Kim jest Damian D.? Biznesmen z Radomia oszukał sto osób
Damian D., znany jako przedsiębiorca z Radomia, oszukał ponad sto osób, mimo że kreuje się na człowieka sukcesu. Jego firma iDuplo przyjmowała pieniądze, ale nie dostarczała towaru. Ma na koncie wyroki za oszustwa, a prokuratura postawiła mu kolejne zarzuty.
Internauci założyli grupę na Facebooku, gdzie zgłaszają brak realizacji zamówień. Liczy ona już ponad sto osób, a wszyscy zapowiadają zgłoszenie sprawy do prokuratury.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prowadzą second hand. Ściągają towar za milion złotych
Jak przekonują, na stronie iDuplo zamówili i opłacili akcesoria do sprzętów marki Apple, ale produktów nie otrzymali. Jak podaje radom.wyborcza.pl, jeden z nich kupił sprzęt do lokalizacji za 500 zł, a po 30 dniach nadal nie dostał przesyłki.
Fałszywy wizerunek sukcesu
Na stronie internetowej Duplo Group Damian D. przedstawia się jako wizjoner. Jednak tak naprawdę ma wyroki za oszustwa i zarzuty prokuratorskie. Wszystko wskazuje na to, że wywiady z jego udziałem w mediach branżowych były sponsorowane, co sugeruje, że sam finansował swoją promocję.
- Przyszłość Duplo Group w dużej mierze zależy od moich wizji i ambicji jako przedsiębiorcy. Dotychczas udało mi się zrealizować wiele osobistych celów, które jeszcze niedawno wydawały się odległe - dziś posiadam prywatny jacht, jeżdżę Ferrari i latam własnym śmigłowcem. To dla mnie dowód na to, że konsekwentna praca i odważne decyzje przynoszą efekty - przekonywał w rozmowie.
Obecnie Damian D. (urodzony w 1994 r.) figuruje w KRS jako prezes lub wspólnik pięciu spółek. Wśród nich jest m.in. sklep internetowy iDuplo, na który skarżą się poszkodowani. W 2021 r. firma ta zanotowała niewielki zysk, ale posiada zaległości podatkowe i zajęcia komornicze na udziałach. Dla spółki Duplo Investment (działającej w branży deweloperskiej i budowlanej), której przychód rzędu zero złotych, sąd wyznaczył kuratora.
Kolejne zarzuty właściciela firmy
W 2022 r. został uznany za winnego oszustwa na kwotę 9,7 tys. euro - chodziło o transakcję zakupu zegarka od niemieckiej firmy, który ostatecznie nie został zwrócony.
Na rozstrzygnięcie w sądzie czekają kolejne sprawy. Dotyczą przywłaszczenia leasingowanego BMW wartego prawie 220 tys. zł i jego sprzedaż osobie trzeciej, oszustwa na kwotę niemal 270 tys. zł przy sprzedaży konsol do gier oraz niespłaconej pożyczki w wysokości 100 tys. zł.
- To jest nieporozumienie i zapewniam, że wszystkie te osoby odzyskają swoje pieniądze - przekonywał w rozmowie z radom.wyborcza.pl. - Istnieje zmowa cenowa, jeśli chodzi o produkty Apple na polskim rynku. Wszyscy sprzedawcy mają bardzo podobne, wysokie ceny. A ja sprzedawałem towar według realnej wartości. To się nie spodobało konkurencji, która doprowadziła do tego, że prokuratura zablokowała mi konta firmowe. Ale te pieniądze tam są i jak tylko uzyskam do nich dostęp, oddam je klientom - podkreślił.