Mówią o nich "obóz pracy". Ciemna strona telewizyjnych show Polsatu
Statyści pracujący przy programach takich jak "Milionerzy" czy "Lepsza Polska" narzekają na trudne warunki pracy na planie telewizyjnych show Polsatu. Za 80 złotych spędzają na planie nawet 12 godzin, a na wypłatę mają czekać miesiącami.
Jak podaje warszawa.wyborcza.pl, Alina, 20-letnia studentka aktorstwa z Ukrainy, wzięła udział w nagraniu "Milionerów", licząc na szybki zarobek. Za dzień pracy miała otrzymać 80 zł, wypłacane gotówką bezpośrednio po zakończeniu zdjęć.
- Pieniądze słabe, ale wypłata od razu, więc wysłałam zgłoszenie. Nie sądziłam, że będę musiała walczyć o te pieniądze - mówiła serwisowi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czekali na tira z towarem za tysiące złotych. To do nich przyjechało
Kulisy pracy na planie telewizyjnych show Polsatu
Jak się okazało, po ponad 10 godzinach spędzonych w studiu wynagrodzenia nie otrzymała. Przelew dotarł na jej konto dopiero po blisko dwóch miesiącach.
Jak podaje "Wyborcza", za zatrudnienie i koordynację statystów zatrudnionych przy produkcji odpowiada firma Unagi Media. To bezpośrednio z nią osoby zasiadające na widowni mają podpisane umowy i są jej formalnymi pracownikami.
Podczas jednego dnia zdjęciowego nagrywa się zwykle dwa odcinki "Milionerów", z czego każdy trwa znacznie dłużej niż w telewizji, ponieważ uczestnicy mają nieograniczony czas na odpowiedzi. Zgodnie z relacją "Wyborczej" statyści w tym czasie pozostawać na miejscach, nie korzystać z telefonów, pić ani wychodzić do toalety.
Czułam się jak w więzieniu. Po ośmiu godzinach, w czasie krótkiej przerwy, wyjęłam telefon, żeby napisać do chłopaka esemesa, że nie wiadomo, o której skończymy. Złapała mnie na tym koordynatorka. Krzyczała i groziła, że jeśli nie schowam telefonu, mogę się pożegnać z wypłatą - mówiła w rozmowie z serwisem Alina.
Z podobnymi trudnościami miał zetknąć się Kuba, który przez lata brał udział w wielu nagraniach. Jak tłumaczył "Wyborczej", w 2024 roku nie otrzymał zapłaty za pięć dni pracy, m.in. w "Awanturze o kasę" i "Halo tu Polsat". "To obóz pracy" - podkreślają statyści.
Jak podaje serwis, ponadto firma ma zobowiązywać statystów do płacenia kar za spóźnienie na plan.
"W przypadku opóźnienia w przybyciu przez Wykonawcę na plan zdjęciowy, trwającego dłużej niż 1 godzinę, Agencja będzie uprawniona do żądania od Wykonawcy zapłaty kary umownej w wysokości 1000 zł" - przekazuje "Wyborcza". Za włączenie telefonu na planie ma grozić kara w wysokości 5 tys. zł.
Prezes Unagi Media twierdzi, że to hejt
"Wyborcza" skontaktowała się z prezesem firmy Unagi Media Tomaszem Łozowskim. W odpowiedzi na pytania, dotyczące zasad panujących na planie, wypłaty wynagrodzeń oraz umów twierdzi, że na Unagi Media jest nakręcany hejt.
- Wiemy, jak działają media społecznościowe i jak łatwo jest nakręcić hejt w stosunku do danej firmy. Proszę wziąć to pod uwagę, że działamy na rynku konkurencyjnym - tłumaczył serwisowi.
Twierdził, że agencja zawsze wywiązuje się ze swoich zobowiązań i dzieje się to najpóźniej w ciągu 14 dni. Przekonywał, że spółka jako pierwsza wprowadziła zasadę wypłaty wynagrodzeń w tym samym dniu zdjęciowym, "co dopiero od niedawna jest standardem w innych agencjach".