wskazują nasi rozmówcy. Gdy kończą się wakacje, do kurortów zjeżdżają się m.in. studenci. - Nie śpią już w schroniskach, tylko w 4-gwiazdkowych hotelach - tłumaczy ekspert.
Tegoroczny wrzesień jest dla przedsiębiorców z Podhala niezwykle udany. W trakcie weekendów media społecznościowe roiły się od relacji, na których widać było tłumy turystów wspinających się na najpopularniejsze tatrzańskie szczyty. Tę popularność udało się także zmonetyzować hotelarzom.
Ostatni weekend był niemal tak samo dobry, jak długi weekend sierpniowy. Mówię prawie, bo pobicie tamtego wyniku jest fizycznie niemożliwe, ale obłożenie ośrodków noclegowych i tak oscylowało prawdopodobnie w granicach 90 proc. - mówi WP Finanse Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Wagner tłumaczy, że od czasów pandemii Zakopane zaczęli odwiedzać mieszkańcy ościennych powiatów, dla których wcześniej stolica Tatr nie była atrakcyjnym miejscem na krótkie wypady. Dodaje jednak, że poza rekordowymi weekendami, wysoki ruch turystyczny utrzymuje się także w pozostałe dni tygodnia. - Wrzesień zamkniemy może nie na rekordach, ale powyżej estymacji - słyszymy.
Największa Matka Boża na świecie powstaje w Polsce. Byliśmy u jej stóp
Studenci ratują sezon
Zdaniem eksperta z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, poza tradycyjnymi o tej porze roku wyjazdami konferencyjnymi, ruch w hotelach napędzają głównie dwie grupy – studenci i seniorzy.
Nie śpią już w schroniskach, tylko w 4-gwiazdkowych hotelach. To inne pokolenie. Nie tylko stać je na komfort, ale także lubi konsumować - wskazuje Karol Wagner.
Te same obserwacje mają pomorscy przedsiębiorcy. - Studenci mają coraz więcej pieniędzy, bo z jednej strony sami pracują i mają możliwość, żeby skorzystać z bazy o wyższym standardzie, a częściowo są sponsorowani przez rodziców, którzy są w stanie wyłożyć im pieniądze na wyjazd - mówi nam Łukasz Magrian, dyrektor generalny Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej (PROT).
PROT także ocenia wrzesień pozytywnie pod kątem ruchu turystycznego. Wskazuje jednak, że Pomorze jest regionem dwóch prędkości. To Trójmiasto, które dzięki imprezom firmowym, konferencjom żyje przez cały tydzień i reszta miejscowości, w których obłożenie bazy noclegowej przypada jednak głównie na weekendy.
Jesienią polskie morze zyskuje także na zainteresowaniu obcokrajowców. Jak słyszymy, dla wielu z nich Polska jest 2-3 wyborem, co sprawia, że choć w trakcie wakacji pojawiają się nad Wisłą w mniejszych ilościach, to po sezonie chętnie decydują się na city breaki.
Przyjeżdża do nas w tym czasie wielu mieszkańców Skandynawii. Między innymi ze względu na dobre połączenie komunikacyjne – przyznaje Magrian.
Wysoki sezon cały rok?
Czy to w górach czy nad morzem, nasi rozmówcy podkreślają, że trudno obecnie mówić o martwym sezonie. Jeżeli tylko w listopadzie jest pogoda, to obiekty noclegowe błyskawicznie się zapełniają. - Głód podróżowania w narodzie jest bardzo duży i próba odcięcia się na weekend (od codzienności - red.) przy odpowiedniej zasobności portfela jest egzekwowana - mówi Karol Wagner.
Przedstawiciel Tatrzańskiej Izby Gospodarczej dodaje, że z obiegowych rozmów z podhalańskimi przedsiębiorcami wynika, że październik zapowiada się w Tatrach na dość ruchliwy miesiąc. - Biorąc pod uwagę skłonność przedsiębiorców podhalańskim do rysowania perspektyw w czarnych barwach, to opinie, które słyszę, że szykuje się bardzo udany miesiąc, każą wierzyć, że szykuje się duży najazd turystów - tłumaczy Wagner.
- Organizacje turystyczne i samorządy pracują, żeby tak się działo, bo jednak musimy dbać o bardziej zrównoważony ruchu turystyczny przez 365 dni w roku, a nie tylko dwa miesiące w czasie letnim – puentuje Łukasz Magrian.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl