Koniec ulg? Na razie trwa liczenie
Likwidacja wszystkich preferencji w PIT dałaby fiskusowi około 16 mld zł - wynika z danych resortu finansów. Eksperci podatkowi uważają, że zamiast automatycznego likwidowania ulg konieczny jest przegląd katalogu ponad 130 zwolnień.
14.11.2011 | aktual.: 14.11.2011 16:46
Minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że zostaną podjęte działania na rok 2013, które dadzą państwu dodatkowe dochody i oszczędności oraz wiele działań "porządkujących".
Zgodnie z ubiegłorocznym raportem "Preferencje podatkowe w Polsce", który przygotował resort finansów i Bank Światowy, wartość stosowanych w Polsce preferencji w PIT w 2009 r. wyniosła ok. 16 mld zł.
Z danych MF dotyczących ostatniego rozliczenia PIT za 2010 r. wynika, że ulgi odliczane wprost od podatku uszczupliły budżet państwa o 5,8 mld zł. Z tej kwoty najwięcej kosztowała ulga na dzieci - 5,68 mld zł.
Z kolei ulgi podatkowe obniżające dochód wyniosły w ok. 5,5 mld zł. Z tego ulga rehabilitacyjna stanowiła ok. 2,5 mld zł, a ulga na internet ok. 2,27 mld zł. Zlikwidowanie tego typu ulg (przyjmując, zgodnie z danymi MF, że tzw. efektywna stawka opodatkowania wyniosła w 2010 r. średnio 15,03 proc. - PAP) mogłoby przynieść budżetowi dodatkowe ok. 800 mln zł, kolejne 400 mln zł Polacy przekazali w ramach tzw. 1 proc. podatku organizacjom charytatywnym, zamiast budżetowi.
Eksperci podatkowi są przeciwnikami automatycznego likwidowania ulg, raczej zachęcają do przeglądu ponad 130 zwolnień podatkowych i wykreślenia części z nich.
Partner w firmie doradczej KPMG Andrzej Marczak uważa, że podatki mają pełnić funkcję fiskalną, a nie pomocy społecznej. Ta ostatnia powinna być realizowana przez budżet centralny lub samorządy, albo powołane do tego organizacje.
Marczak zwraca uwagę, że polska ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych ma 20 lat, w tym czasie obrosła wieloma zwolnieniami i jest nadmiernie rozbudowana, w związku z tym jest przestrzeń do jej odchudzenia.
- Niewątpliwie w obecnym kryzysie zamiast myśleć o podniesieniu nominalnych stawek podatków, należałoby przejrzeć listę ponad 130 zwolnień zawartych w ustawie o PIT. Trzeba się zastanowić, czy zasadne jest utrzymywanie aż tak dużego katalogu. Podobnie jest z ulgami podatkowymi. Nie wszystkie spełniają swój cel - uważa Marczak.
W ocenie eksperta odświeżanie przepisów nie powinno polegać na automatycznej likwidacji wszystkich ulg. Marczak zaznaczył, że jest zwolennikiem rewizji preferencji podatkowych, ale przeciwnikiem wzrostu obciążeń podatkowych w wyniku podniesienia stawek.
Według Marka Kolibskiego, partnera w spółce doradztwa podatkowego Kolibski Nikończyk Dec i Partnerzy, nie wszystkie zwolnienia mogłyby być zlikwidowane. - Niektóre z nich mają charakter systemowy, nie dotyczą realnych dochodów pracowników, ich likwidacja prowadziłaby do niedorzeczności - powiedział Kolibski.
Wskazał, że chodzi np. o zwolnienie, z którego korzystają szkolenia pracowników prowadzone przez pracodawcę albo ubrania służbowe, czy sprzęt przekazywany przez firmę pracownikom. Zdaniem Kolibskiego zasadne byłoby natomiast odstąpienie od zwolnień obejmujących realne dochody podatników.
Kolibski uważa, że za likwidacją niektórych zwolnień i ulg podatkowych powinna iść obniżka stawek, w przeciwnym razie mielibyśmy do czynienia z rzeczywistą podwyżką podatków.
- To mogłoby być korzystne dla budżetu, bowiem podatników działających w szarej strefie skłoniłoby do ujawnienia swoich dochodów. Wiele osób zdecydowałoby się zapłacić np. stawkę 15 proc., zrzucając z siebie ciężar oszukiwania fiskusa - powiedział.
Dodał, że preferencją podatkową, na której tarci budżet jest np. możliwość wspólnego rozliczenia małżonków (zgodnie z danymi MF za 2009 r. wpływy fiskusa z tego tytułu były niższe o 2,7 mld zł - PAP), czy odliczenie 1 proc. podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego.
- Wolę jednak przekazać 1 proc. podatku organizacjom niż państwu. One na pewno bardziej efektywnie wydadzą te pieniądze. To jedna z najbardziej pożytecznych preferencji podatkowych - stwierdził.