Na kolei chaos i dezinformacja
Chaos, dezinformacja, źle zsynchronizowane pociągi - podróżni korzystający z usług PKP Intercity nie pozostawiają na przewoźniku suchej nitki.
16.12.2009 | aktual.: 17.12.2009 10:46
Chodzi o nowy rozkład jazdy, który obowiązuje od niedzieli. - W poniedziałek wracałam z Gdańska do Lublina. Na miejscu okazało się, że jechałam pociągiem, który nie istnieje! - opowiada Alina Woźniak.
Pani Alina jest emerytką. Wracała z Gdańska do Lublina w poniedziałek. To był pierwszy przejazd "nowego" pociągu na trasie Kołobrzeg-Lublin. - Ucieszyłam się, bo w rozkładzie jazdy pojawił się bezpośredni pociąg, który wyjeżdża tuż po południu z Gdańska - mówi nasza Czytelniczka.
Miał odjechać o 12.30 i dotrzeć do Lublina o 20.03. Taka godzina widniała na bilecie. Tymczasem na peronie informacja wskazywała odjazd pociągu o 16 minut wcześniej, czyli o 12.14. - Bardzo się zdenerwowałam. Nie wiedziałem, o co chodzi - relacjonuje pani Alina.
Nie mniejszy stres przeżywał jej syn, który czekał w Lublinie. Na stacji... nikt o takim pociągu nie słyszał. - W rozkładzie jest pociąg przyjeżdżający o 18.56. Ma obecnie 70 minut opóźnienia, może tym przyjedzie osoba, na którą pan czeka - usłyszał w kasie biletowej.
Ostatecznie pociąg wjechał na stację Lublin o godz. 20.23. Z informacji w holu głównym dworca PKP wynikało, że dojechał z 90-minutowym opóźnieniem. - Jak można tak dezinformować podróżnych? - oburza się pani Alina.
Przewoźnik przeprasza za zamieszanie. - Przy ustalaniu rozkładu jazdy faktycznie liczyliśmy, że pociąg będzie kończył podróż o 18.56. Okazało się jednak, i to już po wydrukowaniu rozkładów, że ze względu na prace przy modernizacji torów ta godzina jest nieaktualna - wyjaśniła Beata Czemerajda z PKP Intercity. - Informacja została poprawiona w internetowym rozkładzie, dlatego na bilecie widniały rzeczywiste godziny, czyli 12.30 - odjazdu i 20.03 - przyjazdu.
Dlaczego w Lublinie o tym nie wiedzieli? - Po prostu coś nie zagrało w naszym systemie powiadamiania. Wyjaśniamy tę sprawę - dodała Czemerajda i zapewniła, że godziny kursowania pociągu w "papierowym rozkładzie" będą poprawione.
Pasażerowie skarżą się też na inne niedogodności. - Uważam, że po zmianie rozkładu pociągi są źle zsynchronizowane. Wcześniej mogłem rano pojechać do Krakowa, a potem z przesiadką do stolicy. Teraz nie mam takiej możliwości - mówi Lucjan Lasek.
- Rozkład jest zmieniany zbyt często i my, pasażerowie, nie jesteśmy w stanie się do tego przyzwyczaić - uważa z kolei Piotr Krzysiak.
Chcą nas skubnąć
W przyszłym roku Ministerstwo Infrastruktury ma zamiar wprowadzić tzw. opłatę dworcową. Pieniądze miałyby być przeznaczane na modernizację i utrzymanie dworców PKP. Na razie nie wiadomo, o ile więcej będziemy płacić. Najprawdopodobniej dodatkowa opłata będzie doliczana do zakupionego biletu.