Kto zapłaci za obniżkę interchange?
W przyszłym roku wejdzie w życie ustawa obniżająca opłatę interchange do 0,5 proc. Nie wiadomo jednak, kto na tym zyska, a kto straci. Czy banki podwyższą opłaty w ramach odbicia sobie mniejszych wpływów? Opinie są niejednoznaczne - podaje "Rzeczpospolita".
29.11.2013 | aktual.: 29.11.2013 13:59
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zorganizował debatę na temat wpływu obniżek interchange na wzrost opłat bankowych dla klientów. Przypomnijmy, interchange to prowizja, jaką ponosi sklepikarz za przyjęcie płatności kartą. Do niedawna w Polsce obowiązywały stawki najwyższe w całej Europie. Od początku roku spadły o 0,2-0,3 proc. do poziomu 1,2-1,3 proc. wartości transakcji dokonywanej kartą.
Marcin Nowacki, dyrektor ds. relacji publicznych ZPP, podczas debaty przytoczył wyniki badania przeprowadzonego przez ARC Opinia. Wynika z nich, że banki w reakcji na obniżkę interchange podniosły opłaty za takie funkcje jak: prowadzenie rachunków, korzystanie z kart płatniczych. Wprowadzono także wyższe progi zwalniające z pobierania tych opłat.
- Banki dostosowały opłaty do spadku interchange, przy czym w analizowanym okresie nie było jeszcze wiadomo, że w przyszłym roku wejdzie regulacja obniżająca interchange do 0,5 proc. - powiedział podczas debaty Paweł Widawski ze Związku Banków Polskich. Jego zdaniem dotychczasowy model był prokonsumencki. Kosztami byli obciążeni akceptanci, czyli sklepikarze, a po zmianach, to oni mają być największym beneficjentem, konsumenci zaś mają stracić.
Z takim wnioskiem nie zgadza się m.in. Paweł Bułgaryn z Ministerstwa Finansów. Zauważa on, że nie można mówić o prostym związku przyczynowo-skutkowym między obniżką interchange a podwyżkami opłat w bankach. Zaznacza, że wpływ na to ma wiele czynników, np. spadek stóp procentowych i spowolnienie akcji kredytowej, co powoduje, że banki szukają nowych źródeł dochodów. Bułgaryn zaznacza, że celem obniżki opłaty interchange było zwiększenie punktów, w których możemy płacić kartą z niskiego poziomu 20 proc. punktów handlowo-usługowych, które akceptują plastik.
Ustawa, która obniży interchange w przyszłym roku, jest poniekąd efektem braku porozumienia na rynku. NBP opracowało kompromisowe rozwiązanie, polegające na stopniowym obniżaniu prowizji, ale nie weszło ono w życie, ponieważ do porozumienia nie chciał przystąpić Mastercard. Jak podczas debaty zaznaczał Robert Klepacz z NBP, stopniowa obniżka pozwoliłaby rekompensować bankom ubytek dochodów związany z mniejszą stawką tej prowizji - poszerzałaby się sieć akceptacji kart płatniczych, co zwiększyłoby nimi obrót.
- Liczba i wartość transakcji wzrosła w porównaniu z III kw. 2012 r. w takim stopniu, że większy obrót zrekompensował obniżkę interchange. Dlatego w tym kontekście banki nie powinny argumentować podwyżek opłat spadkiem tej stawki - zaznaczył.
Jednak, jego zdaniem, wzrost obrotów kartowych w przyszłym roku raczej nie da rady zrekompensować nadchodzącej ustawowej obniżki. Widawski z ZBP zaznaczył, że państwo wykazuje się pewną hipokryzją. Wspiera obrót bezgotówkowy, a jednocześnie wciąż w wielu urzędach nie można zapłacić kartą.
Jak przytacza "Rzeczpospolita", podczas debaty padały argumenty, że nadchodząca regulacja pozwoli przygotować się na zmiany, które są szykowane przez Komisję Europejską. Według tych planów interchange ma spaść do poziomu 0,2 proc. dla kart debetowych oraz 0,3 proc. dla kredytowych. Najpierw te stawki mają obowiązywać na transakcje transgraniczne, po okresie przejściowym także na krajowe. Paweł Widawski z ZBP ostrzega, że regulacja ta może doprowadzić do wyniszczenia polskich agentów rozliczeniowych.