Kupuj plotki, sprzedawaj fakty
Poniedziałkowa sesja w Stanach od początku przebiegała pod znakiem korekcyjnego spadku. Spadku, który był oczekiwany po tym jak indeksy od marca wzrosły o 25 proc. nie poddając się żadnej korekcie.
21.04.2009 08:40
Obserwując wczorajszą sesję może powiedzieć, że zniżka była wręcz podręcznikowa. Po pierwsze najbardziej przeceniano sektor finansowy, a więc ten z którego wygenerował się wzrostowy impuls. Po drugie obrót na rynku był niemal o połowę mniejszy niż w piątek, mimo że S&P500 zakończył na 4,3 proc. minusie. Te czynniki sprawiają, że obecny spadek do poziomów z początku kwietnia powinien dla części graczy oznaczać okazję. Na szczególną uwagę zasługuje Bank of America. Spółka osiągnęła 44 centy zysku na akcję przy dużo niższych prognozach. W sumie zysk sięgnął 4,3 mld dolarów, a bez uwzględnienia rezerw zawiązanych na pożyczki wynik osiągnąłby niemal 10 mld dolarów. Po tych informacjach jej kurs spadł o…. 25 proc. Była to klasyczna gra pod wyniki określana sloganem „kupuj plotki, sprzedawaj fakty”. Wczoraj plotki o dobrych wynikach zamieniły się w fakty, więc ruszyła też sprzedaż. Ostatecznie negatywne zamknięcie w USA przełożyło się na dzisiejsze spadki w Azji, ale w większości parkietów nie przekroczyły one 2
proc.
Lepiej, ale w identycznym kolorze przebiegła sesja na GPW. Pierwszym ruchem w nowym tygodniu był dynamiczny spadek. WIG20 po dotknięciu poziomu 1700 pkt. zanurkował na 1,5 proc. minus. Na mniejszych spółkach spadki były dwukrotnie większe i indeksy traciły po 3 proc. Ciężarem był sektor bankowy i surowcowy, ale przy wyraźnie mniejszych obrotach nie ma sensu szukać skomplikowanych uzasadnień dla wczorajszych wydarzeń, ponieważ była to kontynuacja ruchu rozpoczętego w piątek. Nadal obserwujemy korektę ostatnich dużych wzrostów.
Po początkowym zamieszaniu krajowy rynek ustabilizował w powyżej strefy 1650 pkt. Inaczej wyglądała sytuacja na pozostałych europejskich parkietach. Te odchorowywały ubiegłotygodniowe wzrosty co chwila notując nowe minima. Sytuacji nie zmieniły nawet wyniki spółek ogłaszane w trakcje sesji. Wszystkie powinny mieć pozytywny wpływ na rynki, ponieważ zyski były lepsze od oczekiwań, ale na nieszczęście dla byków wczoraj nawet takie informacje graczom nie wystarczały i entuzjazmu po publikacjach wciąż było jak na lekarstwo.
Nawet najmniejszego drgnięcia indeksów nie wywołały dane z Polski. Krajowa produkcja przemysłowa spadła o zaledwie 2 proc., a nie oczekiwanie 6 proc. Teoretycznie ta informacja powinna mieć znaczenie dla RPP przy debacie o dalszych obniżkach stóp procentowych, ale trzeba pamiętać że tak duże odchylenie in plus jest po części wynikiem nałożenia się czynników sezonowych (święta, ilość wolnych dni, itp.)
Słabe rozpoczęcie w Stanach tylko utrwaliło europejską tendencję do spadku. Nasz rynek też uległ presji i WIG20 zakończył wyznaczeniem nowego minimum dnia z 2,5 proc. zniżką. Wciąż jesteśmy jednak ponad 1650 pkt. które mogą być uznane za pierwszy istotniejszy test trwałości spadkowego ruchu. Dziś zapewnie rozpoczniemy od spadków, ale końcówka może już przynieść parę niespodzianek zwłaszcza, że przed nami kolejny dzień pełen liczb opisujących wyniki kwartalne amerykańskich gigantów.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse