Kabaretowo o programie Mieszkanie dla Młodych. Czyli: najgorsza ustawa w historii III RP
Kilka dni temu dowiedzieliśmy się z mediów, że sejm przyjął ustawę pod nazwą „Mieszkanie dla Młodych”. Program ten ma być kontynuacją Rodziny na Swoim. Ta informacja od razu nastawiła mnie bardzo negatywnie do MdM - wszak od 2009 roku regularnie krytykowałem RnS, co, niestety, nie zahamowało tego masowego rozdawnictwa publicznych środków. Program Rodzina na Swoim uszczupli bowiem krajowy budżet o kwotę na poziomie 6-7 mld zł.
30.09.2013 | aktual.: 30.09.2013 15:24
Jak mają się więc założenia MdM do Rodziny na Swoim? Obydwa programy są oparte na podobnych zasadach. Główna, znacząca różnica to wycofanie się z dopłat do kredytów na rynku wtórnym. Inaczej też ma być wypłacany rządowy bonus - po zakupie mieszkania z udziałem kredytu (o ile lokal ten będzie spełniał ustawowe warunki do skorzystania z dopłaty w formie MdM) kredytobiorca dostanie zwrot w kwocie maksymalnie 10 lub 15% wartości zakupu. Większy bonus (15%) będzie przysługiwał kredytobiorcom posiadającym dzieci. Dodatkowo, jeśli w ciągu 5 lat od zakupu własnego M, w danej rodzinie urodzi się kolejne dziecko, wówczas Skarb Państwa dopłaci jeszcze 5% ceny mieszkania W sumie maksymalna dopłata będzie mogła dojść do 20% wartości zakupu. Pozostaje ograniczenie wieku osób objętych programem MdM – o dopłatę w tej formie będą mogły ubiegać się wyłącznie osoby, które nie ukończyły 35 roku życia. Pozostałe zasady uzyskania rządowej dopłaty do zakupu mieszkania są podobne do tych, które obowiązywały w RnS.
Dlaczego jestem bardzo na NIE wobec projektu Mieszkanie dla Młodych? Swoje argumenty przedstawię tym razem w nietypowy sposób: będzie to skecz edukacyjny, który napisałem w ubiegłym roku. Wybrałem formę zaczerpniętą z kabaretu nie bez przyczyny: ta ustawa jest tak rozpaczliwie zła, że trudno zachować powagę przy jej szczegółowej analizie.
Ekonomia, głupcze!
Gospodarka danego kraju to przecież trochę taka wielka korporacja: podstawowe zasady dotyczące ekonomii są w obu przypadkach bardzo podobne. Czy może być coś bardziej absurdalnego - w dobie kryzysu – od rozdawania na prawo i lewo pieniędzy z kasy danego przedsiębiorstwa? Może być: rozdawanie dużych pieniędzy na prawo i lewo. A co, według Państwa, może najgłupszego zrobić – w okresie kryzysu - dyrektor finansowy danej firmy? Rozdawać duże pieniądze na prawo i lewo bogatym… A na tym się właśnie opiera koncepcja MdM. To nie jest jedyny zarzut odnośnie tej ustawy. Analiza treści tego aktu prawnego - nad którym pracowało przez długie miesiące pewnie blisko tysiąc osób - zajęła mi około 60 minut. Tyle czasu wystarczyło na druzgoczącą opinię: ABSOLUTNIE NIE!
Czyż to nie zakrawa na kabaret?
W moim skeczu na temat MdM wystąpi dwóch bohaterów. Będzie to wywiad z udziałem niezbyt lotnej dziennikarki i przemądrzałego Profesora.
- Panie Profesorze, czy znane są Panu założenia rządowego programu Mieszkanie dla Młodych?
Profesor: Oczywiście. Przecież jestem Profesorem!
- Ale strzeliłam gafę! Bardzo przepraszam, Panie Profesorze! To może zadam inne pytanie: który projekt jest według Pana lepszy – Rodzina na Swoim, czy Mieszkania dla Młodych?
Profesor: Czy mogę odpowiedzieć Pani pytaniem na pytanie?
- Ależ oczywiście, Panie Profesorze!
Profesor: Gdyby miała Pani wybierać, to co wolałaby Pani stracić – prawą nogę, czy lewą rękę?
