Limity dwutlenku węgla uderzą miliony Polaków po kieszeniach
Kończy się roczna batalia o limity emisji dwutlenku węgla. Do końca lutego rząd musi wysłać do Komisji Europejskiej ostateczny plan podziału uprawnień do emisji CO2 pomiędzy poszczególne branże. Z najnowszego projektu wynika, że największe ograniczenia dotkną cementownie i huty, mniejsze zaś energetykę.
26.02.2008 07:56
Kończy się roczna batalia o limity emisji dwutlenku węgla. Do końca lutego rząd musi wysłać do Komisji Europejskiej ostateczny plan podziału uprawnień do emisji CO2 pomiędzy poszczególne branże. Z najnowszego projektu wynika, że największe ograniczenia dotkną cementownie i huty, mniejsze zaś energetykę. Nie uchroni to nas jednak przed kolejnymi podwyżkami cen prądu. Łukasz Zimnoch, rzecznik koncernu Vattenfall, ocenia, że rachunki przeciętnej polskiej rodziny w tym roku wzrosną o 15-20 proc.
To jednak nie wszystko. Wprowadzenie limitów jest jednoznaczne ze zwolnieniami tysięcy osób w energetyce i przemyśle ciężkim.
W marcu 2007 r. Unia Europejska postanowiła, że w latach 2008-2012 polskie przedsiębiorstwa będą mogły emitować 208 mln ton dwutlenku węgla. Potrzeby naszej gospodarki oceniane są na 284 mln ton. Gabinet Jarosława Kaczyńskiego zamierzał obciąć limity wszystkim proporcjonalnie, rząd Donalda Tuska chciał przerzucić główny ciężar ograniczeń na energetykę, dając oddech przemysłowi. Wytwórcy prądu podnieśli larum, a ceny prądu na rynku hurtowym skoczyły od grudnia o połowę.
Straszak podziałał. Ministerstwo Środowiska opracowało nowy plan rozdziału uprawnień. Wynika z niego, że zamiast 116 mln ton CO2 elektrownie i elektrociepłownie dostaną do podziału 131 mln ton. To i tak zbyt mało. Jak przyznają eksperci resortu, przy zakładanym na 2010 r. poziomie produkcji energii rzędu 163 terawatogodzin, elektrowniom wciąż brakować będzie 33 mln ton CO2. Jeżeli kupią je na wolnym rynku, koszty produkcji prądu wzrosną o 11 proc., czyli 14 zł na jednej megawatogodzinie. Oznacza to, że wkrótce powinniśmy dostać rachunki wyższe o minimum 4 proc. Jednak koncerny mogą skorzystać z okazji, by podnieść ceny jeszcze bardziej. Już mówią o planach 15-20 proc. podwyżki w III kwartale tego roku. Tymczasem prąd już podrożał w styczniu o ponad 10 proc.
Również elektrociepłownie narzekają, że dostały za małe limity emisji. W związku z tym przeciętne gospodarstwo domowe jeszcze w tym roku może się spodziewać wyższych o 2 proc. rachunków za ciepło.
Nowy podział uprawnień najmocniej uderzył w przemysł stalowy. Zamiast zakładanych poprzednio 14,4 mln ton CO2, co zaspokajałoby obecne potrzeby branży, huty dostaną zaledwie 11,8 mln ton CO2. Tymczasem, między innymi w związku z organizacją Euro 2012, zużycie produktów stalowych w Polsce ma wzrosnąć z 12 do 16 mln ton rocznie.
_ Mamy nowoczesne, rentowne, proekologiczne huty, które mogłyby się wspaniale rozwijać i służyć całej gospodarce. Ten rozwój zostanie jednak zachwiany _ - mówi Romuald Talarek, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. _ Każdy wzrost produkcji oznacza wzrost emisji dwutlenku węgla. Nie możemy wprost przerzucić kosztu zakupu uprawnień na naszych odbiorców, bo stracilibyśmy na konkurencyjności _ - narzeka Talarek.
Na szczęście dla Polaków branża hutnicza nie straszy, że zdrożeją samochody, sprzęt AGD czy zbrojenia używane na budowach. Wyższe koszty mogą jednak oznaczać dalsze zwolnienia w hutach, które i tak już ograniczyły w ciągu dekady zatrudnienie ze 147 do 30 tys. ludzi.
Tracą też cementownie. Przyznany pierwotnie limit 12,5 mln ton CO2 zaspokajał potrzeby branży, przynajmniej w ciągu najbliższych 2 lat, gdy produkcja sięgać będzie 18 mln ton cementu. Najnowsza propozycja mówi o 11,1 mln ton CO2. Wystarczy to na wyprodukowanie zaledwie 16,5 mln ton cementu. Tymczasem w 2012 r. polska gospodarka będzie potrzebowała nawet 23 mln ton, a możliwości importu są mocno ograniczone.
W tym roku cementownie podniosły już ceny o 15-20 proc. W zaistniałej sytuacji nie można wykluczyć powtórnej podwyżki jeszcze w tym roku.
Eksperci szacują, że niskie limity emisji CO2 mogą spowolnić nasz wzrost gospodarczy nawet o 1,5 pkt proc. Ministerstwo Środowiska przyznaje, że ograniczona zostanie konkurencyjność polskich przedsiębiorstw. Możliwe są też negatywne skutki dla rynku pracy. Na przykład Elektrownia Bełchatów dostanie limit w wysokości 23 mln ton CO2. Tymczasem potrzebuje ok. 30 mln. Związki w Kopalni i Elektrowni Bełchatów zapowiadają, że spodziewane ograniczenie produkcji może doprowadzić do zwolnienia nawet 5 tys. osób. Walka z efektem cieplarnianym może się okazać bardzo kosztowna.
Piotr Brzózka
POLSKA Dziennik Łódzki