Na budowach brakuje rąk do pracy
Z firm budowlanych w regionie warmińsko-mazurskim odeszło tysiące fachowców - wolą zarabiać euro za
granicą. Ich zmienników nie ma. Wykonawcy nie wyrabiają się z
terminami. Spóźniają się remonty, zagrożone są inwestycje drogowe -
pisze "Gazeta Olsztyńska".
_ Od dziś zatrudnimy 50 budowlańców _ - mówi Roman Goździkowski, dyrektor firmy budowlanej Rombud, która ociepla kilka bloków olsztyńskich spółdzielni mieszkaniowych. _ Tylu ludzi nam trzeba, by wyrobić się w terminach. Niestety, nie ma ich. Za to co miesiąc firmę opuszcza od 5 - 10 pracowników, którzy wolą zarabiać za granicą trzy albo i cztery razy więcej. Mamy kłopot w ich zastąpieniu nawet ludźmi bez kwalifikacji. _
Identyczna sytuacja dotyka inne firmy budowlane na Warmii i Mazurach, choć zwiększyły ludziom zarobki nawet o kilkanaście procent. Największe z nich mogą za spóźnienia stracić nawet kilka milionów złotych. Mniejszym w oczy zagląda plajta.
Problem braku ludzi zaczynają mieć też drogowcy. _ Choć jeszcze nie ma opóźnień, zaczynają do nas docierać sygnały o możliwości ich wystąpienia _- mówi Mirosław Nicewicz, zastępca dyrektora olsztyńskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. _ Mają kłopoty nie tylko z ludźmi, ale i z materiałami _. (PAP)
Budowlańcy nie mają złudzeń. _ Fachowcy będą rezygnowali z pracy do czasu, aż zbliżymy się z płacami do poziomu tych w krajach Unii _ - mówi dyrektor Rombudu. _ Stanie się to jednak najwcześniej za dwa, trzy lata. _