- Nie wiem. To trudne pytanie. Jestem w rozterce.
Profesor: A ja wiem - preferuję być w posiadaniu kompletu kończyn.
- Genialne! Nie przyszło mi to wcześniej do głowy.
Profesor: A widzi Pani. A mnie nie przyszło do głowy, że po sześciu latach działania projektu Rodzina na Swoim, nasi parlamentarzyści będą pracować nad kontynuacją tego kuriozum.
- Z Pana wypowiedzi śmiem wysnuć wniosek, że Pan Profesor nie jest entuzjastą żadnego z tych programów?
Profesor: Oczywiście. Trudno mi sobie wyobrazić bardziej absurdalne pomysły na zwiększanie dziury budżetowej. Określanie jednego z wymienionych programów jako „lepszy” nie przeszło by mi przez gardło.
- Przyznaję, że trochę się pogubiłam. Na ogół spotykam się z pozytywnymi opiniami na temat obydwu projektów. Czy może mi Pan Profesor wyjaśnić, dlaczego ma Pan tak złe zdanie o tych formach pomocy państwa w zakupie mieszkania?
Profesor: Chętnie to Pani wytłumaczę. Jeśli Pani pozwoli, zastosuję metodę dedukcji. Czy zgadza się Pani na to?
- Ależ to mądrze zabrzmiało! Zgadzam się, Panie Profesorze.
Profesor: W takim razie proszę odpowiadać na moje pytania. Jaka jest dziś sytuacja na rynku pracy? Mam tu na myśli populację młodych Polaków.
- Raczej tragiczna, Panie Profesorze. Podobno ponad 40 procent absolwentów szkół wyższych jest na bezrobociu. A ci, którzy pracują dostają na rękę od 1000 do 1500 zł. I to zwykle na umowie śmieciowej.
Profesor: No właśnie. I jak taki młody człowiek pójdzie do banku po kredyt mieszkaniowy, to co usłyszy od doradcy?
- Pewnie go wyśmieją, Panie Profesorze.
Profesor: Ma Pani rację. Czyli kto, według Pani, jest beneficjentem projektu Mieszkanie dla Młodych?
- Nie chcę znowu się wygłupić, ale wydaje mi się, że chyba tylko młodzi i bogaci. Na przykład osoby mające zamożnych rodziców. Jak ktoś jest młody, to rzadko dziś posiada zdolność kredytową na zakup mieszkania. Choć to się oczywiście zdarza.
Profesor: Brawo! Trafna odpowiedź. Idźmy dalej. Czy rozdaje Pani swoje pieniądze bogatym?
- No co Pan, taka głupia to ja nie jestem!
Profesor: Kolejne pytanie: co by się stało, gdyby prezes spółki giełdowej rozdawał przypadkowym osobom po kilkadziesiąt tysięcy złotych z firmowej kasy?
- Wyleciałby z hukiem z roboty!
Profesor: Zgadza się. Czy coś już widzi Pani absurdalność założeń tego projektu?
- Jeszcze nie do końca. Cały czas Pan Profesor mówi o rozdawaniu pieniędzy, a przecież MdM jest dofinansowaniem zakupu mieszkania. Skarb Państwa też coś na tym zarabia.
Profesor: Już to wyjaśniam. Czy wie Pani, jak można rozróżnić dofinansowanie od rozdawnictwa publicznych środków?
- Nie bardzo, Panie Profesorze.
Profesor: To proste. Jeśli wpływ do Skarbu Państwa z takiej transakcji jest znacznie niższy od budżetowych wydatków z tego tytułu - wtedy jest to rozdawnictwo. Bo budżetowa dopłata w formie MdM jest to wydatek niewymuszony. Służę przykładem: jeśli dana osoba kupi na rynku pierwotnym mieszkanie za 300 tys. zł, to do budżetu wpłynie podatek VAT od tego zakupu, a to jest w tym wypadku kwota około 22 tys. zł. Jeśli klient uzyskałby kredyt w formie opisanej w projekcie MdM, to może uzyskać bonus z publicznej kasy nawet do 60 tys. zł. Dziura budżetowa wzrasta o prawie 38 tys. zł. Hojny prezent, nieprawdaż?
