Lewe zwolnienia z pracy
Nie sztuka dostać zwolnienie, gdy jest się chorym
Nie sztuka dostać zwolnienie, gdy jest się chorym. To też zresztą żadna przyjemność. Satysfakcję można poczuć wtedy, gdy wykiwa się lekarza i pracodawcę.
Dzięki umiejętnemu symulowaniu zyska się wówczas parę dni wolnego. Albo i więcej. Można leniuchować przed telewizorem, włóczyć się po sklepach, a nawet wyjechać za granicę. Jeśli zaś ma się pecha, można zostać przyłapanym.
Co dziesiąty zdrowy
To ostatnio popularny, medialny temat. Mówi się i pisze o pracownikach symulujących chorobę w sobie wiadomych celach. Niektórzy, i nie jest ich wcale mało, chcą po prostu odpocząć od pracy. Inni biorą chorobowe, bo np. nie należy już im się urlop, a trafiła się okazja zarobienia paru złotych. Ci, którzy do swojej pracy mają stosunek luźny, są nawet zdolni do wzięcia zwolnienia i wyjazdu na saksy.
Zusowscy kontrolerzy biorą się za wyłapywanie symulujących chorobę po upływie sześciu tygodni. Wtedy bowiem ZUS zaczyna wypłacać zasiłek chorobowy. Wcześniej pieniądze na ten cel idą z konta pracodawcy. Ten stara się kontrolować własnymi siłami pracowników przebywających na zwolnieniach krótszych niż 33 dni. Zgodnie z przepisami, ma do tego prawo. Pracodawcy wysyłają przyszłych kontrolerów na szkolenia do ZUS. Niestety dla symulantów, takie działania przynoszą wymierne efekty.
Według danych ZUS, ok. 10% przebywających w ubiegłym roku na poddanych kontroli zwolnieniach w rzeczywistości było zdolnych do pracy. Suma cofniętych z tego tytułu zasiłków wyniosła ponad 78 mln zł! Dane z poprzednich lat wykazują, że procent niesłusznie wydanych zwolnień pozostaje mniej więcej na tym samym poziomie. Niektórzy pracodawcy żartobliwie twierdzą, że jest odwrotnie. To znaczy, że zaledwie co dziesiąte zwolnienie lekarskie należy się komuś rzeczywiście choremu.
Chory, ale bez przesady
Dawniej wynalazek zwolnienia czy zasiłku chorobowego nie był w ogóle znany. O ludzkie życie i zdrowie dbano znacznie mniej. Dzisiaj istnieje cała gama chorób ujętych w odpowiednich wykazach. Mogą one powodować dłuższą lub krótszą niezdolność do wykonywania zawodowych obowiązków.
W dodatku niektóre z nich wydają się wprost stworzone dla różnego rodzaju symulantów, lawirantów i bumelantów. Istnieje duża szansa, że pracownik skarżący się na którąś z takich przypadłości otrzyma zwolnienie, nawet jeśli nic mu nie dolega. Są to dolegliwości dziś właściwie powszechne. Powodują je stresy, nadmierny pośpiech, siedzący tryb życia. Nie dają przy tym objawów zewnętrznych. Zasymulować którąś z nich jest więc łatwo. Ważne przy tym, by do dokładnego zdiagnozowania choroby konieczne były szczegółowe, laboratoryjne badania. Można założyć, że lekarz nie wyśle nas na nie, bo mu się to po prostu nie opłaci. Poprzestanie na wypisaniu lekarstw i jakże pożądanego druku L4. Trzeba tylko uważać, by nie przesadzić przy opisywaniu objawów. Może to przecież poskutkować skierowaniem do szpitala, a tego nie chcemy. Chociaż z drugiej strony, możemy trafić na złośliwego lekarza. A są tacy! To osobnicy perfidni. Potrafią umyślnie wysłać pacjenta na dokładne badania, doskonale zdając sobie sprawę, że nic mu nie
jest.
Bumelowanie dla zdrowia
Wielu pracowników przyłapanych na oszustwie usiłuje wykręcić się sianem. Pewien „obłożnie chory” listonosz, którego kontroler spotkał na budowie u sąsiada, twierdził, że przecież lekarz napisał w adnotacji: „może chodzić”. Nauczyciel z rzekomym lumbagiem, czyli nerwobólem lędźwiowym, dźwigający szafę przy przeprowadzce, tłumaczył, że po wizycie w kościele poczuł „cudowny przypływ sił”. Ludzka fantazja nie ma, jak wiadomo, granic. Warto jednak pamiętać, że przyłapanie na oszustwie wiąże się z konsekwencjami.
Jeśli kontrolerzy udowodnią, że chory symuluje, lub też w czasie zwolnienia nie stosuje się do zaleceń lekarza, całkiem realna stanie się groźba zwrotu pieniędzy od ubezpieczyciela. No i u szefa będzie miał przechlapane. Natomiast lekarzowi, który wypisał lewy druk, grozi zakaz wypisywania zwolnień nawet do roku. A w sytuacjach ekstremalnych – zakaz wykonywania zawodu!
W bieżącym roku liczba zwolnień lekarskich wzrosła. Ile z nich wypisanych zostało na lewo? Ustalenie skali symulacji to już zadanie dla odpowiednio przeszkolonych kontrolerów. Jedno bowiem jest pewne. Człowiek zawsze będzie szukał okazji, by chociaż na jakiś czas umknąć od wykonywanych obowiązków. Uczniowie mają wagary, pracownicy lewe zwolnienia. Nie zmienią tego najsurowsze nawet kontrole. Każdy czuje czasem pokusę, by oderwać się od codziennej szarzyzny. I jeśli nie znajdzie na to uczciwego sposobu, poszuka innych metod.
Być może skłonność do kombinowania, do wymyślania nieistniejących chorób, jest właśnie, paradoksalnie, objawem… zdrowia społeczeństwa?
Jarosław Kurek