Kobieto pieść swojego faceta!
Dlaczego? Otóż, mężczyźni, którzy są dopieszczani przez swoje kobiety zarabiają więcej! Skąd takie wnioski?
20.11.2009 | aktual.: 25.11.2009 17:04
Mężczyzna dopieszczony, mężczyzna szczęśliwy! A co za tym idzie? Więcej chęci do pracy, a im więcej chęci, tym lepsze rezultaty, a im lepsze rezultaty, tym większe zarobki!
Ową tajemnicę odkryli amerykańscy naukowcy z New York Medical College w Valhalli - donosi "Super Ekspress".
Więc jeżeli chcesz, by twój facet zarabiał więcej, powinnaś zadbać o jego dobre samopoczucie! W przeciwnym razie będzie negatywnie nastawiony nie tylko na ciebie, ale również do swoich obowiązków w pracy.
Jak wiadomo człowiek poddawany przyjemnościom wydziela więcej serotoniny. Jej niski poziom może spowodować depresję, obniżyć koncentrację i wydajność pracy. Dlatego odpowiedni poziom tego hormonu w organizmie, poprawi nasze samopoczucie i zwiększy chęci do działania.
Menedżerowie potwierdzają skuteczność
Coraz więcej menedżerów przeznacza przerwę w pracy na spotkanie z prostytutką. Zamiast lunchu, obiadu, czy wypadu na siłownię, wolą seks. Mówią, że to ich najbardziej odpręża i pomaga im w pracy.
Są zestresowani, pracują pod presją terminów, negocjują wielomilionowe kontrakty. Ćwiczenia na siłowni nie wystarczają już menedżerom, żeby odreagować stres. Alkohol czy narkotyki szybko wyeliminowałby ich ze świata korporacji w którym żyją. Mówią, że najlepiej "sprawdza się" seks.
Przykładni ojcowie i mężowie
Menedżerowie, którzy korzystają z płatnego seksu, najczęściej mają rodziny. Wieczorami i w weekendy są przykładnymi ojcami i mężami. Z prostytutkami spotykają się w czasie pracy. To, jak twierdzą, pozwala im odreagować zdenerwowanie. Do zajęć wracają pełni energii, w dobrym nastroju, jeszcze bardziej pewni siebie. Jak dodają, dzięki tej seks-przerwie odzyskują siły, nie boją się podejmować wyzwań i mogą pracować do późna. O sprawie napisał również "Wprost". Tygodnik dotarł do menedżerów, którzy przerwę w pracy nie przeznaczają na obiad czy spotkanie. Mówią, że to dla nich najlepszy czas na harce z prostytutkami.
Bo seks daje większego "kopa"
Seks daje im większego kopa niż używki, napoje energetyzujące czy ostry trening na siłowni. Panie, które świadczą tego typu usługi, można znaleźć w Internecie bez problemu, wystarczy wejść na lokalny portal w kategorię "ogłoszenia towarzyskie" (panie najczęściej ogłaszają się jako szukające sponsora lub oferujące towarzystwo). Są też oferty, w których panie piszą jasno, że chcą zarabiać, informują też, że np. świadczą usługi nietypowe, perwersyjne.
"Wypieści brzuszek i wyglansuje łysinkę"
Menedżerowie swoje lunch-prostytutki polecają sobie wzajemnie i mówią o nich jak o najnowszych modelach samochodów czy telefonów. Swoje opinie wyrażają też w portalach. Ich właściciele twierdzą, że nie są pośrednikami w płatnym seksie, a tylko prowadzą strony społecznościowe lub ogłoszeniowe, na których ludzie piszą co chcą. Dodają, że fora są moderowane - znikają więc wulgaryzmy. Dlatego też wpisy, jak ten poniżej pozostają nietknięte:
„(...) jak będziesz na Pomorzu, taką Lindę ci dam, wypieści ci brzuszek i wyglansuje łysinkę, będziesz jak prosiaczek, za tysiaka, a jeszcze po wszystkim krawacik wyprasuje, młoda buźka, tylko mi cygara za to przywieź i żoneczkę pozdrów”.
Nie popadaj ze skrajności w skrajność
Dlaczego? Ponieważ pracoholizm zabija pożądanie! Im mniejsze nasze zapotrzebowanie na przyjemności, tym mniej serotoniny w organizmie.
Pamiętacie Klarę i Nika – parę zblazowanych japiszonów ze sztuki teatralnej „Najwięcej samobójstw zdarza się w niedzielę”? Ich siłą napędową jest głód sukcesu, kariery, pieniądza. Zatracają się w wykańczającej pracy na granicy narkotycznego transu. Mają problemy z okazywaniem emocji. Nie umieją z sobą rozmawiać. Całą intymność sprowadzają do dwóch i pół minuty seksu dziennie z udawanym orgazmem.
Choć bohaterowie przedstawienia są godni pożałowania, to i tak wielu z nas ma im czego pozazdrościć. Bo jednak z łóżkowy uciech zupełnie nie zrezygnowali. Co innego taki Jan, młody kierownik działu sprzedaży z Warszawy. Dawniej nie przepuścił żadnej lasce, dzisiaj od seksu woli mecze piłki nożnej w telewizji. Atrakcyjny, inteligentny, z własnym mieszkaniem. Podczas majowej „integracji” w Jastarni recepcjonistka Kaśka, panna jakby wycięta z „Playboya”, chciała mu wskoczyć do łóżka. Ale Jasiu grzecznie wyprosił gorące dziewczę z pokoju. Bo cechuje go chłód emocjonalny i permanentna oziębłość płciowa – jak to zwykł określać.
- Ostatnio gdzieś przeczytałem, że 85 proc. mężczyzn w wieku 20-30 lat myśli o seksie średnio co 52 sekundy. Widocznie należę do pozostałych 15 proc. facetów. Tych o bardziej wyrafinowanych pragnieniach. Żyję jak mnich, chociaż nie ślubowałem czystości i celibatu – żartuje z siebie menedżer.
Ale ten śmiech jest tylko na pokaz. Ostatnio Jan zdecydował się na wizytę u seksuologa. Spodziewał się, że specjalista przepisze mu viagrę. Na kłopoty z erekcją. Tymczasem zalecił odpoczynek, sen i większy dystans do spraw zawodowych.
- Muszę w końcu wyluzować. Co będzie trudne, zważywszy że prezes rozlicza nas regularnie z wyników. Nieefektywni lecą na bruk – mówi zasmucony Jan.