- No niby tak. Ale przecież nie będzie to kredyt dla każdego. Pewnie aż tak dużo tego typu transakcji nie będzie - z tej formy pomocy mogą skorzystać tylko osoby do 35 roku życia.
Profesor: No właśnie, mamy tu kolejny absurd - ograniczenie wieku beneficjentów tej ustawy. A gdyby nasi parlamentarzyści zastosowali inne kryterium, np. brak możliwości ubiegania się o dopłatę przez osoby garbate bądź zezowate? Czy przeszłaby taka ustawa w sejmie, według Pani?
- No co Pan, przecież to jest dyskryminacja! Przecież nie możemy pozbawiać ludzi ich praw ze względu na wadę wzroku lub postawy. To pewnie jest niezgodne z Konstytucją.
Profesor: Znowu ma Pani rację. To dlaczego za normalne uważa Pani wyłączenie z dobrodziejstw ustawy osób, które mają więcej niż 35 lat? Osobom garbatym i zezowatym dopłata się należy, a za starym już nie?
- Przekonał mnie Pan. Bonus z rządowej kasy powinien być wypłacany sprawiedliwie.
Profesor: No właśnie. Jeśli ma być sprawiedliwe, to wchodzimy w tzw. efekt skali.
- Nie rozumiem, Panie Profesorze.
Profesor: Już tłumaczę. Załóżmy, że nasz hojny rząd ufundował dla każdego Polaka - bez względu na wiek - gwiazdkowy prezent, którym będzie czek na skromne tysiąc złotych. Czy wie Pani, ile taka akcja kosztowałaby Skarb Państwa?
- Nie bardzo, Panie Profesorze. Nie mam przy sobie kalkulatora.
Profesor: Trochę ponad 38 miliardów złotych - czyli tyle, ile miał wynieść tegoroczny deficyt budżetowy, oczywiście przed korektą. Ale gdybyśmy chcieli sprawiedliwie obdarować Polaków kwotą np. 25 tysięcy złotych - a tyle może kosztować przeciętna dopłata do kredytu Mieszkanie dla Młodych - potrzeba na to przeznaczyć 950 miliardów złotych. Czyli prawie bilion.
- Oj, to by chyba dla wszystkich nie wystarczyło! No tak, ale przecież nie każdy Polak potrzebuje mieszkania. A czy słyszał Pan być może o jakimś projekcie bonusu ze Skarbu Państwa dla osób starszych, na przykład emerytów?
Profesor: Tak. W opracowaniu jest także projekt pod roboczą nazwą NdN.
- A co to za skrót, Panie Profesorze?
Profesor: Niespodzianka dla Nieboszczyka. Według założeń projektu tej ustawy, każdy obywatel naszego kraju dostanie 50 procent dofinansowania do kosztów pogrzebu. Rozliczenie nastąpi na podstawie faktury od zakładu pogrzebowego. Jest tylko jeden warunek…
- Jaki, Panie Profesorze?
Profesor: Po dopłatę trzeba przyjść osobiście. I nie później niż w ciągu czternastu dni po pochówku. Nie ma możliwości cesji tego świadczenia na rodzinę.
- Pan chyba żartuje, Panie Profesorze?
Profesor: Czasem. To tak samo mądry pomysł jak projekt Mieszkanie dla Młodych. Tylko mniej szkodliwy społecznie. Nie uszczupli znacząco budżetu.
- Mnie Pan przekonał, Panie Profesorze. Ale słyszałam, że sejm parę dni temu przyjął tę ustawę i wejdzie ona w życie od początku przyszłego roku.
Profesor: Teraz to chyba Pani żartuje! To nie może dziać się naprawdę! Ja chyba śnię. Proszę mnie uszczypnąć!
Od Autora:
Szanowni Internauci. Chociaż tekst ten napisany jest na wesoło – wcale nie jest mi do śmiechu. Tym razem zdecydowałem się nie poprzestać wyłącznie na krytyce tej kuriozalnej ustawy – będę starał się, aby ją obalić. Co oficjalnie zapowiadam w niniejszej publikacji. Wkrótce przygotuję pełną listę zarzutów wobec MdM – będzie to już tekst na serio.
Krzysztof Oppenheim,
Nieruchomości Boża Krówka